42.The Call

94 3 0
                                    

                         "Też cię kocham"

 

 

"Jeszcze jeeeeddddeeennn" Tia wysyczała przez zaciśnięte zęby na tyle głośno, aby przekrzyczeć dudniącą klubową muzykę. Przewróciłam oczami; nie jestem jeszcze dość pijana. Chwyciła mnie za rękę i wciągnęła w tłum. 

"Poważnie Nina, nie widziałam cię ponad dwa tygodnie, a przed tym miałaś wypadek. Chcę z tobą spędzić trochę czasu, więc proszę wyluzuj" uderzyła mnie w moje odkryte przedramię. Westchnęłam.

"Dobrze" wyciągnęłam dłoń i wręczyła mi kieliszek.

--

"Nie-nie-nie czuję mojej twarzy Tiaaa" wybełkotałam do niej; jedną ręką opierałam się o jej ramie, potykając się o próg taksówki, z na wpół pusta butelką wódki w drugiej dłoni.

"Dokąd panie zawieść?" usłyszałam męski głos z przedniego siedzenia samochodu.

"Do doooommmuuu proszę" chlapnęłam bez namysłu. Tia wybuchnęła histerycznym śmiechem, zanim podała kierowcy adres. 

"Straaasznie za tobą tęskniłam" złapała moją twarz i wykrzywiła usta w fałszywy pijany uśmieszek. Zachichotałam wydając dźwięk dławienia się. Tia wybuchnęła śmiechem. Czuję jak wszystko wiruje, a wszystkie moje kończyny są rozgrzane; naprawdę jestem pijana. Przetrząsnęłam torebkę w poszukiwaniu telefonu. Wyjęłam go i spojrzałam na rozmyty ekran. Zamrugałam trzy razy i skupiłam wzrok na czerwonych plamach pojawiających się na całym telefonie. Spojrzałam na godzinę: 4:08 nad ranem.

"Kuuurrrwwaaa" przeklęłam na głos.

"Cooo?" zapytała Tia z udawanym brytyjskim akcentem... brytyjski akcent... O kurwa Harry; on mnie zabije. Jak mogłam zapomnieć napisać albo zadzwonić do niego; moje pijane myśli przejęły nade mną kontrolę i przyłapałam siebie na wybieraniu jego numeru.

"Nina" srogi zły brytyjski chłopak odebrał; wciąż nie śpi. Kurwa. Chwila, tam jest wieczór, odprężyłam się.

"Hejjjjooooo" zachichotałam, próbując przełamać napięcie rosnące pomiędzy nami. 

"Jesteś pijana?" zapytał zbulwersowany.

"Trrrrooochęęę" wymamrotałam i odwróciłam się  łapiąc kontakt z rozbawioną Tią. Moje ciało zatrzęsło się, gdy próbowałam ukryć śmiech.

"Trochę? Kurwa, u ciebie jest czwarta nad ranem. Nie słyszałem cię przez wiele godzin . Wszyscy wydzwanialiśmy do ciebie non stop, a ty nie odbierałaś. Jak dużo wypiłaś?" krzykał do telefonu.

"Dużo..." skrzywiłam się z nerwów.
"Mówiłem ci, że nie ma mnie tam, żeby cię pilnować i opiekować się tobą" 

"Nie musisz mnie pilnować Harreh. Też jestem dorosłaaaa i byłam bezpiecznaaaa" zachichotałam na słowa, które właśnie wypowiedziałam i usłyszałam, jak Harry bierze trzy głębokie wdechy.
"Nieważne, kończę, cześć"  został a linii oczekując mojej reakcji. Nie wiem, co powiedzieć. Nie chcę, żeby się na mnie złościł.
"Przepraszam, kocham cię, cześć" usłyszałam westchnienie.
"Tez cię kocham" dodał ponuro. Dojechaliśmy pod mieszkanie.
"Jestem już w domu, zadzwonię później" rozłączyłam się.


---

Ciepłe promienie słoneczne nieprzyjemnie powitały moje oczy wraz z kacowym bólem głowy. Przekręciłam się i spojrzałam na zegarek stojący na kasliku. Jest 9:04. O kurwa moje pierwsze zajęcia rozpoczynają się o 9:30. Raptownie wstałam, zbyt szybko dla mojego osłabionego ciała. Cofnęłam się i westchnęłam.

Breathe (h.s.)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz