Rozdział 6

461 40 4
                                    

- Wyglądam w tej sukience jak stara baba! - zaśmiałam się do Chris'a wychodząc z przymierzalni. Mam na sobie dłuższą sukienkę w kwiaty, która w żaden sposób nie podkreśla mojej figury. Wyglądam w niej jak w worku.

- Nie jest źle - nieprzekonująco pokręcił głową - chociaż nie widać ci tyłka. - pokiwał zadowolony ze swojej odpowiedzi.

- Podaj mi jeszcze laskę i poczekajmy aż moja skóra się pomarszczy, a włosy będą siwe - powiedziałam ironicznie - po prostu przyznaj się, że wybór tej sukienki to był słaby pomysł. - zaśmiałam się.

- No dobra. Zaraz przyniosę coś lepszego. - wstał z kanapy mieszczącej się przy przebieralni i ruszył na poszukiwania innej kreacji.

Po około dwóch minutach ujrzałam mojego przeznaczonego. W ręce trzyma bajecznie piękną sukienkę na cienkich ramiączkach w kolorze platyny. Gorset pokryty jest mieniącymi się cekinami, co podkreśli moje wcięcie w talii. Dekolt jest trochę bardziej wycięty i w kształcie litery V. Dół sukienki to kilka warstw jasnego tiulu.

Mam wrażenie, że na widok tego cuda, moje oczy zaświeciły się jak małe diamenty. Zabrałam ją z rąk Christopher'a i w dość szybkim tempie ubrałam się. Poprosiłam mojego mate o zawiązanie gorsetu na sznurki i przejrzałam się w lustrze.

Wiem, że może nie jestem zbyt skromna, ale muszę to powiedzieć.

Wyglądam w niej obłędnie!

- I co o niej myślisz? - zapytałam, kiedy chłopak ustał za mną. Widzę nasze odbicie w lustrze.

- Jest pięknie. Mam nadzieję, że nikt nie oszaleje na punkcie twojego wyglądu, bo będę musiał kogoś zabić. - zaśmiał się, po czym przytulił mnie od tyłu.

Razem wyglądamy pięknie. Dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie do siebie pasujemy. Ciekawe czego jeszcze się dowiem.

***

Właśnie wracamy do domu głównego. Chris prowadzi samochód i w międzyczasie pije pepsi, a ja szczęśliwa wpycham w siebie wrapa z maka. To życie.

Na tylnym siedzeniu leży masa moich zakupów, są to głównie ciuchy i buty, ale także kosmetyki, bo w nowym domu nie mam nawet szamponu czy płynu do demakijażu. Kupiłam też sobie okulary przeciwsłoneczne, które mam już na nosie.

Czuję się niesamowicie. Muzyka, promienie słońca, jedzenie, zakupy i przeznaczony u boku. Czego chcieć więcej?

Mój relaks przerwał wilk przebiegający przed naszym samochodem. Chris nie zdążył zahamować i uderzył w niego. Wystraszona krzyknełam, kiedy jego ogromne ciało przeleciało nad maską samochodu i znalazło się w przydrożnym rowie.

Z trzęsącymi się rękami spojrzałam na mojego mate. Był on zmartwiony. Nie wystraszony, zły, po prostu zmartwiony. Odpiął pasy i wysiadł z samochodu. Podszedł do wilka i wciągnął jego zapach. Rozejrzał się dookoła i wyjął telefon z kieszeni. Znowu usiadł za kierownicą i ruszył. Zadzwonił do Alec'a, by ktoś to posprzątał i odłożył komórkę.

- Spokojnie kochanie. - położył rękę na moim udzie.

- On nie żyje. Jak mam być spokojna? - zapytałam drżącym głosem.

- Zrobił to specjalnie. Nie był z naszej watahy. Mam wrażenie, że ktoś go do tego zmusił, by zwrócić na siebie uwagę - westchnął - nie martw się.

- Po co ktoś miałby to robić? - zapytałam ściskając jego dłoń leżąca na moim udzie.

- Każde stado ma jakiegoś wroga. - powiedział cicho i skupił się na drodze.

- Rozumiem. - odpowiedziałam i spojrzałam za szybę. Mój humor jednak znowu jest niezbyt dobry. No cóż.

Po kilku minutach znaleźliśmy się już w domu. Christopher musiał wrócić do swojej pracy, a ja stwierdziłam, że w tym czasie ułożę do szafy swoje nowe ubrania. Nie mam nic ciekawszego do roboty.

Po niecałej godzinie leżałam już na łóżku i przeglądałam swoje media społecznościowe. Nudzi mi się. Serio.

Westchnęłam głośno i zwlekałam się z łóżka, udałam się na korytarz i zeszłam na niższe piętra w celu znalezienie kogoś znajomego. Kiedy miałam już ruszyć na parter, zauważyłam znaną mi brązową czuprynę.

- Cornelia, cześć. - powiedziałam do dziewczyny. Odwróciła się ona i z uśmiechem na twarzy podeszła do mnie.

- Hej, jak się masz? - zapytała opierając się o drewnianą barierkę.

- Wszystko w porządku, nie mogę tylko znaleźć sobie zajęcia - powiedziałam - masz może ochotę oprowadzić mnie po domu głównym? - spytałam po krótkim zastanowieniu.

- Jasne! To super pomysł. - powiedziała entuzjastycznie jakby było to jedno z jej ulubionych zajęć.

- A więc prowadź. - uśmiechnęłam się.

Pov' Christopher

Ten dzień to jeden, wielki rozpierdol. To co mówił ojciec Vivianne, jest cholerną prawdą. Z początku nie chciałem w to wierzyć, ale kiedy na moim terenie pojawiły się conajmniej dwa obce wilki i bez skrupułów po nim chodziły, zauważyłem że coś jest nie tak. Jeden z nich, ten którego wyczuliśmy podczas porannego biegu, został złapany przez straż i umieszczony w więzieniu. Nie mówiłem nic mojej przeznaczonej, bo zwyczajnie nie chcę jej martwić.
Wilkołak, którego uderzyłem samochodem zwyczajnie podstawił się. To jedna z metod przekazania innemu alfie, obecności na jego terenie. Ktoś kto był władcą poszkodowanego, musi mieć ogromny wpływ na życie swojego stada, skoro potrafi namówić ich do samobójstwa na swoją korzyść lub cele.

Oczywiście, że nie winię za to dziewczyny. Jest moją mate i będę bronił ją ponad wszystko. Z resztą sama dziewczyna nie ma pojęcia, że jest powodem zamieszania z inną watahą.

Moi ludzie przesłuchują wilka, który przebywa w lochach, jednak jak na razie nic nie mówi. W końcu sam się tym zajmę i tortury nie będą już tak przyjemne. Oczywiście nie jestem typem alfy, który bez powodu skazuje na śmierć. Staram się zrozumieć powód, dla którego ktoś zawinił, a potem osądzać. Jednak w przypadku, gdy ktoś zagraża mojej mate i rodzinie, nie mam zamiaru stać w miejscu i czekać, aż komuś coś się stanie.
Wysłałem swoich zwiadowców i kilku innych osobników, na szukanie poszlak, by dowiedzieć się kto stoi za tym całym bagnem. Oprócz tego wzmocniłem straż na granicach i ochronę domu głównego oraz stref zamieszkania. Mam nadzieję, że Vivianne, nie domyśli się niczego.

Niestety od jutra będzie musiała brać udział w naradach i prędzej czy później dowie się o wszystkim. Nie mówię, że to źle, bo cieszę się, że będzie brała czynny udział w zarządzaniu watahą, ale wszystkie osoby, które wiedzą o tym zamieszaniu muszą uważać, by nie poruszyć tego tematu przy niej.

Nie chcę denerwować dziewczyny, ale musimy porozmawiać o sparowaniu się. Jestem alfą, a teraz zdecydowanie potrzebujemy siły i siebie nawzajem.

*****

5 gwiazdek= kolejny rozdział

Odzyskam Cię, Skarbie (Część Druga)[ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz