24. Zmiana planów

592 37 5
                                    

Mijały dni. Jeden, drugi, trzeci, dziesiąty, a później piętnasty i kilka kolejnych. W ich życiu niewiele się zmieniało, poza tym, że z sekundy na sekundę stawali się coraz bardziej szczęśliwi.

- Uważaj na siebie! - krzyknęła, gdy znikał jej z oczu.

Taką mieli pracę. Niebezpieczną i nieobliczalną. To już tyle lat, odkąd istnieją w tym zawodzie, a mimo wszystko, za każdym razem, gdy któreś z nich jedzie na akcję, drugie martwi się godzinami w obawie, że może wydarzyć się coś złego.

- Nie odbiera. - warknęła. - Boję się.
- Ma Alexa. - przypomniała jej starsza koleżanka. - Nic im się nie stanie.
- Marta, wyślij mi lokalizację SMS-em. Jadę tam.
- Lucyna, nie...
- Gutek jest chory. On jest tam sam! - przerwała.
- Pojadę z Tobą.

Wstały ze swoich foteli i wybiegły z biura, z poczuciem dziwnego niepokoju, towarzyszącego im od dłuższego czasu.

.

Wysiadły z samochodu. Nie usłyszały ani szczekania, ani żadnego innego dźwięku. Spokojnym krokiem ruszyły w stronę drzwi wejściowych.

- Myślałeś, że Cię nie zobaczę?

Usłyszały silny, męski głos. Nie był to jednak Piotr.

- Hau!
- Uspokój go! - warknął.
- Spokój, Alex. Cisza.

Serce zabiło jej mocniej. Podeszła do okna i zerknęła przez nie dyskretnie. Górski stał na celowniku. Starszy mężczyzna mierzył do niego bronią, szyderczo się uśmiechając. Kiwnęła do Marty porozumiewawczo i po cichu otworzyły drzwi. Ostrożnie przemieszczały się pomiędzy pomieszczeniami, aż w końcu kilka kroków dzieliło je od miejsca, w którym znajdowali się Piotrek i Alex.

- Policja, rzuć broń! - ryknęła Lucyna.

Szary człowiek, stojący do nich tyłem, powoli odłożył pistolet na podłogę. Marta podbiegła do niego, zakuwając go w kajdanki w momencie, w którym Lucy zajęła się ukochanym.

Podeszła do niego szybkim krokiem. Zamarła.

- Wrócisz sama. - odezwała się. - Jedziemy do szpitala.

Grabska natychmiast spojrzała w ich kierunku. Na jego lewym ramieniu pojawiła się duża, czerwona plama krwi. Lucyna objęła go mocno i zaprowadziła do swojego samochodu.

.

- Nigdy więcej nie pojedziesz sam. - syknęła, patrząc na drogę.
- Ale ja...
- Żadnego ale. Mało brakowało i by Cię zastrzelił.
- Ale mnie uratowałaś.
- A co jeśli bym nie przyjechała? - warknęła.
- Wiedziałem, że zdążysz. Czułem to. - szepnął, dotykając jej dłoni.
- Martwiłam się.
- Wiem. Przepraszam...

Zamilkli. Myśleli o dzisiejszym dniu. To wszystko jest  ogromnym ryzykiem.

- Piotrek. - odezwała się.
- Tak?
- Jak my możemy planować dziecko, skoro codziennie narażamy się na niebezpieczeństwo?
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Poczekajmy. To nie pora na taką odpowiedzialność.

Popatrzyli na swoje twarze.

- Masz rację. - szepnął. - Masz rację. - powtórzył.

.

Leżeli na kanapie, obejmując się ostrożnie. Mężczyzna miał opatrunek na lewym ramieniu, przez co nie mogli pozwolić sobie dzisiaj na większe zbliżenia. Alex leżał na podłodze, przyglądając im się dokładnie.

- No co? - spytał w końcu Piotr. - O co Ci chodzi?

Pies wstał z miejscu i zawarczał na niego cicho. Byli w szoku. Nigdy, przenigdy taka sytuacja nie miała miejsca.

- Bracie, zwariowałeś? - spytał. - Chodź tu.

Zwierzę ani drgnęło.

- Alex. - odezwała się Lucyna.

Alex zamerdał ogonem i podszedł bliżej niej, czekając, aż go pogłaszcze.

- Co jest, do cholery? - spytał.
- Nie wiem. - odparła.

Mężczyzna wstał z miejsca i usiadł na podłodze, kilka metrów dalej.

- Alex! - krzyknął.

Pies podbiegł do niego i położył głowę na jego kolanach

- Teraz tym bardziej nie rozumiem. - szepnął.

Podniósł się leniwie i powolnym krokiem ruszył w stronę Lucyny. Alex ponownie warknął cicho.

- Hau!
- On jest o Ciebie zazdrosny. - zaśmiał się, patrząc na jej twarz. - Patrz teraz. - zwrócił się do psa, po czym delikatnie musnął usta swojej ukochanej.
- Hau! Hau! Hau!
- Idę się myć. - westchnął.
- Ja się chyba położę. - odpowiedziała.
- Dobrze, skarbie. - pocałował ją w czoło, po czym wstał z miejsca i udał się do łazienki.

Lucyna siedziała na kanapie jeszcze przez dłuższą chwilę. W końcu podniosła się powoli i podeszła do łóżka. Zgasiła światło, przesunęła kołdrę, usiadła na materacu, przeciągnęła się leniwie i położyła głowę na poduszce.
Alex pojawił się tuż obok niej. Ułożył się wygodnie, opierając pysk na jej nodze i westchnął głośno.

- Co Ty dzisiaj kombinujesz? - zaśmiała się, dotykając jego sierści i znużona ciężkim dniem, przymknęła powieki.
.

Piotr wyszedł z łazienki i szybkim krokiem ruszył w stronę łóżka. Usiadł na skraju kołdry i ziewnął głośno.
Za swoimi plecami usłyszał ciche powarkiwanie.

- Zaczynasz mnie wkurzać. - szepnął. - Powinienem był Cię wyprosić. Jesteś niekulturalny.

Pies obrócił się tyłem do niego i przybliżył do kobiety.
Mężczyzna opadł bezwładnie na poduszkę, pogłaskał zwierzaka po głowie i zmęczony dzisiejszymi wydarzeniami, zasnął.

.

Next - 15 serduszek i 8 komentarzy.

Granice są płynne | Lucyna + Piotr | Komisarz Alex | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz