× rex orange county — corduroy dreams!
Jake Coleman spoczywał spokojnie na żółtej kanapie w salonie mieszkania numer osiemnaście. Wpatrywał się dość pusto w ekran telewizora, na którym wyświetlał się jakiś program, do którego nawet nie przywiązywał zbytnio uwagi. Przez listopadową pogodę za oknem, która była jeszcze, kolokwialnie mówiąc, wredniejsza od tej październikowej jego umysł zdawał się nawet nie działać zbyt poprawnie i chciało mu się tylko i wyłącznie spać. Dźwięk kropli deszczu uderzających wręcz z impetem o asfalt za oknem tylko wzmagał to uczucie, przez co ruchy jakimi przeczesywał włosy chłopaka leżącego na jego klatce piersiowej były coraz to leniwsze.
Jasper Skavinsky leżąc między nogami osiemnastolatka co jakiś czas przymykał swoje szare oczy i na nowo je otwierał, wtulając się odrobinę bardziej. On czuł się tym bardziej, mówiąc jego językiem, martwy. Należał po prostu do tych osób, które wiecznie są zmęczone, a pogoda jak tej soboty jeszcze bardziej go załatwiała. Nie miał ochoty w ogóle wstawać z łóżka i najchętniej wcale by tego nie robił, gdyby nie to, że jego nieco bardziej energiczny i ogarnięty chłopak zdecydował, że jednak by pasowało. Co z tego, że po porannej toalecie po prostu zdecydowali się wrócić do leżenia, tyle że gdzie indziej.
— Ktoś tu się nie wyspał — skomentował zachrypniętym głosem Coleman, przeczesując czarne włosy z widocznymi już brązowymi prześwitami Jaspera.
— No. . . — przytaknął leniwie, przecierając jedno z oczu i poprawiając się. — Nawet nie mam siły myśleć, zaraz pewnie umrę.
— Czyli nic nowego — stwierdził Jake, śmiejąc się pod nosem. — Spokojnie, po obiedzie możemy znowu iść spać.
— Zajebiście — wymamrotał wyższy. — Kocham być z Tobą martwy, wtedy jesteśmy jak dwa wampiry w podwójnej trumnie.
Brązowowłosy ponownie się zaśmiał, teraz już odrobinę głośniej i cmoknął delikatnie czubek głowy chłopaka. Ten na nowo przymknął oczy unosząc kąciki ust z zadowolenia, na co serce Jake'a zabiło odrobinę szybciej. Naprawdę kochał Jaspera mimo tego, że byli kompletnymi przeciwieństwami i wiele osób mogłoby stwierdzić, że jakiekolwiek uczucie między nimi nie miałoby w ogóle racji bytu. Tymczasem oni chodzili ze sobą już prawie dwa i pół roku i wszystko układało się wręcz cudownie — kłótnie, który odbyli na poważnie chyba można byłoby policzyć na palcach jednej ręki.
Mimo, że między tą dwójką występowały często naprawdę duże różnice, chociażby w tym, jak widzą swoją przyszłość to i tak jeden nie robił drugiemu z tego tytułu żadnych problemów. Po prostu akceptowali to, że ich zdania się różnią i dla tego drugiego byli gotowi pójść na pewne kompromisy. Jednak mimo ich różniących się wizji przyszłości najważniejsze było to, że w obu pozostawali razem.
Wyatt Oleff siedział w żółtym fotelu z nogami podciągniętymi do kolan i przygarbionymi plecami, wygrzebując srebrną łyżeczką resztki brzoskwiniowego jogurtu z plastikowego kubeczka. Dopiero w połowie jedzenia go zobaczył, że jest już jakieś trzy dni po terminie ale stwierdził, że skoro smakuje normalnie to nic mu nie będzie. Sine worki pod jego lekko spuchniętymi czekoladowymi oczami również świadczyły o jego niewyspaniu. Przecierał je co jakiś czas, patrząc na chłopaków leżących kawałek od niego i po cichu zazdroszcząc im, że mają siebie nawzajem. On też chciałby mieć kogoś, kto mógłby przytulać go w deszczowe dni i głaskać jego kręcone włosy. Życie jednak nauczyło go, że nie można mieć wszystkiego wtedy, gdy się tego najbardziej chce. Jednak fakt, że była sobota wolna dla lokalnych studentów odrobinę go pocieszał, gdyż oznaczało to przyjście Hannah na herbatę jakoś pod wieczór. Bardzo lubił Han i ogromnie cieszył się faktem, że mógł ją spotkać po latach. Może i jako pięciolatek był chorobliwie zazdrosny o to, że także przyjaźniła się z Jaedenem, ale i tak pałał do niej sympatią i lubił jej towarzystwo.
CZYTASZ
kids in america ᵐᵘˡᵗⁱᶜᵒᵘᵖˡᵉˢ
Fanfiction❝down town the young ones are going down town the young ones are growing❞ gdzie dzieciaki w wypasionych trampkach muszą nauczyć się dorosłości i żyć w jednym mieszkaniu, albo chociaż blisko siebie 18 yo jaeden martell × female oc (jaellie) wyatt ol...