025; the one with relationship advice

126 11 14
                                    

× mike posner — cooler than me!


Trójka dziewiętnastolatek w majowe popołudnie siedziała na balkonie mieszkania numer osiemnaście. Temperatura na dworze wynosiła około dwudziestu stopni, czyli była dość wysoka, jak na Seattle o tej porze roku. Co prawda delikatny wiatr muskał okazjonalnie ich ramiona, ale nie na tyle, by im to przeszkadzało. Hannah siedziała na kocu w kratkę, oparta o barierki balkonu z białym kubkiem kubkiem w czerwone kropki wypełnionym do połowy malinową herbatą. Długie, szczupłe nogi w granatowych mom jeansach miała wyciągnięte przed siebie, a pomiędzy nimi spoczywał jej aparat. Trochę dalej, przy barierce stała Veronica, w jednej dłoni trzymając kubek w ciemnozielone kropki, a w drugiej wypalonego prawie w całości papierosa. Gdy skrzyżowała spojrzenia z Ellie podlewającą czerwone pelargonie, które zakupiła tej wiosny na swój balkon ta pokręciła głową z uniesionymi brwiami w wyrazie dezaprobaty. Hudson wypuściła z ust ostatni kłębek dymu, nim podeszła do szklanego słoika na balkonie i ugasiła papierosa, następnie wrzucając go do środka.

— Może zamiast truć się tym gównem powiedziałabyś nam, czy coś się ruszyło w sprawie Batata — powiedziała Ellie, wciąż skupiając wzrok na podlewanych kwiatach.

Veronica jęknęła niezadowolona odchylając głowę do tyłu. Czasami naprawdę nienawidziła samej siebie za fakt, że przyznała się swoim przyjaciółkom do tego, że chłopak jej się podoba. Jasne, rozmawianie o sympatiach było przemiłe i tak dalej, ale mimo to dla niej bywało to dość ciężkie i zagmatwane. Z jednej strony wolałaby o tym nie gadać, ale z drugiej poczucie bycia słuchaną było naprawdę grzejące dla jej, jak sądziła, nieistniejącego praktycznie serca.

— Właśnie, jeszcze umrzesz zanim w ogóle coś się między wami zadzieje — stwierdziła Hannah, klepiąc miejsce obok siebie na kocu, dając tym samym przyjaciółce znać, żeby usiadła.

— Och, pierdolenie. . . — Niebieskooka, aktualnie blondynka zajęła miejsce obok Smith i westchnęła ciężko.

— Biedroneczko, myślę że warto byłoby dać temu szansę. — Ellie obdarzyła swoją przyjaciółkę troskliwym spojrzeniem i odłożyła pomarańczową konewkę na parapet. — Przecież oboje się lubicie.

— Mhm, mało powiedziane — wymamrotała Han, biorąc jeszcze łyka ciepłego napoju.

— Zamknij się, raszplo. — Vee trąciła ją w ramię, na co ta zaśmiała się pod nosem dumna ze swojego komentarza.  

Colins wywróciła oczami ze śmiechem i zajęła miejsce tuż obok Vee. Po chwili objęła ją w pasie ramionami, na co ta przymknęła oczy i oparła się o jej ramię głową. Nawet Smith odłożyła na bok swoją już prawie dopitą herbatę i przytuliła niższą dziewczynę, kładąc głowę na ramieniu należącym do niej. Hudson uniosła delikatnie kąciki ust, ciesząc się w środku ze wsparcia, jakie dają jej przyjaciółki. W latach liceum nie przyjaźniła się tak blisko z wieloma dziewczynami, ale musiała przyznać, że była to naprawdę sympatyczna odskocznia od Finna. Oczywiście nie uważała, że przyjaźnie z płcią męską są czymś złym, jednak takowe wyglądały nieco inaczej od tych z dziewczynami. One po prostu zawsze wydawały się ją rozumieć, nawet gdy nie podawała im zbyt wielu szczegółów. 

— To po prostu jest jakieś takie. . . No nie wiem, wszystko wydaje się przyjemne i miłe, ale coś mi w tym nie pasuje — powiedziała po chwili Vee.

— Prawdopodobnie twoja podświadomość mówiąca, że coś się spieprzy. — Ellie pogłaskała czule dziewczynę po włosach.

— Nie możesz jej słuchać, Vee — wymamrotała Smith w jej ramię, obejmując ją odrobinę szczelniej. — Wtedy skończysz pod mostem.

kids in america ᵐᵘˡᵗⁱᶜᵒᵘᵖˡᵉˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz