-Killua - odezwał się czarnowłosy. - Skąd wiedziałeś, że znajomi zaprosili mnie wczoraj na kręgle?
Niebieskooki rzucił mu ciepłe spojrzenie.
To pytanie było inne, niż wszystkie poprzednie. Nie krzyczał. Nie klnął. Nie był zdenerwowany. Tym razem nawet nie zależało mu na odpowiedzi. Bo było zadane tylko po to, żeby mógł zatrzymać przy sobie Killuę.
-Hm - zamyślił się na chwilę chłopak. - Zróbmy tak. Jeśli szczerze odpowiesz na wszystkie moje pytania, powiem ci, skąd mam o tobie informacje.
Gon poczuł w środku ukłucie rozczarowania. Killua... nie postawił jako warunku ich następnego spotkania? Cóż... chyba pozostało mu tylko zgodzić się i czekać na rozwój wydarzeń.
-Niech będzie.
Białowłosy zwolnił kroku, udając, że się zastanawia.
-Twoja ciocia mnie polubiła?
Gon rzucił mu zdziwione spojrzenie. Nie spodziewał się pytań tego typu. Myślał, że Killua wykorzysta tę okazję, żeby więcej się o nim dowiedzieć.
-Nie wiem... chyba tak... - wymamrotał.
Znów chwila ciszy.
-Dobrze się dzisiaj bawiłeś?
Czarnowłosy zdziwił się jeszcze bardziej. Do czego to zmierzało?
-T-tak...
-Szczerze? - Killua podejrzliwie uniósł jedną brew.
-Tak - zapewnił go.
-Udało mi się..? - wyszeptał niepewnie.
-Hm?
-Polubiłeś mnie? Chociaż trochę? - w jego głosie wyczuwalna była nuta nadziei.
Próbował pochwycić spojrzenie Gona, ale chłopak odwrócił wzrok.
-To chyba oczywiste... - wymamrotał. - Tak...
-W takim razie... - gwałtownie zatrzymał się i złapał Gona za ramiona. Czarnowłosy niepewnie uciekł wzrokiem. - Mogę cię pocałować?
-C-co? - brązowooki odsunął się od niego i zakrył twarz rękami, by ukryć zarumienione policzki.
-Tylko ten jeden raz - mówiąc to, chwycił jedną z dłoni Gona i przycisnął do klatki piersiowej.
Jego głos wydawał się łagodny i spokojny. Nie było w nim zawahania. Ale... jak mógł o to prosić?
-J-ja... - wyjąkał czarnowłosy.
-Chcę, żebyś szczerze wybrał. Tak albo nie - kontynuował Killua. - Zaakceptuję każdą odpowiedź.
Dobrze wiedział, czego chce. To znaczy... nie chciał tego już teraz. Ich relacja pogłębiała się tak szybko, że nie miał nawet chwili, żeby poukładać sobie w głowie własne uczucia. Ale... jeśli miał przed sobą jedynie te opcje, wybór mógł być tylko jeden.
Teraz pozostało... powiedzieć to.
-T-tak... - wymamrotał najciszej jak tylko umiał, uciekając wzrokiem i zakrywając twarz wolną ręką.
Wszystkie następne wydarzenia i słowa pamiętał jak przez mgłę. Wiedział tylko, że przez krótką chwilę bardzo żałował, że to powiedział. Ale to była tylko sekunda. Bo zaraz po tym, ich usta się spotkały.
Przez moment miał wrażenie, jakby wszystko z tamtego wieczoru wróciło. Jakby znów byli na tamtej imprezie. Bo... było tak podobnie.
W tamtej chwili obecność Killui znów zaczęła go przytłaczać, a zapach jego perfum wydał się odurzający. Zupełnie jak wtedy.
Jedyne, co rożniło od siebie te sytuacje, to, że tym razem znał jego imię. I mógł je sobie powtarzać w głowie, zachwycając się nad pięknem jego brzmienia.
Wiedział też, jak wygląda. I mógł przypomnieć sobie jego błękitne oczy.
Ostatnim elementem było to, że poprzednio powstrzymał Killuę przed pocałunkiem. Teraz jednak było inaczej. Sam tego chciał. I nie żałował niczego, na co kiedykolwiek mu wobec siebie pozwolił.
Jego usta smakowały tak słodko, że nie chciał odrywać się od nich nawet na chwilę.
Killua całował czule i delikatnie, jednocześnie gładząc wierzchem dłoni policzek chłopaka.
Gon nie znał go jeszcze od tej łagodnej strony. Ale pozna. Chciał spędzić z nim więcej czasu i pozwolić ich relacji rozwijać się w swoim tempie. No i oczywiście przeżyć z nim więcej takich momentów.
Z zamyślenia wyrwało go nagłe zniknięcie dotyku białowłosego. Gon zamrugał kilkukrotnie i rozejrzał się.
Killua stał obok i wlepiał w niego spojrzenie. Pewnie analizował jego reakcję.
Czarnowłosy rzucił mu tylko nieśmiały uśmiech i gestem wskazał, że powinni już iść dalej.
Miał cichą nadzieję, że niebieskooki nie wpadnie na pomysł, żeby spytać o jego wrażenia.
Killua zaśmiał się do siebie na ten brak odpowiedzi i pochylił nad nim, łapiąc za ramię.
-Wyglądasz słodko, gdy się rumienisz - wyszeptał, zjeżdżając dłonią w dół jego ręki.
Widząc, że jedyną reakcją Gona był jeszcze większy rumieniec, odsunął się trochę i dyskretnie splótł ich palce.
-Idziemy?
CZYTASZ
❦︎ Fifty four ❦︎ [KɪʟʟᴜGᴏɴ]
Fanfiction𝑁𝑖𝑒 𝑚𝑎𝑚 𝑤 𝑧𝑤𝑦𝑐𝑧𝑎𝑗𝑢 𝑧𝑎𝑐𝑧𝑦𝑛𝑎𝑐 𝑐𝑧𝑒𝑔𝑜𝑠 𝑖 𝑛𝑖𝑒 𝑘𝑜𝑛𝑐𝑧𝑦𝑐. (...) 𝑇𝑒 𝑠𝑖𝑒𝑑𝑒𝑚 𝑚𝑖𝑛𝑢𝑡 𝑏𝑒𝑑𝑧𝑖𝑒 𝑚𝑜𝑗𝑒. Idąc na imprezę do znajomego, Gon nie wiedział jak wielki wpływ na jego los będzie miała nadchodząca...