Kurapika obserwował twarz Gona, próbując coś z niej wyczytać, jednak nie wyrażała ona nic poza dogłębnym żalem.
Chłopak od kilkunastu minut siedzial w bezruchu, wpatrując się w trzymaną w rękach butelkę.
Nie było z nim dobrze.
Mimo licznych pytań, które mu zadał, złotowłosy nie uzyskał odpowiedzi na żadno z nich. Jego słowa wydawały się w ogóle do niego nie docierać. Jakby myślami był w zupełnie innym świecie. Kurapika nie mógł więc potwierdzić swojej teorii, ale wydawała się ona jedyną słuszną.
Od pojawienia się Gona minęła już prawie godzina i kolejnym problemem zaczynał być czas.
Był dzisiaj umówiony na rozmowę o pracę. Chciał przez wakacje trochę zarobić, pomagając w restauracji, ale nie było to jedynym powodem. Zależało mu na tej posadzie, ponieważ Chrollo Lucifer - chłopak z uczelni, który już na początku roku wpadł mu w oko, tam pracował.
Chrollo zawsze wydawał mu się typem "bad boy'a", więc początkowo nie dopuszczał do siebie myśli, że mógł spodobać mu się ktoś taki. Wiele razy zdarzyło się, że kłócili się o coś albo mieli przeciwne opinie na jakiś temat. Jednak, gdy tylko Kurapika go bliżej poznał, odkrył, że bardzo się co do niego pomylił. W rzeczywistości potrafił być uprzejmy i pomocny. W wyniku ich ciągłych nieporozumień, Chrollo już dawno zwrócił na niego uwagę i w końcu zaprosił go na randkę. Może ta historia brzmiała jak zwykły, tani romans dla nastolatków, ale dla niego była aż za bardzo prawdziwa. Podczas rozmowy, Kurapika wspomniał mu, że poszukuje jakiegoś zajęcia na wakacje i Chrollo zaproponował, że pogada ze swoim szefem.
Jeśli chciał zdążyć na czas, musiałby wyjść z domu za 20 minut. Ale nie mógł zostawić Gona samego w takim stanie.
Czy naprawdę... będzie musiał to odwołać?
Jeśli to zrobi, Chrollo prawdopodobnie pomyśli, że wymyślił słabą wymówkę, bo nie chce z nim razem pracować. Jeśli tak się stanie, to na pewno nie dostanie drugiego zaproszenia na randkę.
No i dodatkowo nie dostanie pracy.
Jednak zostawienie Gona teraz samego było skrajnie nieodpowiedzialne. Musiał zrobić wszystko, żeby wspierać go w tych trudnych momentach. Byli przyjaciółmi od wielu lat. Nie mógł go opuścić.
Ale... nie pójście tam było, jak przekreślenie możliwości na pracę z Chrollo. Nie mógł przecież oczekiwać, że jeśli odwoła spotkanie 20 minut przed czasem, pracodawca da mu drugą szansę.
Cholera... co robić?
Odwiezienie Gona do domu nie wchodziło w grę. Z tego, co wiedział, to jego ciotki dzisiaj nie było, a nawet gdyby, to nie byłaby to dobra opcja dla Gona.
Zostawienie go samego w mieszkaniu też nie było dobre. Istniało zbyt duże ryzyko, że spróbuje wyjść albo znajdzie więcej alkoholu.
Więc co mu pozostało?
Chyba już tylko... zostawienie go pod opieką kogoś innego.
Ale czy znał osobę, która miała dobre relacje z Gonem i jednocześnie była na tyle odpowiedzialna? To musi być ktoś, komu zależy na jego bezpieczeństwie. Inaczej nie poświęci mu odpowiedniej uwagi. To musi być ktoś... ktoś...
Chwila. Przecież jest taka osoba. Gon opowiadał mu o nim ostatnio. Czarnowłosy lubił go i jego towarzystwo. A jemu wydawało się zależeć na ich relacji. Miał dziwne przeczucie, że Gon nigdy nie powiedział mu o nim całej prawdy, ale to, co wiedział, wystarczyło. Mógł po tym wywnioskować, że ten chłopak zajmie się Gonem i zapewni mu bezpieczeństwo.
Killua.
CZYTASZ
❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]
Fiksi Penggemar𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑚 𝑤 𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗𝑢 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑐 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜𝑠 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑛𝑐𝑧𝑦𝑐. (...) 𝑇𝑒 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑒𝑚 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡 𝑏𝑒𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑗𝑒. Idąc na imprezę do znajomego, Gon nie wiedział jak wielki wpływ na jego los będzie miała nadchodząca...