Illumi odgarnął włosy z twarzy i podniósł do pozycji siedzącej, przeciągając się.
Przeskanował wzrokiem pokój.
Porozrzucane ubrania, czyjś telefon, puste butelki po winie... Nic nadzwyczajnego. Zawsze po nocy spędzonej z Hisoką zastawał go taki widok.
-Już uciekasz, skarbie? - usłyszał lekko zachrypnięty głos mężczyzny, będącego miłością jego życia.
Może każda inna osoba cieszyłaby się, gdyby mogła budzić się obok kogoś, kogo kocha. Ale on nie miał powodu do radości.
Dobrze wiedział, czym jest dla Hisoki i że zależy mu tylko na ich wspólnych nocach.
Tak wiele by dał, żeby mężczyzna w końcu spojrzał na niego inaczej.
W tym celu był gotów poświęcić wszystko.
Dlatego zawarł umowę z bratem i starał się pomagać mu w uwiedzeniu Gona. Nie miał pojęcia, czy to, co Killua czuje to miłość, czy też zwykłe pożądanie. Na podstawie tego, co działo się do tej pory stawiałby raczej na to drugie, gdyby nie pewien fakt. Killua jeszcze nigdy nie powiedział, że chciałby z kimś być. Natomiast w stosunku do Gona mówił tak często. No ale jego prawdziwe zamiary były bez znaczenia. Tak długo, jak ich plan przebiegał pomyślnie, szansa na to, że w końcu zdobędzie Hisokę, rosła.
-No co ty - odparł z uśmiechem, ponownie się kładąc. - Chciałem tylko sprawdzić, czy jeszcze śpisz.
Czerwonowłosy obrócił się w jego kierunku i z delikatnością wyciągnął rękę w jego stronę.
Illumi zadrżał od nagłego dotyku na policzku.
Mężczyzna chwycił między palce pasmo jego długich, czarnych włosów i zaczął się nimi bawić.
Nie mógł uwierzyć, że Hisoka dalej nie domyślił się jego uczuć.
Było to bardzo proste do odgadnięcia, na przykład po rumieńcu barwiącym w tamtej chwili jego twarz.
A może wiedział, ale nie chciał o tym mówić? To też była jedna opcji.
-Kochanie...
Po plecach mężczyzny przebiegł ciepły dreszcz na to jedno słowo wypowiedziane z jego ust.
-Tak?
-Mam do ciebie prośbę. Mógłbyś trzymać swojego nieokrzesanego brata na smyczy?
-Hm? - rzucił mu zdziwione spojrzenie.
Zacznijmy od tego, o którego brata mu chodziło.
-Słyszałem, że ostatnio kręcił się w pobliżu mojego Gona, więc go przed nim ostrzegłem.
A więc miał na myśli Killuę.
Cholera... jeśli Gon poznał jego przeszłość, od teraz może być ciężko. Cały plan i umowa, jaką zawarł z bratem zaczynały się sypać.
-Od kiedy ty się o kogoś martwisz? - rzucił Hisoce spojrzenie, unosząc lewą brew.
Musiał grać. Jeśli teraz zdradzi się przy nim jakimś dziwnym zachowaniem, wszystko pójdzie na marne.
-To nie tak, że się martwię - czerwonowłosy przekręcił się na plecy i wbił wzrok w sufit. - Po prostu Gon to... jakby to powiedzieć... mój dobry znajomy. Nie chcę, żeby miał złamane serce.
-Nawet jeśli mógłbyś to wykorzystać na swoją korzyść?
Sam nie wierzył, że podsuwał mu ten pomysł. Ale to było najlepsze wyjście, żeby Hisoka się nie zorientował.
W odpowiedzi usłyszał tylko jego śmiech.
-Gon zna mnie już od kilku lat. Nie ma szans, żeby uległ przez coś takiego.
Illumi westchnął, przekręcając się na bok.
Wyglądało na to, że chociaż o ten aspekt nie musiał się martwić.
-Dlatego chcę, żebyś przypilnował dla mnie swojego brata. Mogę cię o to prosić?
-A czy kiedykolwiek mogłem ci odmówić?
Mówiąc to, nakrył się kołdrą i udawał, że idzie dalej spać.
Mimo, że razem przeżyli już tyle gorących chwil, Hisoka nigdy nie zrobił jednej rzeczy.
Nie pocałował go.
CZYTASZ
❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]
Fanfiction𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑚 𝑤 𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗𝑢 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑐 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜𝑠 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑛𝑐𝑧𝑦𝑐. (...) 𝑇𝑒 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑒𝑚 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡 𝑏𝑒𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑗𝑒. Idąc na imprezę do znajomego, Gon nie wiedział jak wielki wpływ na jego los będzie miała nadchodząca...