[20]

2.7K 230 292
                                    

Kurapikę z zamyślenia wyrwało pukanie do drzwi. A raczej... uderzanie.

Udał się w ich stronę, zastanawiając, kto do cholery może się do niego dobijać.

Przekręcił zamek i otworzył drzwi, wpuszczając do środka... Gona.

Wizyta bez zapowiedzi raczej nie była w jego stylu.

Moment, w którym poważnie się przeraził, nastąpił, gdy spojrzał na jego twarz. Była cała zalana łzami, a jego powieki były napuchnięte od nieustannego płaczu.

-Jezu, Gon, co się stało?! - natychmiast przy nim ukląkł.

Chłopak próbował coś powiedzieć, jednak, gdy tylko wypowiedział pierwsze słowo, wybuchł jeszcze głośniejszym płaczem.

-Spokojnie - Kurapika próbował załagodzić sytuację.

Podniósł przyjaciela z podłogi, zaprowadził do salonu i posadził na kanapie. Zgarnął chusteczki z szafki i wcisnął mu je do ręki.

Wiedział, że Gon przede wszystkim musi się uspokoić. Inaczej nigdy nie powie, co się wydarzyło.

Z każdą chwilą czarnowłosy wydawał się coraz spokojniejszy. Kilkanaście minut zajęło mu ostateczne zahamowanie łez.

Nie oznaczało to, że przestały w ogóle płynąć, ale nie wylewały się już z niego takim strumieniem, co wcześniej.

-Gon... - zaczął złotowłosy po dłuższej chwili milczenia. - Co... co się stało?

Chłopak patrzył w swoje trzęsące się dłonie nieobecnym wzrokiem i przez moment Kurapika myślał, że w ogóle się nie odezwie.

Ale brązowooki podniósł na niego wzrok i wyszeptał:

-Daj mi alkohol. Chcę się najebać.

-Uspokój się, nic ci nie dam - odmówił, krzyżując ręce na piersi.

Wiedział, że to nie wpłynie dobrze na stan Gona.

-W takim razie idę zdobyć od kogoś innego - powiedział, podnosząc się.

-Stój - powstrzymał go, łapiąc go za ramię. Wypuszczenie go z mieszkania było najgorszym, co mógł teraz zrobić. - Dam ci.

Po tych słowach wstał i udał się po alkohol dla Gona. Nie zamierzał pozwolić mu wypić dużo. Ale powinno go to uspokoić.

-Masz - odezwał się, wręczając mu butelkę wina.

To było jedno z najsłabszych, jakie miał. Nie chciał, żeby jego przyjaciel skończył pijany. Ale nie chciał też siłą powstrzymywać go przed wyjściem z mieszkania.

Obserwując, jak Gon bierze kolejne łyki, zastanawiał się, co mogło się wydarzyć. W końcu nie byłby w takim stanie bez powodu.

Zuważył, że łzy znów zaczęły lać mu się po policzkach.

Usiadł obok niego, wzdychając.

-Gon... - zaczął.

-On... - przerwał mu chłopak - Jemu wcale nie zależy na mnie. Tylko żeby się ze mną przespać. Robił to wszystko... to wszystko...

Ale nie dokończył. Zamiast tego tylko znów wybuchnął płaczem.

Kurapika usiadł obok niego i objął go ramieniem, w tym samym czasie analizując to, co powiedział. Jedyną wskazówkę, jaką dostał.

Z jego słów wynikało, że ktoś chciał go wykorzystać.

Musiał przede wszystkim zacząć od analizowania osób, z którymi czarnowłosy miał kontakt w ostatnim czasie. Nie było ich zbyt wiele. Chyba, że o czymś nie wiedział. Ale Gon zwykle mówił mu, jeśli coś niezwykłego działo się w jego życiu.

Chociaż jeśli by się nad tym zastanowić... przez ostatnie dni kontakt z nim był lekko ograniczony. To znaczyło, że mógł się z kimś spotykać. Tylko z kim?

Metodą eliminacji zaczął wykluczać z grona podejrzanych osoby, z którymi nie miał zbyt dobrych relacji i które z pewnością nie zrobiłyby czegoś takiego.

W sumie to nie doszedł nawet do końca listy, gdy doznał nagłego olśnienia.

Jak mógł wcześniej na to nie wpaść? Przecież to takie oczywiste.

Była tylko jedna osoba, która od dawna próbowała przespać się z Gonem. Hisoka. Z pewnością to o niego chodziło.

Mam dla was trzy wiadomości:

1. Skończyłam pisać wszystko, więc rozdziały powinny być częściej, zależy, czy będę miała czas, żeby je sprawdzić.

2. Waham się, czy wstawiać epilog, ale to jeszcze przemyśle.

3. Przyszła mi dakimakura z Killuą, cieszcie się moim szczęściem UwU

❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz