048; the one with the golf course

76 6 16
                                    

× the ugly boys — run away!


Ósemka prawie-że-dwudziestolatków, lub rzeczywiście dwudziestolatków przechadzała się niedzielnym majowym popołudniem po polu golfowym w prywatnej dzielnicy Broadmoor. Państwo Hudson, rodzice Vee w końcu raczyli zapoznać się z przyjaciółmi swojej córki, bo znali tylko Ellie, która była w gruncie rzeczy siostrzenicą mamy Vee i Wyatta, który był jej chłopakiem od jakiś dziesięciu miesięcy. Samej blondynce jakoś specjalnie się do tego nie spieszyło, wiedziała, że raczej nie ma co liczyć na swoich rodziców w tej kwestii, bo jej towarzystwo było tak naprawdę ostatnim, co ich obchodziło. No chyba, że byłby to ktoś, kto mógłby splamić ich reputację w mieście i mocno obnosiłaby się z ich znajomością.

Od lewej najpierw szli Caspian i Hannah. Chłopak był ubrany w jedną z koszul ze swojej kolekcji, tym razem postawił na taką w pionowe granatowo-bordowo-białe paski. Za rękę trzymał Han w zwiewnej, białej koszuli przewiązanej nad pępkiem w połączeniu z zieloną, dopasowaną spódniczką w kwiatki. Tradycyjnie, dziewczyna na szyi zawieszonego miała swojego niezastąpionego Nikona, którego jednak chciała od pewnego czasu wymienić na coś lepszego. Nie umknęło to oczywiście uwadze Hendersona i Smith o tym nie wiedziała, ale jej wymarzony aparat był już w drodze do nich. 

Zaraz obok byli Jaeden i Ellie, też oczywiście trzymający się za ręce. Martell miał na sobie butelkowozieloną koszulę z podwiniętymi rękawami i czarnymi spodniami z przyczepionym łańcuchem. El natomiast ubrała się w zwiewną, błękitną sukienkę w drobne stokrotki z lekko bufiastymi rękawami. Dwudziestolatek co jakiś czas poprawiał jej krótkie blond włosy rozwiewane przez wiatr, przy tym posyłając jej ciepły uśmiech. Colins zawsze oddawała jego gest, mamrocząc prędkie "dziękuję", co bez większego powodu grzało jego serce. 

Potem koło nich szli Jasper i Jake. Ten starszy, ubrany w najzwyklejszy biały T-Shirt w połączeniu z ciemnogranatową marynarką z cienkimi białymi paskami i czarne spodnie rozglądał się dookoła dość znudzony. Jego rodzice pochodzili z dość podobnego środowiska, co ci Vee i w życiu wystarczająco naoglądał się olbrzymich pól golfowych i innych tego typu. Coleman w swojej luźnej czarnej koszuli w kwiaty z rękawem do łokcia i spodniach w tym samym kolorze głaskał go kciukiem po dłoni, by choć trochę umilić mu czas.

Na końcu już niepewnym krokiem kroczył Wyatt, a zaraz obok niego Vee. Chłopak w swetrowym, czarnym bezrękawniku z szarym wzorkiem i białej koszulce do łokcia w połączeniu z ciemnymi spodniami patrzył nerwowo na swoje buty. Hudson w czarnej sukience na ramiączkach do połowy łydki z rozcięciem, która idealnie eksponowała jej ręce pokryte dość sporą ilością drobnych tatuaży co jakiś czas unosiła jego dłoń sporo większą od tej swojej i składała na niej kilka krótkich pocałunków, byle choć lekko go uspokoić. Wiedziała, że brązowooki zawsze stresuje się w obecności jej rodziców i po prostu chciała sprawić, by poczuł się odrobinę lepiej.

Dodatkowo po bokach szli państwo Hudson; Paul, zaraz obok Caspiana, który opowiadał z lekko nerwowym uśmiechem o polu golfowym i Broadmoor w całości, co jakiś czas poprawiając swoje ciemne włosy. Obok Vee natomiast dumnym, wyprostowanym krokiem szła jej matka, Monica, będąca przyrodnią siostrą mamy Ellie. Co jakiś czas, ze swoim lekko wyczuwalnym hiszpańskim akcentem poprawiała swojego męża, który wtedy odpowiadał zwykle coś w stylu "tak, racja" i kontynuował jeszcze bardziej zdenerwowany. To właśnie obecność matki Vee najbardziej stresowała Oleffa, dlatego nie chciał iść bezpośrednio obok niej.

W końcu młoda Hudson, która miała już dość opowieści swoich rodziców, które znała już wręcz na pamięć w końcu zabrała głos, patrząc porozumiewawczo na swoich przyjaciół.

— Obok jest całkiem ładny ogród botaniczny, przejdziemy się? 

Wszyscy dobrze rozumiejąc dziewczynę pokiwali głowami. Vee nawet nie patrząc już na swoich rodziców po prostu przyspieszyła w kroku, zmierzając w stronę wspomnianego ogrodu botanicznego. Cała reszta, prócz Jaspera, który przystał, by zawiązać buta wypaliła żywo za nią.

— Els, zaczekaj, but mi się rozpierdala — zawołał chłopak do krótkowłosej blondynki.

I dobry Boże, gdzieś w środku później żałowała, że zatrzymała się i zaczekała na przyjaciela. 


kids in america ᵐᵘˡᵗⁱᶜᵒᵘᵖˡᵉˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz