5. Przeszłość

689 39 5
                                    

- Co Ty taka spięta? - spytał, patrząc uważnie na drogę.
- Zdaje Ci się. - szepnęła.
- Już najgorsze za Tobą. Przy mnie jesteś bezpieczna.
- Jest coś, o czym Ci nie powiedziałam.

Zerknął na nią. Zmieszana odwróciła wzrok. Jej ręce drżały. Wyciągnął dłoń, chcąc dotknąć jej ramienia, w celu dodania otuchy, jednak zrezygnował i położył palce z powrotem na kierownicę.

- Dosłownie minutę przed Twoim przyjściem...
- Hau!
- Waszym przyjściem. - poprawiła się. - Dostałam SMS-a. - wyznała.
- Od kogo?
- Nieznany numer... Nieważne. Chodzi raczej o treść.
- Co było zawarte w tej wiadomości?
- Niewiele. Trzy słowa. - jej głos zaczął się łamać.
- Jakie słowa? - spojrzał na nią.

Był zaniepokojony. Oddychał szybko i głośno, czekając na odpowiedź.

- Idę po Ciebie. - szepnęła niemal bezgłośnie, jednak on doskonale usłyszał. - Wtedy rozległo się pukanie do drzwi. Byłam przerażona. Czułam, że za chwilę umrę. Usłyszałam Twój głos. To był najpiękniejszy moment w moim życiu. Ulżyło mi. - wyznała przez łzy.
- To dlatego Alex od razu pobiegł na ogród. Ktoś tam był.

Jego serce biło jak oszalałe. Minuta dzieliła ją od śmierci. Co by było, gdyby Alex go do niej nie zaprowadził?

- Uratowałeś mnie.
- Nie ja. Alex. To on kazał mi tu przyjechać.
- Ale posłuchałeś go. Wiedziałeś, że coś jest na rzeczy.

Na dworze powoli robiło się jasno.

- Nie będę brał udziału w tej sprawie. - oznajmił.
- To znaczy? - przekręciła głowę w jego kierunku i patrzyła, próbując wyczytać jakikolwiek gest z jego strony.
- Marta, Nina i Rysiu zajmą się tym wszystkim, a ja będę Ciebie pilnował. Nie odejdę ani na krok. Będziesz spała u mnie, jeśli będzie taka potrzeba.

Uśmiechnęła się pod nosem.

- Musimy im pomóc. - powiedziała.
- Pomożemy. Na odległość. Sami dadzą sobie radę. Ty musisz być bezpieczna.

Dotarli na miejsce. Wyszli z samochodu i szybkim krokiem ruszyli do drzwi wejściowych. Przeszli przez korytarz i już po chwili znaleźli się w biurze. Ku ich zaskoczeniu, nie byli sami. Na fotelu spała Nina.

- Nina? - szepnął Piotrek.

Otworzyła oczy i zerwała się gwałtownie.

- Co wy tutaj robicie?! - wrzasnęła. - Która godzina?
- Piąta rano. Spałaś tutaj? - spytała Lucyna, siadając na swoim miejscu.

Górski chwycił krzesło w rękę i zamiast usiąść przy własnym biurku, postawił siedzenie tuż obok niej.
Zerknęła na niego z uśmiechem i ponownie przeniosła spojrzenie na młoszą koleżankę.

- Tak... Tak, zasnęłam, sprawdzając akta. Dlaczego jesteście tutaj razem? I na dodatek tak wcześnie?
- Ktoś grozi Lucynie. Rysiek i Marta zajęli się tą sprawą.
- A Ciebie dlaczego nie ma razem z nimi? - dopytywała.

Lucy wbiła wzrok w widoki za oknem. Lekko zmieszana czekała na odpowiedź ze strony kolegi.

- Nie zostawię jej samej. - wyznał w końcu, unikając jej spojrzenia. - Dadzą sobie radę, szczególnie, że Ty do nich dołączysz.
- Gdzie oni są? - spytała.

Była niezadowolona. Wiedziała, że coś jest na rzeczy. Nie chciała zostawiać ich tutaj samych, ale zdawała sobie sprawę z faktu, iż to element jej pracy, a zarazem obowiązek. Nie miała wyboru. Musiała jechać.

- Musisz zadzwonić do któregoś z nich. Od trzeciej nie mam z nimi kontaktu.
- Od trzeciej? Zerwałeś ich w środku nocy? Czy to nie mogło poczekać do rana? - zdenerwowała się.
- Całą noc szukaliśmy jakichkolwiek poszlak. Jej życie wisi na włosku. Całą noc drżała ze strachu. Musieliśmy szybko działać.
- Skąd wiesz, że całą noc?

Jej oczy zabłysnęły gniewnie. Skarciła ich wzrokiem i wstała z miejsca. Piotrek nie odpowiedział. Zerknął na Lucy i uśmiechnął się czule. Widział, jak wiele ją to wszystko kosztuje. Bał się o nią. Jej błękitne tęczówki były pełne strachu. Wpatrywali się w siebie, nie przejmując się niczym. Na chwilę zapomnieli o tym, że ktoś czyha na życie jednego z nich, być może nawet właśnie w tym momencie.

Zostali sami. Nina wyszła, jednak nikt nie zwrócił na to uwagi.

- Ochronię Cię, od tego są przyjaciele. - wyznał.
- Już gdzieś to słyszałam. - westchnęła.
- I co się stało? Nie dotrzymał słowa? - dopytywał.
- Zginął. - odwróciła wzrok. - Na moich oczach.
- Mówisz o Bromskim, prawda?
- Tak. - popatrzyła mu w oczy.
- Kochałaś go?

Zamarła. Dawno nie rozmawiała z nikim na jego temat.

- Tak. Kochałam. I nadal kocham, ale chyba jak brata. Przyjaciela. Kogoś bliskiego.
- Rozumiem. - wstał z miejsca i usiadł przy swoim biurku.
- Coś nie tak? - spytała.
- Wszystko w porządku. - uśmiechnął się.
- Piotrek...

W tym momencie zadzwonił telefon. Sięgnął do kieszeni spodni i dostrzegł, że na ekranie pojawił się numer Marty.

- Tak, Marta?
- Mamy go. Udało się. - westchnęła.
- Naprawdę? To świetnie. Przywieźcie go na komendę.
- Nasz kolega chyba lepiej dogada się z Leonem. - stwierdziła.
- Ah... No cóż. Dziękuję Ci z całego serca.

Odłożył komórkę na blat i zerknął na twarz kobiety, siedzącej kilka metrów dalej. Patrzyła na niego z niepokojem, czekając, aż wreszcie się odezwie.

- Jesteś bezpieczna.
- Na pewno?
- Tak. - odpowiedział. - Nie żyje.

Podszedł do okna. Ona zaś, szybko zerwała się na równe nogi, podbiegła do niego i z całych sił wtuliła w jego tors. Niepewnie pogładził ją po włosach i odsunął od siebie.

- Teraz odpocznij. Wracaj do domu i połóż się spać.
- Nie. To nie jest takie proste. Za dużo emocji... - odpowiedziała.

Dotknął jej ramienia.

- Odwieziemy Cię z Alexem. Chodź. - pociągnął ją za rękę.

Zgasił światło, zawołał psa i wyszedł, ściskając jej dłoń - jakby była to rzecz najnormalniejsza na świecie.

.....

Next - 8 serduszek i 5 komentarzy

Granice są płynne | Lucyna + Piotr | Komisarz Alex | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz