21. Kocham

669 37 6
                                    

Odgłos padającego deszczu sprawiał wrażenie, jakby stado słoni tupało po dachu ich domu. Kobieta otworzyła oczy. Kątem oka zerknęła na śpiącego tuż obok niej Piotrka. Uśmiechnęła się do siebie i ostrożnie usiadła na łóżku.

- Cześć, Alex. - szepnęła, gdy pies podbiegł do niej, aby się przywitać.

Wstała z miejsca i na palcach udała się do łazienki. Wzięła szybki prysznic, nałożyła lekki makijaż, ubrała się i tak naprawdę gotowa do wyjścia, wróciła do pokoju.
Mężczyzna siedział na kanapie, dyskutując ze swoim przyjacielem. Gdy zobaczył ją w progu, mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Wyglądała jak zawsze pięknie.

- Dzień dobry. - powiedział.
- Dzień dobry. - odparła, podchodząc bliżej.

Zatrzymała się przed nim i obserwowała go z góry. Stanowczym ruchem dłoni chwycił ją w talii i posadził sobie na kolanach. Oplotła ręcę w okół jego szyi i popatrzyła mu prosto w oczy.

- Ouuu... - szepnęła, odchylając się lekko do tyłu.
- Co? - spytał niepewnie.
- Pan to chyba dzisiaj w szaliku pójdzie do pracy.

Zaśmiała się głośno. Zerknął na nią, uśmiechając się szyderczo.

- Pani chyba też.

Gwałtownie wbił swoje wargi w jej chudą, ciepłą szyję.

- Piotrek! - wrzasnęła, starając się go odepchnąć. - To boli! - ryknęła.

Natychmiast odskoczył od niej i troskliwie spojrzał na jej twarz.

- Przepraszam. - wydusił. - Myślałem, że...
- Żartowałam. - pocałowała go w czoło.
- Lucy... Nie strasz mnie tak, proszę.

Brzmiał niezwykle poważnie. Odwrócił wzrok i wziął głęboki wdech.

- Masz rację, przegięłam. - odparła. - Nie pomyślałam.

Złączyła ich wargi w delikatnym, lecz długim pocałunku.

- Przepraszam. - wyszeptała wprost w jego usta.
- Nic się nie stało.

.

Każdy siedział przy swoim stanowisku. Patrzyli w ekrany monitorów, wykonując przedstawione im zadania.

- A Was chyba nieźle komary pogryzły, co?

Marta zerknęła na nich podejrzliwie i dotknęła swojej szyi.

- Może powinnam uzbroić się w zapas sprayu przeciw owadom? - ciągnęła.
- To był Kobylak.

Do pomieszczenia wbiegł Gutek. Byli mu wdzięczni. Nie mógł wybrać lepszego momentu.

- Spójrzcie na to. - w dłoni trzymał kartkę papieru.

Piotr podniósł się szybko i podszedł do niego.

- Cholera jasna. - szepnął. - Zawijamy go.
- Nie mogę z Tobą jechać. - powiedział. - Kiepsko się czuję, jadę do lekarza.

Górski z politowaniem popatrzył na Martę.

- Na mnie nie patrz. Od rana Ci mówię, że muszę wyjść wcześniej.

Lucyna podniosła się powoli. Wiedziała co to oznacza. Pierwsza od ponad miesiąca, praca praktyczna. Koniec nudnej, nic nie uczącej papierologi. Piotrek zerknął na nią z troską w oczach.

- Nawet tak nie patrz. - warknęła. - Dam sobie radę.

Podszedł do niej i pocałował w czoło.

- Robisz to, co mówię, jasne?
- Jasne.
- Chodź, Alex.

Uśmiechnęli się do siebie i wyszli.

Granice są płynne | Lucyna + Piotr | Komisarz Alex | Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz