22. Zmiany

693 41 9
                                    

Szli przez park, trzymając się za ręce. Niebo było pochmurne, a lekki wiatr muskał ich ciała.

- Wracamy? - szepnęła do niego. - Zimno mi.

Szybkim ruchem zdjął ze swoich barków granatową kurtkę i nałożył jej na ramiona, po czym chwycił za biodra i stanowczym ruchem obrócił w swoją stronę.
Stali na przeciwko siebie, zatapiając się w swoich oczach. Piotrek przysunął się do niej na tyle blisko, że jej twarz znalazła się tuż przed jego klatką piersiową. Objął ją mocno i pocałował w czubek głowy.

- Lepiej? - spytał.
- Lepiej. - odpowiedziała, zaciskając ręce na jego plecach.

Stali tak przez dłuższą chwilę, uświadamiając sobie, że nigdy wcześniej nie byli tak bardzo szczęśliwi jak teraz, gdy wreszcie są razem.

.

Siedzieli na kanapie w salonie, oglądając telewizję, kiedy rozległ się odgłos dzwoniącego telefonu. Piotr podniósł się gwałtownie i podszedł do szafki, na której leżało urządzenie. Chwycił go w rękę i przyłożył do ucha.

- Słucham? - odezwał się. - Ah, to Ty. Wiesz co... - zerknął na Lucynę, wpatrującą się w niego. - Poczekaj momencik.

Obrócił się na pięcie i wszedł do łazienki. Była oszołomiona. Co on ukrywa? Dlaczego ma przed nią jakieś sekrety? Doskonale wiedział, że była osobą, która w rzeczywistości przejmowała się każdym, nawet najmniejszym problemem, więc dlaczego zachował się w taki, a nie inny sposób?

- Kto dzwonił? - spytała, gdy wrócił do pomieszczenia.
- Nikt. - odpadł. - Wiesz co, Lucy. Muszę gdzieś wyskoczyć. Niedługo wrócę.

Uśmiechnął się do niej, zarzucił na siebie kurtkę i wyszedł. Pozostał po nim tylko dźwięk zamykanych drzwi, którego echo rozbrzmiewało w jej uszach jeszcze przez kilkanaście sekund. Zła, smutna i zrozpaczona, z najgorszym scenariuszem w głowie, położyła się na kanapie i zasnęła.

.

Na komendzie było wyjątkowo cicho. Każdy pracował nad czymś zupełnie innym. Patrzyli w monitory swoich urządzeń, wykonując przedstawione im cele.
Idealny nastrój przerwał dzwonek w telefonie. Wszyscy zerknęli na Piotra.

- Przepraszam. - szepnął, wstając z miejsca.
- To już czwarty raz dzisiaj. - warknęła Lucyna.
- Przepraszam. - powtórzył, przechodząc przez próg.

Opuścił pomieszczenie, a ona westchnęła głośno. Zamknęła laptopa, odsunęła na bok i schowała twarz w dłonie. Wyprostowała się po chwili i obróciła fotel tyłem do Gutka i Marty. Po jej policzku spłynęła samotna łza, którą natychmiast otarła opuszkiem palca. Mężczyzna wrócił do pokoju jak gdyby nic i usiadł na swoim miejscu, nie odzywając się ani słowem.

.

Całą drogę powrotną milczeli. Patrzyli pusto w ulicę, nawet na siebie nie zerkając. Alex wyczuł, że dzieje się coś niedobrego, bo popiskiwał cicho, leżąc na tylnym siedzeniu samochodu. Gdy weszli do domu, nic się nie zmieniło. Cisza przeszywała każde pomieszczenie, a to powoli stawało się nie do zniesienia.

- O co Ci chodzi? - spytał, siadając na skraju łóżka.

Uniosła głowę i popatrzyła na jego twarz.

- O co mi chodzi? - powtórzyła. - Ktoś do Ciebie dzwoni po kilkanaście razy w ciągu dnia. Wychodzisz, żeby porozmawiać. Znikasz na kilka godzin. Co Ty przede mną ukrywasz?

Do jej oczu napłynęły łzy.

- Niczego nie ukrywam. - odparł. - Proszę Cię... Nie płacz.
- Daj mi święty spokój. To już cztery doby, odkąd wisisz na telefonie!

Wziął głęboki wdech.

- Jutro pojedziemy osobno do pracy. - powiedział, wstając z miejsca.
- Słucham?
- Muszę coś załatwić.
- No tak... - westchnęła. - Mogłam się tego spodziewać.

Zaśmiała się sztucznie, podniosła gwałtownie i zniknęła za drzwiami łazienki.

.

Uchyliła powieki. Przekręciła głowę i po raz pierwszy od wyjścia ze szpitala, obudziła się bez niego u swojego boku. Poczuła dziwne uczucie wewnątrz siebie, jakby go powoli traciła. A przecież miało być tak pięknie. Leniwie podniosła się z łóżka i spojrzała na zegar, wiszący na ścianie.

- Cholera. - syknęła. - Zaspałam.

Zerwała się na równe nogi i zaczęła przygotowania do tego okropnie rozpoczynającego się dnia.

.

Piotr chodził po pomieszczeniu w tą i z powrotem, nerwowo bawiąc się palcami swoich dłoni.

- Spokojnie. - szepnął komendant. - Na pewno zaraz przyjdzie.
- Spóźnia się. Nie powinienem był zostawiać jej samej. A jeśli coś się stało? Dzwonię...
- Przestań! - warknęła Marta. - Wszystko zepsujesz.
- Hau!

Alex wybiegł na korytarz. Lucyna szybkim krokiem szła w jego stronę.

- Idzie. - powiedział Gustaw.

Górski wziął głęboki wdech. Jego ukochana zatrzymała się w progu, rozglądając się w okół. Wszyscy koledzy z pracy, zarówno z tego, jak i innych wydziałów, wpatrywali się w nią uważnie. Zza tłumu wyłonił się Piotr, ubrany w mundur policyjny.

- Ktoś ma awans, tak? - spytała. - Zapomniałam...
- Nie. - przerwał jej.

Serce waliło mu jak oszalałe. Każda osoba obecna w tym pomieszczeniu obserwowała go nachalnie. Lucyna wpatrywała się w jego twarz, czekając na jakiekolwiek wyjaśnienia.

- Lucy... - zaczął. - Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało.
- Hau!
- Przepraszam. Ty i Alex. - poprawił się.

Wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.

- Nie rozumiem wielu rzeczy. Niczego nie można być w stu procentach pewnym. - kontynuował. - Ale ja jestem pewien jednego.

W jej oczach pojawiły się łzy.

- Chcę dzielić z Tobą każdą sekundę swojego życia. - jego głos załamywał się uroczo. - Chcę Cię chronić i dbać o Ciebie, jak archeolodzy dbają o najstarsze i najcenniejsze znaleziska. Chciałbym, żebyś choć przez minutę mogła spojrzeć na siebie moimi oczami i dostrzec, jak idealna dla mnie jesteś. Jesteś powodem, dla którego zostałem stworzony, bo nic nie dzieje się bez przyczyny. Urodziłem się po to, by Cię spotkać. I kocham Cię. - szepnął, podchodząc bliżej. - Całym sercem.

Uklęknął na lewym kolanie. Zza pleców wyciągnął małe, czerwone, otwarte pudełeczko. Jej oczom ukazał się piękny, złoty pierścionek.

- Lucy. - wziął głęboki oddech.

Wpatrywała się w niego nawet nie mrugając. Po jej policzkach spływały łzy. Jego dłonie drżały.

- Czy uczynisz mi ten zaszczyt... I zgodzisz się zostać moją żoną?

Uniosła kąciki ust, odsłaniając swoje śnieżno-białe zęby. Upadła na kolana tuż przed nim. Schowała twarz w dłonie. Szlochała cicho, cała się trzęsąc. Uniosła głowę, by móc jeszcze raz na niego spojrzeć i wtuliła się mocno, kurczowo trzymając się jego ramienia.

- Tak. - wyszeptała niewyraźnie. - Tak. - powtórzyła, odchylając się do tyłu.

Chwycił jej ciepłą dłoń i włożył pierścionek na chudy, drobny palec.

Ponownie zatopiła się w jego objęciach. Klęczeli przed sobą, tuląc się z całych sił. Wstał z podłogi, nadal trzymając ją w ramionach. Ujął jej twarz w dłonie i wbił swoje usta w jej wargi. Wśród tłumu rozległ się wiwat i oklaski. Alex podbiegł do nich głośno szczekając. Przenieśli wzrok w jego stronę. Miał założoną dużą, czerwoną muszkę. Ponownie popatrzyli sobie w oczy. Uśmiechnęli się szeroko i pocałowali raz jeszcze. To była ich chwila. Najważniejszy i najpiękniejszy dzień w całym tym pokręconym życiu, które dla nich - dopiero się zaczynało.

.

Next - 25 serduszek (wierzę w Was, serio) i 12 komentarzy.

Granice są płynne | Lucyna + Piotr | Komisarz Alex | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz