Rozdział 4

546 36 3
                                    

Wysiadam z samochodu po godzinnej podróży. Na chwilkę zasnęłam, ale ostatecznie wystarczyło, że poczułam jak samochód hamuje i obudziłam się.

Moim oczom ukazał się ogromny, pięknie oświetlony budynek. Wokół niego rosną niesamowicie piękne rośliny i drzewa. Podjazd wyłożony jest z kamieni, a cała posesja ogrodzona wysokim płotem. Jest godzina 23, więc panujący mrok nie pozwala mi na większe oględziny, ale na pewno zrobię to kolejnego dnia.

Wraz z Christopher'em weszliśmy do środka. Tu też jest niesamowicie. Skierowaliśmy się wprost do naszego pokoju. Po drodze do niego nie mijaliśmy nikogo. Może to lepiej. Wolę poznać wszystkich jutro, na spokojnie.

Mogłam też spać w pokoju luny, ale zwyczajnie nie widzę sensu w przeprowadzaniu się z pokoju do pokoju. To że Chris będzie dzielił ze mną łóżko, nie oznacza, że od razu musi dojść do czegoś więcej między nami. Choć tak naprawdę będąc luną stada muszę liczyć się z tym, że nasze sparowanie się, nie może czekać zbyt długo.

Jego, a w sumie to już nasz pokój jest idealny. Po prawej od wejścia znajduje się drewniany podest, na którym stoi ogromne łóżko z baldachimem. Na przeciw wejścia znajdują sie drzwi i wyjście na balkon. Obok nich jest biurko i sporych rozmiarów szafa z lustrem. Na ścianie po lewej stronie wisi telewizor. Po jego bokach znajdują się dwie pary drzwi. Cały pokój urządzony jest w klimacie drewna połączonego z szarością. W końcu po krótkim obejrzeniu pokoju opadłam na fotel znajdujący się w lewym kącie od łóżka.

- Zaraz dam ci coś, w czym będziesz mogła spać - powiedział grzebiąc w szafie. Po chwili podał mi swoją koszulkę - może być? Nie mam żadnych spodenek, które byłyby ci dobre, ale jeśli chcesz to mogę iść po jakieś mojej siostry. - zaproponował.

- Nie, nie trzeba. Ta koszulka i tak jest na tyle duża, że będzie zasłaniać mi tyłek. - powiedziałam.

- Łazienka to te drzwi po lewej. - uśmiechnął się i zaczął rozpinać koszulę, co dało idealny widok na jego umięśnioną klatkę piersiową. Pośpiesznie udałam się do toalety, by ślina nie zaczęła wypływać z moich ust.

Zamknęłam drzwi na klucz i rozejrzałam się po dużym pomieszczeniu.

Tu jest pięknie.

Na środku stoi sporych rozmiarów wanna. W dalszej części łazienki można zauważyć prysznic umieszczony za szklaną ścianą, przez którą widać dosłownie wszystko. Po jego przeciwnej stronie znajduje się półścianka, a za nią sedes. Po prawej stronie jest szereg szafek z marmurowym blatem i dwiema umywalkami. Nad nimi wisi ogromne lustro. Wszystko urządzone jest w ciepłych kolorach. W wielu miejscach umieszczone są świece. Mniejsze i większe nadają super klimatu.

Związałam swoje włosy gumką, którą znalazłam w mojej torebce. Makijaż zmyłam po prostu mydłem, bo nie znalazłam nic innego, co mogłoby posłużyć jako kosmetyk do demakijażu. Przebrałam się w ciuchy, które dostałam od chłopaka i wyszłam z łazienki. Zauważyłam, że szatyn leży już w łóżku, więc położyłam się obok i wsunęłam nogi pod kołdrę.

- Musimy iść już spać, bo codziennie o szóstej rano biegamy i chcę byś poszła ze mną, więc musimy się wyspać. - powiedział patrząc na mnie.

- Jasne. - odpowiedziałam, po czym wtuliłam się w ciało chłopaka. Wilkołak również mnie objął, a już po chwili zasnęłam czując, że jestem w najlepszym miejscu na ziemi.

***

Jest piąta rano, a ja właśnie zostałam obudzona w brutalny sposób. Przyznam, że nie chciałam wstawać, ale zabieranie kołdry to przesada. Gorszą przesadą jest wrzucenie mnie pod prysznic. Dosłownie.

Walczyliśmy o kołdrę, a raczej ja szarpałam się, by ją odzyskać, chłopak gilgotał mnie, jednak za nic nie chciałam wstać. Szatyn przerzucił mnie przez swoje ramie jak szmacianą lalkę. Dobrze wiedziałam, że zmierza w kierunku łazienki, ale nie byłam świadoma tego, że posunie się do czegoś takiego. Obejmując mnie mocno, wszedł pod prysznic i odkręcił zimną wodę. Wstrząsnął mną mocny dreszcz i momentalnie obudziłam się. Spojrzałam na mojego oprawcę, a ten tylko zaczął się głośno śmiać.

- Nadal chcesz spać, skarbie? - zapytał z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Wyłączył wodę, a ja odgarnełam mokre włosy z twarzy i przetarłam oczy.

- Teraz jedyne czego chcę, to ci wpierdolić. - powiedziałam próbując utrzymać poważny wyraz twarzy.

- Ale jesteś groźna. - powiedział, po czym delikatnie przycisnął mnie do ściany. Odgarnął moje włosy za ucho i pozostawił rękę na moim policzku, kciukiem zataczając na nim kółka. Złapaliśmy kontakt wzrokowy, a ja głośno przęłknęłam ślinę.
Pierwszy raz jestem z kimś tak blisko. Czuję jego ciepły oddech na swojej skórze. Sprawia, że przez moje ciało przechodzą przyjemne dreszcze, a w moim brzuchu wariują motylki. Po kilku sekundach nasłuchiwania naszych oddechów, poczułam jego usta na swoich. Połączyliśmy je w delikatnym, szybkim, a za razem nieśmiałym pocałunku.

Chłopak odsunął się, a mi momentalnie zabrakło jego bliskości, mimo tego, że przecież powinnam być zła. Ale nie jestem, nie potrafię być.

Rzucił we mnie ręcznikiem i wyszedł z łazienki uśmiechając się jak mały łobuz, który ukradł mamie z portfela dyche. Na odchodne powiedział, że zaraz przyniesie mi jakieś ciuchy na trening.

Onieśmielona odczekałam kilka sekund, aż mój oddech się unormuje. Odetchnęłam i zaczęłam się rozbierać. Owinełam się ręcznikiem i w oczekiwaniu na ciuchy oparłam się o wannę.

Kiedy z nudów zaczęłam już oglądać swoje paznokcie, klamka w drzwiach poruszyła się, a do pomieszczenia wszedł Christopher. Zeskanował moje ciało od stóp, aż po głowę. W sumie nic dziwnego. Ręcznik sięga mi tylko tak, by zakryć tyłek i większość piersi. Mam odkryte nogi i ramiona. Chłopak się zdziwił. Po chwili zastanowienia zaczął mówić.

- Moja kuzynka dała ci ciuchy na trening i coś w co przebierzesz się po bieganiu. Potem pojedziemy na jakieś zakupy - podał mi ubrania - będę czekał w pokoju. - powiedział, po czym wyszedł.

Ubrałam się, wysuszyłam i związałam włosy oraz pomalowałam rzęsy tuszem, który miałam w torebce. Przezorny zawsze ubezpieczony.

Wyszłam z toalety i opadłam na to mega wygodne łóżko, które oficjalnie należy do mnie. To się nazywa szczęście.

Chłopak popatrzył na mnie, po czym z rozbawieniem pokręcił głową. Teraz to on zniknął za drzwiami łazienki, a ja z braku zajęcia zaczęłam przeglądać w telefonie moje media społecznościowe.

Po około dziesięciu minutach szliśmy już razem na dwór. Zauważyłam, że jest tam już wiele osób. Wszyscy z zaciekawieniem mnie obserwują, a to oznacza jedno. Trzeba się z nimi zapoznać.

Cyrk czas zacząć.

*****

Jestem zadowolona z tego rozdziału. W sumie to zaczyna się robić ciekawie!
Co uważacie o tej książce?
Wszystko jest ok czy muszę coś poprawić?
Piszcie swoje sugestie!

Pozdrawiam i dziękuję za gwiazdki i wyświetlenia ❤️

Odzyskam Cię, Skarbie (Część Druga)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz