042; the one where the drama starts

101 8 14
                                    

× arctic monkeys — do me a favour!


Grudzień roku dwa tysiące dwudziestego drugiego przywiał do Seattle niezwykle niskie temperatury, aż dziwne jak na to miejsce. Z początku tego miesiąca zwykle temperatura mało kiedy spadała poniżej minusa, a teraz przez pierwszy jego tydzień sytuacja taka miała miejsce już co najmniej cztery razy. Dziewiętnastoletni właściciele mieszkania numer osiemnaście byli niezwykle wdzięczni, że było ono wyposażone w kaloryfer w każdym pomieszczeniu, bo dzięki temu po pracy czy po zajęciach mogli do woli wygrzewać się w towarzystwie kubka czegoś gorącego powoli już zatracając się w myślach dotyczących prezentów świątecznych.

Ale wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, że nie każdemu odpowiadał taki tryb życia w tej porze roku. Niektórzy studenci zaoczni zamiast powrócić do mieszkania w piątkowy wieczór, zaparzyć herbatę i oddać się nauce bądź odpoczynkowi w zależności od tego, czy nazajutrz przypadała sobota wolna od zajęć czy nie woleli zahaczyć o jakąś imprezę w jednym z akademików i rozgrzać się czymś nieco mocniejszym.

Tak było i w przypadku Veroniki Hudson, będącej od prawie pięciu miesięcy w związku z Wyattem Oleffem. Dawniej imprezowała zdecydowanie więcej, bo był to jej sposób na radzenie sobie z natarczywą samotnością i głęboko zakopanym wewnętrznym poczuciem odrzucenia. Od pamiętnej imprezy urodzinowej, mniej więcej po której zaczęła chodzić z brązowookim dziewczyna przystopowała odrobinę, choć było to dla niej ciężkie. Po prostu wciąż dziwnie było jej się przestawić na tryb życia, w którym ktoś cieszy się jej osobą i chce z nią spędzać cały czas, jaki tylko mogą. Kiedy tylko te myśli nachodziły jej głowę zbyt intensywnie pisała tylko swoim przyjaciołom, że zaprosili ją na imprezę wieczorem i wróci później. Prawda była taka, że tylko czasami rzeczywiście ktoś znajomy ją gdzieś zaprosił, częściej po prostu ubierała się w coś ładnego i prosiła Finna o podwiezienie jej do dystryktu uniwersyteckiego. Tam znalazła się jakaś impreza, która pomogła jej zapomnieć o tym, jak ciężko jest się jest przyzwyczaić do rzeczy, do których powinna.

W tym wszystkim był jeszcze Wyatt. Chłopak rozumiał dziewczynę i nie zamierzał zabraniać jej korzystania z młodości tylko dlatego, że on sam nie był fanem zbyt dużych domówek. Przynajmniej tak to sobie tłumaczył przez większość czasu. Zawsze jednak czekał na tą niską blondynkę w salonie swojego mieszkania starając się nie zasnąć. Całkiem pomocne w tym były Netfliksowskie filmy bez głębszego dna, które powoli zdawały się mu kończyć i napoje energetyczne mało komu znanej marki z pobliskiej stacji benzynowej, które smakowały tylko coraz gorzej, ale przynajmniej pozwalały mu nie spać. 

Niektórzy mogliby pewnie stwierdzić, że dziewiętnastolatek przesadza, że powinien po prostu położyć się spać po całym tygodniu pracy i wypocząć, bo przecież na to zasługiwał. I może mieliby po części rację, ale tylko wtedy, gdyby nie znali zbyt dobrze tego chłopaka. Oleff wychowany w mocno średnich relacjach z rodziną był osobą niezwykle troskliwą, która wewnętrznie chciała po prostu, żeby nikt nie musiał się czuć tak niewidzialny jak on. Tym bardziej teraz, gdy chodził już z Veronicą, która była dla niego wręcz dziewczyną marzeń z lekko podobnym problemem do niego pragnął, by pod żadnym pozorem niczego jej nie zabrakło. Dbał o nią najlepiej, jak tylko potrafił przy tym dopytując, czy ta dobrze się czuje i czy robił wszystko w porządku. Vee robiła zresztą to samo, choć jej zdaniem lekko nieudolnie, bo była to dla niej nowa sytuacja to on sam nie mógł tego odczuć. Po prostu czuł się przy niej dobrze.

I ten grudniowy piątek nie był inny. O godzinie trzeciej dwadzieścia osiem Wyatt siedział w pozycji półleżącej na żółtej kanapie w salonie przykryty beżowym kocem ubrany w szare spodnie dresowe i białą koszulkę z krótkim rękawem. Światło bijące z telewizora padało na jego zmęczoną twarz z podkrążonymi oczami i jakieś trzy opróżnione już czarne puszki taniego energetyku na stoliku kawowym. Tak właściwie nie wiedział już zbytnio, co oglądał. Po prostu cokolwiek leciało było dla niego jedynie tłem dla jego myśli na temat swojej dziewczyny. Kilka razy już do niej pisał i dzwonił choć wiedział, że to bezcelowe. Zwykle na imprezach panował tak wielki zgiełk, że nawet tego nie słyszała i odpisywała coś po wyjściu z nich, że zaraz wróci.

kids in america ᵐᵘˡᵗⁱᶜᵒᵘᵖˡᵉˢOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz