× wallows — scrawny!
Drzwi od mieszkania numer osiemnaście uchyliły się, a przez nie weszła Elena w swojej pistacjowej bokserce i granatowych spodenkach dresowych. W rękach trzymała opartą na biodrze całkiem sporą turkusową miskę z popielatymi rączkami, która wypełniona była czystymi ubraniami prosto z suszarni w piwnicy budynku.
— Już jesteś. — Jaeden wyszedł z kuchni i uśmiechnął się delikatnie. — Trochę długo Cię nie było, już miałem dzwonić.
— Nie no, luz. — Zaśmiała się, wchodząc w głąb mieszkania. — Sąsiad z naprzeciwka mnie zagadał.
Wyatt siedzący na oparciu żółtej kanapy ze słoikiem nutelli w dłoni zmarszczył brwi. Wpakował sobie jeszcze jedną łyżkę słodkiego kremu do buzi i obdarzył przyjaciółkę spojrzeniem.
— Podrywał Cię?
Wszystkie pary oczu automatycznie skierowały się na dziewczynę. Nawet Jasper i Jake, którzy byli ostro zaangażowani w Mario Kart na konsoli odwrócili się w jej stronę.
— Jezusie, nie! — Pokręciła głową i odłożyła na posadzę miskę z praniem, po czym zabrała Oleffowi słoik z nutellą. — Ile razy mam Ci mówić, żebyś tego nie jadł przed obiadem? Jeszcze gdzieś przejebałeś nakrętkę. . . — Zaczęła się rozglądać i zgarnęła szukany przedmiot ze stolika kawowego.
Co prawda po trzech tygodniach Ellie mogła śmiało stwierdzić, że mieszkanie z chłopakami było mniej więcej takie, jakie sobie wyobrażała; całkiem sporo roboty i ogarniania wszystkiego dookoła, ale zdecydowanie nie mogła narzekać na rozrywkę. Chłopcy zawsze znaleźli coś do roboty, kiedy tylko mieli czas. ostatnio na przykład znaleźli w internecie doświadczenie na pełnej ich stronie dla dzieci z łączeniem oleju i wody w butelce. Dosłownie siedzieli zafascynowani tym godzinę, przynajmniej spytali, czy mogą wziąć trochę oleju. Poza tym, naprawdę miło się na nich patrzyło.
— To. . . To o czym gadaliście? — Zapytał Martell, opierając się jednym z ramion o ścianę. Oczywiście ufał swojej dziewczynie najbardziej na świecie, ale pytanie jego przyjaciela odrobinę go zmartwiło.
— O pogodzie, tak w sumie. — Wzruszyła ramionami i odstawiła słoiczek na parapet, tuż obok białej doniczki z bazylią w kuchni, która była połączona z salonem.
— Przez dwadzieścia minut? — Coleman, który właśnie dumnie ogrywał swojego chłopaka nawet nie oderwał wzroku od ekranu.
— Rozmowa nam się rozwinęła, nie gadaliśmy dwadzieścia minut. — Zaśmiała się i pokręciła głową z niedowierzaniem.
Na chwilę zapadła cisza. Jednak nie trwała ona długo, gdy dziewczyna z powrotem zabrała z podłogi miskę z praniem Skavinsky postanowił się odezwać.
— Był bez koszulki?
— Jasper, nie! Serio myślicie, że ktoś popierdala po klatce schodowej bez koszulki?
Oleff, który poproszony o zebranie prania tydzień temu w niedziele jak tylko wstanie uciekł wzrokiem gdzieś w okolice dwóch żółtych foteli stojących równolegle do kanapy. Tak, Ellie. Ja popierdalam po klatce bez koszulki, tylko nie bądź zła — pomyślał.
— No wiesz, ktoś by się znalazł. Bardziej chodzi o to, że gdyby był bez koszulki, to na pewno by Cię podrywał. A w końcu jesteś z Jaednem i to byłoby niestosowne — stwierdził Jasper. — Chyba, że jest ładniejszy i bogatszy od niego.
Dziewczyna zaśmiała się pod nosem i usiadła na kanapie obok Colemana. Ten, widząc ją odłożył pada od PlayStation i wziął się za pomoc jej w składaniu prania. Jaeden uśmiechnął się lekko i wywrócił oczami, po czym wrócił do kuchni, gdzie robił własnie spaghetti na obiad.
![](https://img.wattpad.com/cover/215423602-288-k178662.jpg)
CZYTASZ
kids in america ᵐᵘˡᵗⁱᶜᵒᵘᵖˡᵉˢ
Fanfic❝down town the young ones are going down town the young ones are growing❞ gdzie dzieciaki w wypasionych trampkach muszą nauczyć się dorosłości i żyć w jednym mieszkaniu, albo chociaż blisko siebie 18 yo jaeden martell × female oc (jaellie) wyatt ol...