-Zgubiłeś dziecko?-

644 74 19
                                    

-+-+-+-+-+-+-++HITOSHI+-+-+-+--+-+-+-+-

Czekałem przed budynkiem aż cała piątka ruszy się ze sklepu. Mogła by to być nawet jedna konkretna osoba, lecz ja nadal w tłumie wychodzących ze skleu klientów owej osoby nie znalazłem. Wszędzie poznałbym te złote włosy z czarnym piorunem na boku. Głupawy uśmiech i te lekkie wypieki na jasnej cerze. Piękne oczy w spokojnym odcieniu miodu-

Okej.

Nieważne.

Jeśli dalej bede tak wymieniał to zamienie sie w pomidora przy innych klientach.

Staram się to ukrywać, ale czuje, że Denki Kaminari nie jest dla mnie tylko przyjacielem choć ja dla niego tak. Milion razy powtarzał, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, dlatego szanuje jego wole i nie zamierzam robić żadnych kroków aby to zmienić. Nawet przekonania Miny o tym, że "on też mnie bardzooo lubi" mnie nie zapewniają w 100%.

Nie zamierzam ryzykować utraty naszej przyjaźni przez coś tak głupiego jak miłość.

Za zakupy oczywiscie zapłaciłem sam. Napakowałem produkty w torby i czekałem teraz przed sklepem, obok młodych dziciaków z deskami.

-Czekamy na żonkę, co?- spytał się nagle jeden ze "skejterów".

Odrazu poczerwieniałem na myśl, że Denki mógłby być moją "żoną"? Zrezygnowałem z tej wizji.

W twoich snach Hitoshi.
Jesteście przyjaciółmi.
Nie spierdol tego.

Parsknąłem pod nosem w odpowiedzi na jego pytanie.
Grupka dzieciaków zaczęła się śmiać.

Widzisz Hitoshi nawet dzieci się z ciebie śmieją, że nikogo w tym wieku nie masz.
Widocznie to jest bardzo zabawne.

Dajmy im nauczkę.

-Nie - odparłem przerywając śmiech u grupki nastolatków. Chyba nie oczekiwali, że wdam się z nimi w tą dyskusje. -Na męża.- powiedziałem nadal z moim spokojnym i jednocześnie znudzonym wyrazem twarzy.

Puściłem im oczko i odwróciłem wzrok znowu w stronę drzwi marketu.

Teraz grupka wydała z siebie głośny pomruk "uuu" i zaczęła szturchać łokciami chłopaka, który przedtem zadał mi to pytanie.

-Spaliłeś stary. - odparł jeden z nich.
-Tego sie nie spodziewałeś co?- prychnęła dziewczyna stojąca obok wcześniejszego pytaniodawcy.

Nareście. Zauważyłem calą czwórkę właśnie wychodzącą ze sklepu.

Stop.

Ich nie było pięcioro?

Kurwa. Zgubiłem jedno dziecko.

Widze:
różową nadludzką formę życia,
czerwonowłosego rekina,
obok niego powoli szlaja się ten wybuchowy blond chihuahua
oraz czarnowłosa taśma kleją-

Dobra już wiem kto zgubił się po drodze.

Mówiąc szczerze.

To było do przewidzenia.

+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+

Ach, te wakacje~

Nareście spokój i cisza, co nie?

Nie licząc dzieci i ptaków na dworze, które drą się TROSZKĘ ZA BARDZO.

No cóż. Jak ja kocham ten jedyny czas w roku... 😅

Macie jakieś plany? Wyjazdy?
Ja mówiąc szczerze narazie jeszcze  nic 💕

Miłego odpoczynku gdziekolwiek go teraz spędzacie!🐝💞

Bajooo~

-"EPIDEMIA"- [Shinkami]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz