× brockhampton — sugar!
Ten poniedziałkowy wieczór na samym początku lipca nie był właściwie w żaden sposób szczególny dla ósemki osób przebywających w mieszkaniu numer osiemnaście. Uchylone drzwi balkonowe zapewniały im choć lekki chłód, o który ciężko było mieszkając na ich piętrze. Choć o tej porze można było je otworzyć, w przeciwieństwie do dnia, w ciągu którego otworzenie któregokolwiek okna lub właśnie wspomnianych drzwi wpuszczało jedynie więcej nieprzyjemnego skwaru. W Seattle zwykle lata nie były jakoś specjalnie gorące, jednak zdarzały się bardziej upalne dni i właśnie takich było im ostatnio doświadczać od niecałego tygodnia. Prawdę mówiąc wszyscy z nich liczyli, że niedługo fala upałów dobiegnie końca, bo było to niesamowicie męczące.
Na jednym z foteli siedział Jasper ze śpiącym już na swoich kolanach Jake'iem. Co jakiś czas przesuwał dłonią po jego ramieniu, którym szczelnie go owinął. Widok chłopaka w tym stanie rozczulał go co najmniej naprawdę mocno, nawet nie zważywszy na to, że od trzech lat mógł go tak oglądać bardzo często. Na drugim fotelu zajmował miejsce Oleff trzymając na kolanach białą poduszkę w granatowe wzorki i co jakiś czas krążąc swoim zmęczonym wzrokiem po pomieszczeniu oświetlonym jedynie przez ekran telewizora. Od brzegu na kanapie siedział Caspian z głową opartą na ręce, która spoczywała na podłokietniku. Drugą ręką obejmował w talii Hannah siedzącą po jego lewej stronie, która nieco zmęczona już trzymała głowę na jego ramieniu. Dalej siedziała Vee oparta plecami i głową o siedzącą obok Ellie i krótkimi nogami opartymi na kolanach Han. Stamtąd miała idealny widok na chłopaka w kręconych włosach na fotelu, na co wcale nie narzekała. Dalej na kolanach również śpiącego już Jae siedziała wspomniana wyżej Colins głaszcząc dziewiętnastolatka po jednej z rąk, którą obejmował ją w pasie.
Nastolatkowie (i Henderson, który przecież miesiąc wcześniej skończył już dwadzieścia lat) spędzali wieczór na oglądaniu niskobudżetowych horrorów. Była to naprawdę przednia rozrywka, zważywszy na to, że przez panujące upały byli bardziej zmęczeni i nie mieli w ogóle ochoty wychodzić na miasto, lub na plażę. Zwykle zamawiali jakieś jedzenie lub jedli to, co przygotował ktoś z domowników i pili zimną lemoniadę. Przy tym zwykle dużo dyskutowali o tych "dziełach kinematografii", które oglądali i żartowali z nich, lub z siebie. Stanowiło to również naprawdę przyjemną formę wypoczynku, której żadne z nich nie zamieniłoby na cokolwiek innego.
Caspian ziewnąwszy na widok kolejnego zombie na ekranie telewizora, który wyjadał komuś naprawdę słabo wyglądające wnętrzności sięgnął swój telefon ze stolika kawowego, by sprawdzić godzinę. Już po chwili na wyświetlaczu ukazało mu się zdjęcie uśmiechniętej Han trzymającej na kolanach swojego mniejszego kota, Leo i cyfry wskazujące na godzinę drugą pięćdziesiąt trzy. Zablokował urządzenie i wyprostował się odrobinę, co było mu zdecydowanie potrzebne po kilku godzinach w bezruchu.
— Będę się zbierał — oznajmił, powoli zabierając rękę od Smith. — Mam do pracy na dziewiątą trzydzieści.
— Ok, boomer — odpowiedziała mu El zwracając leniwie głowę ku niemu z lekko śpiącym już uśmiechem.
Ci, którzy jeszcze nie spali zaczęli się śmiać. Cas co prawda wywrócił oczami, ale również się zaśmiał.
— Jesteś już taki stary, że musisz się kłaść przed trzecią — powiedział Jasper, głaszcząc tym razem Colemana po jego włosach. — Współczuję Ci.
— I musisz chodzić do pracy, co za niefart — dodała Vee zadzierając głowę, by w ogóle móc spojrzeć na dwudziestolatka.
— Pewnie niedługo umrzesz — powiedział Wyatt patrząc na Hudson, jakby to właśnie do niej mówił.
— Wybrałeś miejsce na cmentarzu? — zapytała Han z rozbawieniem.
Brązowooki pokręcił głową chowając telefon do dresowych spodenek, które miał na sobie.
— Pogadamy jeszcze o tym za rok, gówniarze. Na razie.
Podczas, gdy rozlegało się kilka pożegnań skierowanych w stronę Caspiana, ten pozwolił sobie jeszcze spojrzeć na Hannah. Dziewczyna ubrana była w jego czarną koszulkę i krótkie spodenki w tym samym kolorze. Włosy miała związane w luźnego kucyka z tyłu głowy, z którego i tak wydostawało się kilka kosmyków. Jej delikatna twarz zdawała się naprawdę zmęczona przez nawet nie aż tak mocne sińce pod oczami, ale jednak ciągle wyglądała pięknie.
Przez samo takie patrzenie na nią wykrzywił usta w uśmiechu, po chwili kierując spojrzenie prosto w jej niebieskie oczy.
— Dobranoc, słońce — powiedział do niej.
Zanim zdążyła mu w ogóle odpowiedzieć nachylił się i ułożył dłoń na jej ramieniu. Niewiele się zastanawiając i po prostu próbując robić to, co nakazywało mu serce cmoknął delikatnie usta dziewczyny zaraz potem z powrotem prostując się.
Dziewczyna zamrugała kilka razy. Nie odpowiedziała mu, ale zdobyła się na posłanie mu ciepłego uśmiechu czując rumieńce osiadające na jej policzkach. Widząc to ten oddał jej gest, po chwili kierując się już do przedpokoju.
Gdy on szedł w tamtym kierunku nieśpiący towarzysze, czyli Vee, Ellie, Jasper i Wyatt wpatrywali się z szeroko otwartymi oczami w dziewiętnastolatkę. To, co zrobił Henderson rozbudziło ich bardziej, niż jakakolwiek kawa czy napój energetyczny.
Caspian zgarnął z podłogi swoje wiśniowe trampki i po chwili zniknął za drzwiami. Wtedy od razu odezwał się Jasper, patrząc wyczekująco na Smith.
— Od kiedy wy już jesteście na etapie całowania?
— Właśnie, ominęło nas coś? — zapytała dość cicho Ellie nie chcąc obudzić swojego śpiącego w najlepsze chłopaka.
— Cas nam nic nie mówił. . . — powiedział Wyatt ściskając trzymaną na kolanach poduszkę i wpatrując się ze skupieniem w ścianę przed sobą. — Albo. . . Albo mówił i nie pamiętam. . . ? — Zmarszczył brwi.
— Gadaj, raszplo — popędziła ją Vee, trącając ją swoją małą stopą w udo.
Hannah potrząsnęła głową, jakby wybudzając się z transu.
— No ale jakby. . . Rzecz w tym, że chyba właśnie weszliśmy w ten etap — powiedziała, czując niewyobrażalne ciepło zbierające się w jej podbrzuszu. — Tak myślę. . .
CZYTASZ
kids in america ᵐᵘˡᵗⁱᶜᵒᵘᵖˡᵉˢ
Fanfiction❝down town the young ones are going down town the young ones are growing❞ gdzie dzieciaki w wypasionych trampkach muszą nauczyć się dorosłości i żyć w jednym mieszkaniu, albo chociaż blisko siebie 18 yo jaeden martell × female oc (jaellie) wyatt ol...