[10]

3.5K 305 240
                                    

To wszystko wyglądało, jakby grał główną rolę w jakimś filmie romantycznym, który zostanie puszczony ledwie kilka razy na kanałach zapomnianych przez większość użytkowników telewizji.

Ale to działo się naprawdę. I Gonowi wcale się to nie podobało.

Gdyby miał zdecydować, jaką rolę chce odegrać przy produkcji swojego życia, zostałby scenarzystą i zmienił te wydarzenia.

To wszystko było zbyt absurdalne, by nie zostało zapisane w scenariuszu dzień przed nagrywaniem scen. W końcu żaden człowiek poważnie podchodzący do swojej pracy, nie wymyśliłby tak nierealnej historii.

Nie był pewien, kto stoi za tym, jak potoczył się jego los i kto postanowił postawić na jego drodze Killuę. Ale cholernie nienawidził tej osoby.

W jego uszach wciąż odbijało się "tak", którym odpowiedział na oświadczyny chłopaka. Musiał nie myśleć trzeźwo, skoro zrobił to, tylko po to, żeby zachować twarz przy ciotce. Był wyjątkowo naiwny, jeśli wierzył, że Killua tego nie wykorzysta.

Rzucił białowłosemu zirytowane spojrzenie. Chłopak z satysfakcją wymalowaną na twarzy, ujął jego dłoń i ostrożnie wsunął mu pierścionek na palec.

Wzdłuż kręgosłupa Gona przebiegły dreszcze, wywołane jego dotykiem.

Klaskanie Mito, wyrwało go z zamyślenia.

-Jestem taka szczęśliwa, że Gon w końcu kogoś sobie znalazł - powiedziała, wycierając nagromadzone w kącikach oczu łzy.

Killua uśmiechnął się i wykorzystując, że jedna z rąk czarnowłosego jest w jej zasięgu wzroku, splótł ich palce.

Gon poczuł silne mrowienie na dłoni i całej długości ramienia. Cholera... czemu jego dotyk tak na niego działał? Przecież go nie znosił.

-Gon - Killua obdarzył go intensywnym spojrzeniem. Sposób, w jaki wypowiadał jego imię i ten wzrok wywoływały w brzuchu brązowookiego reakcje, których zdecydowanie nie chciał. - Może wybierzemy się gdzieś jutro we dwoje? Żeby uczcić nasze oficjalne zaręczyny.

Gon analizował w głowie, w jaki sposób ma odmówić przy cioci, gdy ona odezwała się za niego.

-Koniecznie - uśmiechnęła się. - Nie martw się. Przypilnuję, żeby był gotowy na czas.

-W takim razie przyjdę po niego o osiemnastej - mrugnął do Gona, chichocząc.

Chłopak westchnął. Wyglądało na to, że jutro czeka go kolejny długi dzień. I nie mógł nic z tym zrobić.

ꨄ︎

Gona obudziło światło, wpadające do jego pokoju przez niezasłonięte okno.

Ze złością naciągnął kołdrę na głowę i obrócił się na drugi bok. Jednak to nie pomogło.

Zrezygnowany, wyciągnął rękę, by sięgnąć po telefon. Złoty pierścionek na jego palcu błysnął w promieniach słońca.

To pozwoliło Gonowi zwrócić na niego wzrok i przypomnieć sobie, że był teraz "zaręczony" z Killuą.

Przyglądając się biżuterii, zaczynał zastanawiać się, czy był z prawdziwego złota. Nikt normalny raczej nie wydałby kilku tysięcy na fałszywe zaręczyny, więc przypuszczalnie nie był prawdziwy.

Przez dłuższą chwilę przyglądał się, jak białe kamienie umieszczone na całej długości pierścionka, błyszczą w świetle słonecznym.

Nawet nie zauważył, kiedy zaczął myśleć o Killui. Przypominał sobie jego twarz, błękitne oczy i śnieżnobiałe włosy. Tak bardzo chciał ich dotknąć i sprawdzić, czy są puszyste.

Pamiętał ich pierwsze spotkanie. Może to była po części wina wypitego alkoholu, ale Killua wydał mu się wtedy taki niezwykły i wyjątkowy, mimo, że nawet go nie widział.

Dziś miał iść z tym ideałem na randkę. A najgorsze było to, że zaczynało mu się to wszystko podobać. Ale nigdy mu się do tego nie przyzna.

❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz