14. Niebiezpieczeństwo

711 51 14
                                    

Park wypełniony był masą ludzi. Słońce prażyło z całych sił, a delikatny, chłodny wiatr dodawał orzeźwienia. Lucyna i Piotr leżeli na kocu, przyglądając się sobie nawzajem. Alex biegał po trawie i bawił się z innym psem, co jakiś czas przybiegając do swojego właściciela.

- Piękny dzień. - szepnął. - Z piękną kobietą u boku.

Roześmiała się promiennie. Mężczyzna usiadł, szukając wzrokiem swojego kudłatego przyjaciela.

- Wszystko dobre szybko się kończy. - westchnął. - Praca czeka.

Uniosła się na łokciach, spojrzała mu w oczy, pocałowała delikatnie i wstała, strzepując ze spodni okruchy po ciastkach.

- Alex. - zawołała.

Przybiegł natychmiast. Piotrek uniósł koc ku górze, złożył go w kostkę, chwycił swoją kobietę za rękę i razem, z psem przy nodze, ruszyli do samochodu.

- Hau!
Alex rozejrzał się w okół.
- Co jest? - szepnął Górski.

Zwierzę jednak natychmiast się uspokoiło. Para wymieniła się spojrzeniami. Pomyśleli, że zobaczył jakiegoś kota i nie obracając się za siebie, stawiali leniwe kroki.

.

Dotarli na komendę. Idąc korytarzem, odsunęli się od siebie na bezpieczną odległość i jak gdyby nigdy nic, przekroczyli próg.

- Cześć. - powiedzieli.
- Hej.

Gutek siedział na swoim miejscu, wpatrując się w ekran telefonu. Alex podbiegł do niego i z całych sił pchał pysk na jego ręce.

- No cześć, Alex. Cześć. - zaśmiał się. - Mamy robotę, czekałem na Was. Marta i Nina są już na miejscu.

Westchnęli ciężko.

- Ot, taka niedziela. - przeciągnął się Górski. - Cóż, mus to mus.

Obrócił się na pięcie i przepuścił Lucynę jako pierwszą. Zawołał psa i razem z Gustawem, wyszli.

.

Dotarli na miejsce. W około zrobiło się wielkie zbiorowisko.

- Przepraszam. - przepychała się przez tłum ludzi.
- Hej. - szepnęła Marta, pochylając się nad ciałem.

W czarnym worku leżała młoda, rudowłosa kobieta. Wyglądała okropnie. Jej ciało było wręcz zmasakrowane.

- Co tu się stało? - spytał Piotrek, podchodząc bliżej.
- Potrącił ją samochód. A raczej przejechał... Ale to nie wydarzyło się tutaj. Ktoś przewiózł ciało w to miejsce.
- Po co? - szepnęła Lucyna.
- Nie wiem. Może, żeby upozorować wypadek? To jest bardzo ruchliwa ulica, a jej skóra i kości są w takim stanie, jakby ktoś wjechał w nią celowo i to jeszcze na drodze, na której poruszała się tylko ona. 
- Spójrz, Lucy.

Górski wskazał dłonią na dużą, białą furgonetkę, stojącą w oddali.

- Co?
- Taki sam stał w parku. Alex zaszczekał, kiedy przechodziliśmy obok.
- Śledzi nas? - spytała niepewnie.
- Nie wiem, ale trzeba z nim porozmawiać.
- Widzisz to? - kiwnęła głową.

Po drugiej stronie ulicy, na której nie było ani żywej duszy, tuż przy drodze, na trawie pobłyskiwała srebrna poświata. Ruszyła w tym kierunku.

- Stój. - Piotrek chwycił jej rękę i zagrodził drogę.

Mężczyzna w białym samochodzie odpalił silnik.

- Co się stało? - spytała zdezorientowana.

Górski podejrzliwie zerknął na furgonetkę.

- Ten facet dziwnie na Ciebie patrzy, poczekaj tutaj, dobrze?
- Nie dramatyzuj. - chwyciła go za ramię. - Ja chcę tylko przejść przez ulicę. - wyminęła go.
- Lucy! - wrzasnął.

Nie posłuchała. Dostrzegła ślad i jej obowiązkiem było to sprawdzić. Przeszła przez pasy, podeszła do trawnika i nachyliła się nad srebrną bransoletką. Wzięła ją do ręki i obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Ulica była pusta. Zrobiła dwa kroki przed siebie. Serce zabiło jej mocniej. Rozejrzała się w okół i kątem oka dostrzegła Piotra, rozpaczliwie biegnącego w jej stronę.

- Hau! Hau! Hau!
- Lucy! - usłyszała, zanim pochłonęła ją całkowita ciemność.

Biały pojazd uderzył w nią z premedytacją z niezwykłą siłą. Gustaw i Marta wyjęli broń i natychmiast ruszyli w stronę kierowcy. Alex pędził niezwykle szybko. Zatrzymał się przed maską samochodu i szczekał tak głośno, że zagłuszał nawet głośne dyskusje, które wytworzyły się wśród gapiów. Piotrek podbiegł do niego błyskawicznie.

- Lucy! - krzyknął. - Dzwońcie po karetkę! - warknął rozpaczliwie.

Uklęknął nad nią z taką szybkością i siłą, że na jego spodniach pojawiły się przetarcia.

- Lucy. - szepnął, dotykając jej twarzy drżącymi rękoma.

Z jego oczu spływały łzy. Alex położył mu głowę na kolanach i zapiszczał cicho. Buzia Lucyny była zabrudzona od kurzu. Na zaczerwienionych policzkach miała głębokie rany, a na rudych włosach pojawiła się krew. Sparaliżowało go. Nie mógł wykonać żadnego ruchu. Poczuł lęk. Nie potrafił jej pomóc. Nie był nawet w stanie sprawdzić tętna. Odchodziła z tego świata, a on nie próbował o nią zawalczyć.

- Odsuń się. - rozkazał Leon, odpychając go na bok.
- Co Ty robisz? Przecież ona żyje! - krzyknął, wyrwany z transu.
- Chodź, Piotrek. - Gutek dotknął jego ramienia. - Dopóki nie przyjedzie karetka, on się nią zajmie. Wie, co robi.
- Gdzie ten sukinsyn? - spytał, podnosząc się z miejsca.

Jego buzia była mokra od płaczu.

- To nic nie da, przecież...

Górski wyminął go zwiewnie i szybkim krokiem ruszył przed siebie. Marta prowadziła sprawcę wypadku, kiedy Piotr silnym ruchem dłoni chwycił go za kajdanki i zmusił do obrócenia w swoją stronę. Zdezorientowana kobieta nie zdążyła powiedzieć ani słowa. Piotrek zacisnął pięść i uderzył go w twarz tak mocno, że mężczyzna nie zdołał utrzymać równowagi i upadł na ziemię.

- Ty skurwielu. - warknął. - Jeśli tego nie przeżyje, to Cię zabije, rozumiesz to?!

Trzęsł się z nerwów. Do jego oczu ponownie napłynęły łzy.

- Zwariowałeś?! - krzyknęła Marta.

Blondyn z trudem podniósł się z ziemii.

- Jak mogłeś go nie upilnować? - zwróciła się do Gustawa, biegnącego w ich kierunku.
- Przepraszam, mój błąd.

Górski zmierzył ich ostrym wzrokiem, zrobił kilka kroków w tył, po czym ruszył do miejsca, w którym leżała jego ukochana.

- Co... Co się dzieje?!

Leon uciskał jej klatkę piersiową, nerwowym wzrokiem wpatrując się w jej twarz.

- Lucyna, nie rób nam tego, słyszysz? - powiedział do niej.
- Lucy. - wtrącił się Piotr. - Nie możesz mnie zostawić. - jego głos z sekundy na sekundę łamał się coraz bardziej.
- Proszę się odsunąć.

Trójka ratowników medycznych z trudem zdołała go wyminąć.

- Przejmuję. - powiedział jeden z nich do Leona, nachylając się nad kobietą.

Wszystko działo się niezwykle szybko. W okół Szmidt automatycznie zrobiło się poruszenie. Było niezwykle głośno, jednak Piotr nie słyszał niczego. Stał w bezruchu i obserwował rozwój wydarzeń, zanosząc się płaczem. Ktoś gładził go po ramieniu, ktoś inny stał przed jego twarzą i o coś pytał, jednak dla niego nic nie miało znaczenia. Patrzył tępo przed siebie, modląc się w myślach, aby wszystko zakończyło się dobrze. Alex siedział spokojnie tuż obok jego nogi. Wiedział, że nie może pomóc. Zapiszczał cicho i zerknął na swojego pana. Czuł wewnętrzny ból, który towarzyszył jego właścicielowi.

---

No, także ten. Kocham was XDD

Next - 17 serduszek i 10 komentarzy.

Granice są płynne | Lucyna + Piotr | Komisarz Alex | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz