-Po prostu te zaręczyny były tak spontaniczne, że nie miałem żadnego przy sobie.
Gon przewrócił oczami.
Takie spontaniczne, że nie miał nawet okazji, żeby powiedzieć "tak". Oczywiście nie to, że by się zgodził. Nigdy nie chciałby być z kimś takim jak Killua.
-Ale już mam - kontynuował. - Więc spytam jeszcze raz.
Gon rzucił mu podejrzliwe spojrzenie. To nie brzmiało zbyt dobrze... Miał nadzieję, że chłopak nie wpadł na kolejny dziwny pomysł. Jego pomysłowość, co do niewygodnych obietnic i wyjątkowe lubowanie się w utrudnianiu czarnowłosemu życia, były niepokojące.
Białowłosy zaczął grzebać w kieszeni i po chwili wyjął z niej... nie no, to jakiś żart.
Wyciągnął w stronę Gona dłoń, w której trzymał... pierścionek. To naprawdę był pierścionek.
To wszystko musiała być ukryta kamera. Zwykły żart. W końcu nikt normalny by się tak nie zachował. Nie wyciągnąłby pierścionka zaręczynowego po dwóch dniach znajomości. W dodatku wiedząc, że druga osoba go nie znosi.
Brązowooki był w zbyt wielkim szoku, by cokolwiek powiedzieć.
CO ON DO CHOLERY ODPIERDALAŁ?!
-Gon - Killua podniósł na niego spojrzenie błękitnych oczu. - Wyjdziesz za mnie?
Czarnowłosy był tak zestresowany, że przez chwilę zapomniał, jak się oddycha.
Co. On. Sobie. Kurwa. Wyobrażał?!
Chciał na niego nakrzyczeć. Uderzyć. Wyrzucić z mieszkania. Powiedzieć, że nie chce go więcej widzieć. Żeby dał mu w końcu spokój.
Przecież oczekiwanie, że Gon się zgodzi było conajmniej absurdalne. A jednak... ten chłopak to wszystko przemyślał.
Gon nie mógł odmówić przy Mito, która myślała, że już są zaręczeni. No bo jakby to wyglądało... Było już za późno, żeby jej to wszystko wytłumaczyć. Że poznali się dwa dni temu w schowku na miotły. To było tak nieracjonalne, że aż śmieszne.
Fakt, że Killua to zaplanował uderzył w niego zaraz po tym, jak zdał sobie sprawę ze swojej sytuacji.
Odpowiedź, która padnie z jego ust mogła być tylko jedna. I białowłosy o tym wiedział. Dlatego był taki zrelaksowany.
Udusi go, gdy nie będzie przy tym Mito. Teraz jednak, musiał wypluć z siebie to słowo.
Nie chciał tego. Tak bardzo nie chciał. Ale nie miał wyjścia. Sam był sobie winny, że nie odkręcił tego wcześniej.
Rozchylił usta, jednak nie był w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku.
Przecież to będzie jak przypieczętowanie swojej przyszłości. Mimo, że wiedział, że te zaręczyny nie były prawdziwe, pierścionek i słowa, które padły, były realne.
To wszystko wydawało się takie niewłaściwe. Takie sztuczne. Takie złe.
Nadal nie wiedział, co było celem Killui. Dlaczego miał na punkcie Gona taką obsesję? Dlaczego ciągle pojawiał się w jego życiu? Dlaczego chciał wymusić na nim zaręczyny? Dlaczego to wszystko robił?
Brązowooki przeanalizował spojrzeniem twarze pozostałej dwójki. Killua był spokojny i ewidentnie dumny, że jego plan się powiódł. Teraz Gon był pewien, że przewidział taki przebieg wydarzeń.
Natomiast ciotka Mito przyglądała się im z delikatnym uśmiechem. Jej spojrzenie wyrażało dumę i zachwyt, a w kącikach jej oczu zebrały się łzy.
Gon wziął głęboki wdech. Musiał to zrobić teraz. Nie mógł już dłużej tego przeciągać. Później zastanowi się, jak wytłumaczy Mito brak ślubu. Powie. Da radę.
Na moment przed tym, rytm jego serca się zatrzymał. Oddech zwolnił. I padła odpowiedź.
-Tak.
CZYTASZ
❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]
Fanfic𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑚 𝑤 𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗𝑢 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑐 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜𝑠 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑛𝑐𝑧𝑦𝑐. (...) 𝑇𝑒 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑒𝑚 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡 𝑏𝑒𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑗𝑒. Idąc na imprezę do znajomego, Gon nie wiedział jak wielki wpływ na jego los będzie miała nadchodząca...