[17]

3K 270 412
                                    

-Jesteśmy na miejscu - powiedział Killua, gasząc silnik.

-Nareszcie - Gon odetchnął z ulgą. - Kto cię uczył prowadzić? Myślałem, że nas zabijesz.

-Spokojnie, jestem profesjonalnym kierowcą - odparł ze śmiechem, wysiadając.

-Co jeśli zatrzymałaby nas policja i dostałbyś mandat za przekroczenie prędkości?

-Zapłaciłbym go - wzruszył ramionami, otwierając drzwi Gonowi. - Wysiadaj.

Dopiero po opuszczeniu samochodu, chłopak zdał sobie sprawę, gdzie są.

-Dlaczego przyjechaliśmy do lasu? - spytał, rozglądając się.

To wyglądało jak scena z filmu, gdzie porywacz przywozi niczego nieświadomą ofiarę na odludzie, żeby ją zabić i zakopać.

Jakby się nad tym zostanowić... to w sumie znał Killuę ledwo tydzień. I w dodatku nadal nie poznał jego zamiarów względem siebie.

Co jeśli jest seryjnym mordercą poszukiwanym przez policję wielu krajów? Byłoby całkiem ekscytującym zwrotem akcji, gdyby morderca zakochał się w ofiarze i darował jej życie.

-Siedź cicho i pomóż mi z tym - jego myśli rozproszył głos Killui.

Chłopak otworzył bagażnik i wyjął z niego... koc, a następnie podał go Gonowi. Po tym wydobył duży kosz wiklinowy i zatrzasnął klapę bagażnika.

Te przedmioty... Wybierali się na piknik?

-Dobrze myślisz - odezwał się Killua, upewniając się, że samochód jest zamknięty. - Chodź.

Gon bez słowa podążył za nim w stronę wejścia do lasu.

-Czekaj, Killua... - odezwał się, widząc zamieszczoną tam tabliczkę - To las prywatny.

-Hm? - białowłosy rzucił mu spojrzenie przez ramię - Wiem. Należy do mojej rodziny.

-Cały? - chłopak ze zdziwieniem objął wzrokiem drzewa.

-Tak - wymamrotał niebieskooki, przyspieszając kroku. - Ruszaj się, bo nigdy tam nie dojdziemy.

ꨄ︎

Ich miejscem docelowym okazała się być malownicza polana w środku lasu.

Gon z zachwytem wpatrywał się w otaczające ją drzewa i równo przyciętą trawę, gdy Killua rozkładał koc.

-Ale tu pięknie - westchnął z zachwytem czarnowłosy, siadając na kocu.

-Podoba ci się? - chłopak otworzył kosz i zaczął wyjmować z niego produkty.

-Bardzo - odparł, wbijając wzrok w niebo.

-Trzymaj - białowłosy podał mu talerz z... ciastem.

-Więc to naprawdę piknik - stwierdził z uśmiechem, biorąc od niego widelec.

Odkroił kawałek ciasta i wsadził do buzi.

-A co myślałeś? - wymamrotał Killua, wyjmując kolejne rzeczy.

Okazały się nimi być kieliszki do wina i ciemna butelka ze złotą etykietą. Wytężył wzrok, próbując odczytać napis.

Bastianih Vespa Rosso.

To pewnie jakieś wino z górnej pułki. Nigdy wcześniej się z nim nie spotkał.

Jadł ciasto i patrzył, jak Killua je otwiera i nalewa do kieliszków. W momencie, w którym nabił na widelec ostatni kęs, białowłosy wyciągnął w jego stronę rękę z kieliszkiem. Szybko przełknął resztkę wypieku i wziął wino.

-Próbujesz mnie upić? - zaśmiał się.

-Może - uśmiechnął się niebieskooki i przechylił kieliszek, by skosztować napoju.

Gon podążył w jego ślady. Biorąc łyka, zastanawiał się, czym różnią się wina drogie od tych tańszych.

Ciecz zwilżyła jego wargi i mógł w końcu jej posmakować.

Aromatyczne. Pełne wyrazistych, lekko kwasowych, smaków.

Nie był jakimś znawcą win, ale musiał przyznać, że było dobre.

-Chyba będę częściej częstował cię alkoholem - stwierdził ze śmiechem Killua, obserwując jego reakcję. - Oj, chwila... Nie masz jeszcze osiemnastu lat. Nie powinienem tak upijać nieletnich...

Gon przewrócił oczami, widząc jego udawane zastanowienie.

-Ale zamykać się z nieletnim w schowku na imprezie to możesz? - odgryzł się, biorąc kolejnego łyka.

-No wiesz... jesteś już legalny, więc nie widzę problemu - puścił mu oczko, na co Gon uśmiechnął się do siebie.

Jeszcze nie teraz.

Obiecany rozdział kokicztowaifu

❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz