4

397 15 3
                                    

ALISSA

Sześć miesięcy. Minęło aż sześć miesięcy, odkąd nie mam żadnego kontaktu z Luke'iem lub Claire. Często ich widuję, bo w końcu chodzę z Claire na te same studia, a do tego mieszkają z Luke'iem niedaleko mnie i mojej mamy, więc to, że czasami gdzieś ich spotkam, jest nieuniknione. Mimo to nigdy nie odezwaliśmy się do siebie ani jednym słowem. Już nie chciałam pchać się w ich życie i rujnować ich rodzinę. Teraz dążyłam do własnego szczęścia i moim priorytetem już nie jest uszczęśliwianie innych. Z tego, co wiem, Luke jest szczęśliwy z Mayą i naprawdę się z tego cieszę. Chcę, żeby był szczęśliwy i przez te ostatnie miesiące pogodziłam się z całą tą sytuacją. Rodzina Hemmings to zamknięty rozdział. Przynajmniej tak myślałam i miałam taką nadzieję.

Jednak gdy usłyszałam dzwonek do drzwi i poszłam je otworzyć, zaczęłam w to wątpić. Przede mną stał Luke Hemmings we własnej osobie, a ja nawet nie byłam pewna jak mam zareagować. Dlaczego po takim czasie do mnie przyszedł?

— Hej Lissa — Nawet nie próbował ukryć faktu, że coś go trapi, a ja mimowolnie zaczęłam zastanawiać się, co mogło się stać. W końcu nie rozmawialiśmy przez sześć miesięcy, a on teraz tak po prostu postanowił mnie odwiedzić?

— Luke, co tutaj robisz? — Nie za bardzo byłam zadowolona z tego, że tutaj jest. Ani trochę mi się to nie podoba i nie będę tego ukrywać. Nie powinien do mnie przychodzić.

— Możemy porozmawiać? — Zapytał z nadzieją, a ja, mimo że tak bardzo chciałam powiedzieć, że nie chcę z nim rozmawiać, chyba nie miałam serca, by mu odmówić. Wyglądał na bardzo zagubionego i widziałam po nim, że płakał. Jaką osobą byłabym, gdybym nie zgodziła się na rozmowę z nim? Musi to być coś poważnego, skoro przyszedł akurat do mnie.

— Nie wiem, czy to dobry pomysł — Byłam trochę rozdarta, bo co ja mam teraz zrobić?

— Proszę. Chcę tylko porozmawiać — Prosił mnie, a ja widziałam, że naprawdę zależy mu na tej rozmowie.

— No dobrze — Westchnęłam i wyszłam poza dom, zamykając za sobą drzwi. Porozmawiamy, ale na zewnątrz — Więc o czym chcesz rozmawiać? — Uniosłam brew i usiadłam na schodach naszej werandy.

— Pokłóciłem się z Mayą — Wyznał i usiadł obok mnie, a ja nie rozumiałam, dlaczego mi o tym mówi. Ta informacja już do niczego mi się nie przyda. Kiedyś bym się z tego ucieszyła, ale teraz jestem tylko zdezorientowana — Maya jak zwykle pojechała do swoich rodziców, a Claire wyszła nie wiadomo gdzie — Dodał, a mi było go szkoda. Zawsze cierpi na tym wszystkim najbardziej i jak widzę Maya i Claire nadal ani trochę się tym nie przejmują. Ten cały dramat sprzed sześciu miesięcy niczego ich nie nauczył — Przepraszam, że zawracam ci tym głowę, ale nie wiem, z kim mógłbym o tym porozmawiać — Z każdym następnym słowem jego głos łamał się coraz bardziej, aż już całkowicie się rozpłakał. Miałam ochotę go przytulić, ale nie mogłam tego zrobić. To byłoby nie na miejscu. Zamiast tego położyłam moją rękę na jego plecach i zaczęłam je delikatnie gładzić.

— Przykro mi — Tylko tyle potrafiłam z siebie wydusić. Co on ode mnie teraz oczekuje?

— Przepraszam — Przetarł swoje policzki z łez i spojrzał mi prosto w twarz, a moje zdezorientowanie wzięło górę. Za co mnie przeprasza? — Przepraszam cię za wszystko. Za to, jak cię potraktowałem i za to, jak Claire cię potraktowała — Szybko dostałam odpowiedź na moje pytanie.

— Nie masz za co mnie przepraszać — Stwierdziłam, bo zawsze traktował mnie tak, jak na to zasłużyłam. Nigdy nie potraktował mnie źle — Byłeś dla mnie dobry i pozwoliłeś mi siebie kochać. Dałeś mi szansę, bo wiedziałeś, że jestem w tobie zakochana i pokazałeś mi, jak to jest być kochanym przez inną osobę, mimo że nie kochałeś mnie tak, jak ja ciebie kochałam. Więc nie przepraszaj ani za swoje zachowanie, ani za zachowanie Claire, bo ona sama jest za siebie odpowiedzialna — Mówiłam samą prawdę. Nigdy nie myślałam o nim źle, nawet po naszym zerwaniu. Luke Hemmings był, jest i zawsze będzie najmilszą i najukochańszą osobą, jaką znam. Nawet jak już nie będziemy mieli ze sobą kontaktu.

— Kochałem cię — Tego, co powiedział, nie spodziewałam się ani trochę. Kochał mnie? Nie, to niemożliwe. Przecież kocha Mayę, nie mnie — Kocham cię — Poprawił się, a to przeraziło mnie jeszcze bardziej.

— Luke, nie okłamuj mnie — Odruchowo się od niego odsunęłam. Dlaczego on mi to robi? Jak może tak po prostu powiedzieć mi, że mnie kocha? To jedno wielkie kłamstwo.

— Nie kłamię Lissa. Nie tym razem — Zapewniał mnie.

— Nie tym razem? — Spytałam, nie rozumiejąc, o czym mówi — Zresztą, nieważne. Powinieneś stąd iść — Nie mogę i nie chcę tego dalej słuchać. Wstałam na równe nogi i chciałam odejść do drzwi, ale Luke także wstał i złapał mnie za moje ramiona.

— Proszę, nie idź — Praktycznie mnie błagał, a ja miałam uczucie, że zaraz też się rozpłaczę — Daj mi szansę — Teraz on prosi mnie o to, o co ja go kiedyś prosiłam, ale różnica jest taka, że w tym momencie nie mogę dać mu tej szansy.

— Nie mogę — Zaczęłam kręcić głową — Mam chłopaka — Po moim wyznaniu Luke rozluźnił swój uścisk, a ja wykorzystałam tę okazję i odeszłam pod drzwi. Posłałam mu jeszcze ostatnie spojrzenie, zanim weszłam do środka domu i zostawiłam go samego.



Mam dzisiaj dobrą wenę, więc dodaję rozdział :D
Do następnego x

Still Want You | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz