I tak mijały minuty, godziny, aż w końcu minął tydzień od kiedy na komisariacie pracy było po pas. Przychodzili, witali się, wyjeżdżali na wezwania, wracali, wypełniali papiery i tak w kółko i w kółko. Rysiek opuścił Łódź. Na jego miejsce wstąpił młody aspirant świeżo po szkole - Gustaw Bielski. Żyli sobie przez te dni, tak naprawdę życia wcale nie przeżywając i stali z boku, słuchając historii innych ludzi, zapominając, że sami chcieliby mieć o czym opowiadać.
To był deszczowy, chłodny dzień. Piotrek wszedł na komendę, przekroczył próg i zdjął mokrą kurtkę ze swojego ciała. Odwiesił ją na wieszak, po czym usiadł przy swoim biurku. Pomieszczenie było puste. Wyjątkowo puste. W okół panowała cisza, coś niespotykanego przez ostatnie dni.
- Alex, słyszysz? - szepnął, gładząc go po głowie. - Ani żywego ducha. - ucieszył się.
- Cześć. - rozległ się kobiecy głos.Lucyna szybkim krokiem weszła do pokoju i rozejrzała się niepewnie.
- Co tu tak spokojnie? - spytała zdziwiona.
- Chyba wracamy do rzeczywistości. - uśmiechnął się.
- Mhm... - westchnęła. - Nie mów hop, zanim nie przeskoczysz.Spoczęła przy swoim biurku i włączyła laptopa. Wypełniła dokumenty, a kiedy skończyła, odetchnęła z ulgą. Miał rację. Ani jednego telefonu, żadnych krzyków, tylko kojący odgłos padającego deszczu za oknem.
- Przepraszam, że nie miałem dla Ciebie czasu. Obiecałem, że porozmawiamy. - odezwał się, zerkając na jej twarz.
- Ja też nie miałam kiedy skupić się na naszych sprawach. W tym tygodniu nie zamieniliśmy chyba ani słowa tak prywatnie.Piotrek wstał z miejsca i podszedł do jej biurka. Nachylił się nad nią, patrząc głęboko w oczy.
- Stęskniłem się. - szepnął.
- Ja też. - odpowiedziała, przenosząc wzrok na blat.Mężczyzna spojrzał na zegarek.
- Może pojedziemy teraz do Ciebie. - dotknął jej policzka, zmuszając do popatrzenia w oczy. - Porozmawiamy na spokojnie.
- Zgoda. - uśmiechnęła się.Podniosła się powoli i chwyciła jeansową marynarkę. Zgasili światła, upewnili się, że niczego nie zostawili i razem z Alexem, wyszli.
Dojechała na miejsce jako pierwsza. Wysiadła z samochodu, owtorzyła furtkę i już po chwili znajdowała się w ciepłym pokoju. Usiadła na kanapie, włączyła telewizor i czekała na Piotrka, który został w tyle, bo nie zdążył przejechać na zielonym świetle. Drzwi wejściowe zaskrzypiały, a tuż przed nią pojawił się Alex, energicznie machając ogonem.- Cześć, psiaku! - poklepała go delikatnie.
Zwierzak ułożył się wygodnie na podłodze. Do pomieszczenia wszedł Piotrek. W dłoni trzymał jedną, czerwoną różę. Popatrzyła na niego zdezorientowana i podniosła się gwałtownie. Zbliżał się do niej spokojnym krokiem, nie odrywając wzroku od jej twarzy.
- Chcę, żebyś wiedziała, iż jesteś dla mnie ważna. - powiedział z powagą w głosie.
- Piotrek...
- Ci... - przerwał, dając jej kwiata.
- Nie uważasz, że to wszystko dzieje się zbyt szybko? - westchnęła, nieśmiało unosząc kąciki ust.
- A jak często pojawia się w Tobie uczucie, którego nie potrafisz opisać słowami? - spytał.
- Ja... Nie... - zająkała się.
- Coś się zadziało między nami. Uważam, że to piękne, ale jeśli źle interpretuję te gesty...
- Ja też sądzę, że jest to coś pięknego. - szepnęła. - Ale boję się, że się zaangażujemy, a potem...
- Lucy, ja już się zaangażowałem.Jego głos drżał. Nigdy nie był tak bardzo poważny jak w tym momencie.
- Myślę o Tobie od dnia, w którym spotkałem Cię po raz pierwszy. Nigdy nie wierzyłem w takie rzeczy. Sądziłem, że trzeba kogoś poznać, a dopiero później nakręcać się na cokolwiek. Nie dałem rady. Coś zadecydowało za mnie. Mówiłem Ci "cześć" na pożegnanie, a wewnątrz odczuwałem smutek, bo wiedziałem, że przez kilkanaście godzin będziesz gdzieś indziej. Nie mam na to wpływu. Widzę Cię i...
- ...i wszystko inne staje się nieistotne. - dokończyła.
- Tak. - uśmiechnął się. - Nie chcę na Ciebie naciskać, bo nie o to w tym wszystkim chodzi.
- Nie ma na co czekać. Nie traćmy czasu. - odpowiedziała pewnym tonem. - Nigdy nie wiadomo ile dni nam pozostało.
- Cieszmy się tym, co jest.
- Pielęgnujmy to. - dokończyła.Odetchnęli z ulgą. Wpatrywali się w siebie, jednak nie odezwali się ani słowem. Żadne z nich nie chciało psuć tej chwili.
- Musisz mi coś obiecać. - powiedziała cicho.
- Słucham.
- Obiecaj mi, że będziesz na siebie uważać, że będziesz myślał też o mnie, i że nie podejmiesz żadnych decyzji bez konsultacji ze mną. Nie pogodziłabym się z Twoją stratą. Nie po tym wszystkim.
- Obiecuję. - wziął głęboki wdech. - Pod jednym warunkiem.Spojrzała na niego podejrzliwie
- Jakim?
- Że Ty obiecasz mi to samo. - odpowiedział.
- Obiecuję.Odłożyła różę na stół i chwyciła jego twarz w dłonie. Złączyli swoje usta w długim, namiętnym pocałunku.
Ich uczucia były prawdziwe i niezwykle silne. Gdyby zostali poproszeni o podanie definicji szczęścia, bez wahania wymówiliby wzajemnie swoje imiona. Nie byli pewni, czy to aby na pewno miłość, jednak bez wątpienia była to relacja, w jakiej żadne z nich jeszcze nigdy nie tkwiło. Granice są płynne. Ich związek to początek nowego rozdziału i historia, o którą będą walczyć do ostatniej kropli krwi. Taka więź nie zdarza się często. Spędzili razem piękną, namiętną noc i choć z trudem łapali oddechy, byli gotowi dzielić się ze sobą powietrzem - najcenniejszym darem, jaki dostali, bo przecież życie bez powietrza niewiele jest warte....
Next - 15 serduszek i 9 komentarzy!
CZYTASZ
Granice są płynne | Lucyna + Piotr | Komisarz Alex |
FanfictionPiotr Górski pracuje na komendzie policji w Łodzi. Jego zawodowym partnerem, jak i również najlepszym przyjacielem jest Alex - tresowany owczarek niemiecki. Życie tej dwójki zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy do miasta powraca niezastąpiona...