044; the one where things start to get just fine

109 7 28
                                    

× the neighbourhood — honest!


Od rozmowy z Wyatta z Ellie minęły równo cztery dni. Chłopak zdecydował się spróbować względnie stanąć na nogi, by móc porozmawiać z Vee. Tak naprawdę tylko perspektywa rozmowy z tą dziewczyną go do tego motywowała. Naprawdę był zdeterminowany, by wyjaśnić z nią minioną sytuację jeśli istniał chociaż cień szansy, że ta zechce go wysłuchać i dać ich związkowi kolejną szansę. 

Finn obiecał się pilnować, żeby tego dnia Hudson nie opuściła ich wspólnego mieszkania. Zdecydował się nie mówić jej o wizycie Oleffa przewidując, że nie skończy się to dobrze. Dziewczyna byłaby gotowa na złość wyjść i znowu wrócić upojona alkoholem do tego stopnia, że musiałby prowadzić ją do łóżka. Wszyscy zgodnie woleli tego uniknąć.

Więc stał tutaj, pod ich mieszkaniem numer cztery, w którym jeszcze trzy tygodnie temu był z Vee po cieplejsze ubrania na zimę. Od kiedy zaczęli ze sobą chodzić dziewczyna praktycznie zamieszkała razem z nim. Nie planowała tego, ale po kilku dniach spędzonych na przytulaniu w łóżku z brązowowłosym doszła do wniosku, że nie ma już nawet ochoty zbytnio wracać do siebie. Co prawda ta perspektywa średnio podobała się Finnowi, który stał nad dziewczyną upychającą wtedy jeszcze letnie ubrania do kartonu z pobliskiego sklepu marudząc i prosząc ją, by mogła mieszkać u niego w tygodniu, a w weekend u swojego chłopaka. W środku jednak sam Wolfhard niesłychanie cieszył się, że jego najlepsza przyjaciółka w końcu znalazła w życiu kogoś, kto był gotowy stawiać ją ponad wszystko i jak najbardziej starać się, by niczego jej nie zabrakło.

Ubrany był w czarny płaszcz oraz szalik, bluzę z kapturem i jeansy tego samego koloru. Jedynym, co rozjaśniało jego wygląd były płatki śniegu osiadłe na kręconych włosach i bukiet żółtych tulipanów będących ulubionymi kwiatami blondynki. Wcześniej tego dnia zjeździł pół miasta swoim ledwo zipiącym już Fordem Fairmont z 1978 roku tylko po to, by je zdobyć. Może nie było to najłatwiejsze zadanie w grudniu, ale w końcu jedna uprzejma kwiaciarka okazała się hodować te rośliny u siebie w domu i po podaniu mu swojego adresu poleciła podjechać do niej po skończonej pracy. Oczywiście zapłacił jej co najmniej dwukrotność tego, co zapłaciłby w normalnych warunkach.

Zapukał do drzwi, czując niemalże, jak serce podchodzi mu do gardła. Przełknął ślinę, drapiąc się dwoma palcami po szyi i rozglądając się nerwowo dookoła. Dobry Boże, Batat, nie spierdol tego — powiedział do siebie w myślach.

W końcu drzwi uchyliły się za sprawą nikogo innego, jak Wolfharda. Oleff chyba nigdy wcześniej nie był tak ucieszony jego widokiem, jak w tamtym momencie.

— Hej. . . — powiedział, patrząc na niego.

— Hej, stary — odpowiedział przesuwając mu się w drzwiach. — Wejdź. 

Wyminął go, wkrótce wchodząc do środka. Zsunął ze stóp czarne sztyblety z lekkim obcasem, które doradziła mu jeszcze Vee podczas wspólnych zakupów jesienią. Były naprawdę wygodne i świetnie komponowały się z płaszczem, który zresztą sama mu uszyła. Finn w tym czasie zamknął drzwi i wszedł w głąb mieszkania.

— Vee?! — zawołał. — Masz gościa!

Ściągnął jeszcze płaszcz i powiesił go na wieszaku, zaraz potem wkładając szalik do jego rękawa. Wciąż trzymając kwiaty w dłoniach podszedł nieco bliżej Finna, jednak wciąż pozostając za nim trochę jak małe dziecko bojące się kogoś nieznajomego.

Po chwili z jednego z pokoi znajdujących się po lewej stronie wyłoniła się Vee. Jej włosy zdobiły teraz ciemnofioletowe pasemka, które tylko do pewnego momentu były zrobione dość starannie. Potem było widać, że są już mniej równe. Na samą myśl o Vee w niewielkiej łazience swojego mieszkania próbującej zrobić wszystko równo, jednak później rzucającej w kąt miseczkę z rozrobioną farbą jego serce zabolało. On sam nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo trafne było to wyobrażenie. Poza tym miała podkrążone, zaczerwienione oczy, a ubrana była w czarną bluzę, która nie należała zdecydowanie do niego, jednak teraz nie był czas na myślenie na to i krótkie spodenki tego samego koloru.

kids in america ᵐᵘˡᵗⁱᶜᵒᵘᵖˡᵉˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz