-To nie tak, że chciałem cię dziś spotkać - czerwonowłosy mężczyzna przewrócił oczami i wlepił spojrzenie w siedemnastolatka. - Ale skoro już jesteś... Gon...
Oplótł ramiona wokół talii młodszego, przyciągając go bliżej. Muzyka lekko zagłuszała jego słowa, jednak Gon zrozumiał wszystko.
Nachylił się nad młodszym chłopakiem i owiał jego ucho swoim oddechem.
-Zrobię wszystko, żebym to ja się tu z tobą znalazł - wyszeptał, przygryzając płatek ucha czarnowłosego.
Chłopak poczuł dreszcze, obiegające jego ciało. Dotyk Hisoki był zimny, ale z jakiegoś powodu, chciał go więcej. To było niewytłumaczalne.
Tak dawno nie miał bliskiego kontaktu z osobą tej samej płci. I wiedział, że tego potrzebował. Był gotów wykorzystać w tym celu Hisokę.
Chociaż nie był pewien, czy może to tak nazwać. Słyszał wiele o tym dwudziestojednoletnim mężczyźnie. I nie były to pochlebne rzeczy. Jednak w życiu kierował się zasadą, by nie oceniać nikogo przez pryzmat plotek, czy też pierwszego wrażenia. Dlatego dałby tej relacji szansę... gdyby nie fakt, że znał Hisokę.
Pierwszy raz spotkał go trzy lata temu podczas wakacji. Odwiedzał wtedy dalekich krewnych w innym mieście. I prawie skończył z nim w łóżku.
Zniknięcie ciepła ciała starszego mężczyzny wyrwało go ze wspomnień. Gdy usłyszał
skrzypnięcie drzwi, zrozumiał, że został sam.Jak się tu znalazł? Został zaproszony na domówkę u swojego przyjaciela - Kurapiki, który niedawno dostał ten dom w spadku.
I teraz był w schowku na miotły. Czekając na swoje siedem minut w niebie.
ꨄ︎
W środku było ciemno. Ale nawet gdyby ktoś zapalił światło, opaska na oczach utrudniłaby Gonowi uchwycenie tego.
W nosie kręciło mu się od zapachu kurzu, a rękę miał lepką od pajęczyny, której niechcący dotknął.
Czekał.
Hisoka obiecał mu, że tu przyjdzie. A Gon wierzył jego słowom.
Na całym ciele miał gęsią skórkę, jednak nie było to spowodowane chłodem.
Nie mógł się doczekać, aż ponownie poczuje na sobie dotyk mężczyzny. Na samą myśl o tym, zaczynał drżeć.
Spiął się, gdy usłyszał skrzypnięcie drzwi. Z zewnątrz dobiegły go krzyki, śmiech i woń alkoholu.
Na sekundę wstrzymał oddech, gdy poczuł, że przygniata go czyjś ciężar ciała i obaj runęli na ziemię, wywracając przy tym stojące w schowku rzeczy.
Upadek na chwilę go ogłuszył, a w głowie zaszumiało mu od wypitej whisky.
Zamrugał kilkukrotnie i spróbował się podnieść, jednak czyjeś ciało mu w tym przeszkodziło.
Nareszcie tu był... Po tak długim czekaniu...
Zaciągnął się jego zapachem, jednak... chwila... nie pachniał jak Hisoka.
Zsunął z oczu opaskę i spróbował przyjrzeć się twarzy nieznajomego, jednak panujące wokół ciemności mu w tym przeszkodziły.
-Cholera... te sukinsyny... - osoba, która na nim leżała, podniosła się do pozycji siedzącej i siedziała teraz w kroku Gona z nogami przerzuconymi ponad jego biodra.
Czarnowłosego ogarnęło rozczarowanie. Hisoka... nie przyszedł? Ale... przecież obiecał... Czyli... jego zainteresowanie było jednostronne? Nic nie rozumiał...
-Mogli być delikatniejsi... - wymamrotał obcy chłopak.
Cóż... jego głos brzmiał... przyjemnie. Miał też dobry gust w perfumach. Ale... to nie był Hisoka.
-Mam tu siedzieć z tobą przez siedem minut, huh? - nieznajomy wsparł się rękami na jego biodrach.
Gon przełknął ślinę, gdy usłyszał jego cichy śmiech.
-Może być ciekawie...
Jako, że niektórzy z was ewidentnie nie potrafią czytać, zaznacze to na wstępie, żeby uchronić was przed błędami poprzedników.
Na ten moment Gon ma 17 lat, a Killua 18. Dziękuję za uwagę i przestańcie sie bulwersowac jak niektórzy w późniejszych rozdziałach, ze Gon ma 14 lat, kiedy jego wiek jest podany w pierwszym zdaniu dosłownie XD
CZYTASZ
❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]
Fanfiction𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑚 𝑤 𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗𝑢 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑐 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜𝑠 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑛𝑐𝑧𝑦𝑐. (...) 𝑇𝑒 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑒𝑚 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡 𝑏𝑒𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑗𝑒. Idąc na imprezę do znajomego, Gon nie wiedział jak wielki wpływ na jego los będzie miała nadchodząca...