[15]

3K 294 252
                                    

Gona obudziła dziwna myśl, że dzisiejszy dzień jest wyjątkowy. Że dziś ma wydarzyć się coś niezwykłego. Ale... nie mógł uświadomić sobie, co.

Ostatnie dni spędził na graniu w gry i oglądaniu seriali. Bo w końcu co innego można robić samemu w wakacje?

Podniósł się do pozycji siedzącej i przetarł oczy. Przeanalizował wzrokiem swój pokój. Nic się nie zmienił przez noc. Więc... dlaczego to uczucie nadal mu towarzyszyło?

Wciąż zaspany, wyciągnął rękę w stronę szafki nocnej w poszukiwaniu telefonu. Jednak jego palce natrafiły na coś innego. Obdarzył przedmiot zaciekawionym spojrzeniem.

Ech? To tylko pierścionek, który dostał od Killui.

Jak codzień, wsunął go na palec i sięgnął po telefon, ziewając.

Killua... Przecież on był wyjątkowy. To uczucie... było z jego powodu?Chwila...

Jego oczy rozszerzyły się, gdy do głowy napłynęła mu pewna myśl.

Czy naprawdę... to dziś?

Szybko odszukał na ekranie dzisiejszą datę i prawie pisnął ze szczęścia.

W końcu nadeszła sobota.

ꨄ︎

Pięćdziesiąt cztery... Pięćdziesiąt trzy... Pięćdziesiąt dwa...

Czy... odliczanie do czternastej jest głupie?

Czterdzieści siedem... czterdzieści sześć...

Czy głupie jest, że Gon tak bardzo chce go znów spotkać?

Trzydzieści trzy... Trzydzieści dwa...

W końcu... jeszcze do niedawna był przekonany, że nie znosi jego towarzystwa i chce pozbyć się go ze swojego życia.

Dwadzieścia osiem... Dwadzieścia siedem...

Wszystko zmieniło się po ich ostatniej randce. Gdy Gon mógł zobaczyć, jaki naprawdę jest Killua.

Szesnaście... Piętnaście...

Każda sekunda, dzieląca go od wyczekiwanej godziny wydawała się wiecznością.

Pięć... Cztery...

Chłopak w zniecierpliwieniu wbił wzrok w drzwi.

Trzy... Dwa...

Jeszcze tylko moment.

Jeden... Zero...

Wybiła czternasta. Jednak... nic się nie stało. No tak... przecież nie mógł oczekiwać, że Killua zjawi się punktualnie co do sekundy. Może spóźnić się pare minut.

Ale... czekanie było teraz dla niego najgorszym. Tak bardzo nie mógł doczekać się ich spotkania, że zaczynał czuć w środku narastające buzowanie.

Chciał jak najszybciej usłyszeć jego głos i zobaczyć jego twarz. Cholera... Dlaczego nagle zaczął mieć na jego punkcie taką obsesję?

ꨄ︎

Minęła już godzina, jednak Killua nadal się nie zjawił. Nie odbierał telefonów i nie odpowiadał na wiadomości.

Gon zaczynał się poważnie martwić. Pomylił datę?

Szybko wydobył z kieszeni telefon. Ewidentnie była sobota.

Więc może... Killua zapomniał? Albo wypadło mu coś ważnego? To jedyne logiczne wytłumaczenie tej sytuacji. Bo w końcu nie mógł tak po prostu nie przyjść.

Mimo tego, Gon nie mógł odejść od drzwi. Może przez coś ważnego nie mógł dotrzeć na czas, ale zaraz przyjdzie?

Dziwne uczucie niepokoju towarzyszyło mu przez cały czas. Nie mógł go wystawić? Nie mógł, prawda? Przecież obaj chcieli tej randki. A przynajmniej... tak myślał. A co... jeśli Killua wcale nie chciał ich kolejnego spotkania? Co jeśli...

Jego myśli rozproszył dzwonek do drzwi. Jego serce podskoczyło, a oddech przyspieszył.

Niech to będzie Killua...

Rzucił się w stronę klamki, błyskawicznie otwierając. Przeanalizował stojącego w progu chłopaka.

Śnieżnobiałe włosy, krystaliczne, niebieskie oczy, blada cera i ten przeuroczy uśmiech na twarzy.

-Killua! - krzyknął, rzucając się w jego stronę i obejmując rękami.

Przycisnął się do jego klatki piersiowej, wtulając twarz w jego tors.

-Takiej reakcji to się nie spodziewałem - usłyszał jego śmiech. - Stęskniłeś się?

-A jak myślisz? - wymamrotał w odpowiedzi, zaciągając się jego zapachem - Czym byłeś tak zajęty, że się spóźniłeś?

-Szczerze... to specjalnie przyszedłem później, żeby zobaczyć, czy będziesz się niecierpliwił.

Gon momentalnie oderwał się od niego i zrobił naburmuszoną minę.

Serio? Miał tyle zmartwień tylko z takiego powodu?

-Nie gniewaj się, słońce - chłopak złapał go za ręce, wyciągając z mieszkania. - Chodźmy.

❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz