16

298 14 1
                                    

Od wczoraj myślałem nad tym, jak zerwać z Alissą tak, żeby jej nie zranić. Jednak jestem świadomy tego, że nie da się tego zrobić. Zranię ją, obojętnie jak to zrobię. Naprawdę nie chcę tego robić, ale czy mam inny wybór? Albo ja ją zranię, albo Claire ją zniszczy. Z czasem na pewno uda jej pogodzić się z tym, że z nią zerwałem, ale jeżeli Claire zniszczy jej życie na uczelni, będzie ją to przez następne dwa lata prześladowało. Obojętnie, na co się zdecyduję, ona i tak na tym ucierpi. Wmawiam sobie, że tylko chcę ją ochronić, ale czy naprawdę ją tym chronię?

Więc, kiedy wróciłem do domu, usiadłem w salonie i zastanawiałem się, co jej dokładnie powiedzieć. Wiem, że aktualnie jest u nas w domu i siedzi z Claire w jej pokoju. Prędzej, czy później, przyjdzie do mnie, a ja wolę, żeby było to później. Jednak po prawie dziesięciu minutach usłyszałem kroki na schodach, a chwilę później Alissa usiadła obok mnie i wtuliła się w mój tors. Była smutna, a ja kolejny raz muszę rozerwać jej serce na małe kawałki. Nie ma na to łatwego sposobu.

— Coś się stało? — Spytałem zmartwiony. To na pewno także zasługa Claire, że Alissa właśnie powstrzymuje łzy.

— Jestem tylko zmęczona — Stwierdziła, ale ja wiedziałem, że kłamie, żebym nie martwił się jeszcze bardziej. Kolejny raz wybrałem sobie beznadziejny moment na taką rozmowę.

— Wiesz... Chciałem z tobą porozmawiać — Zacząłem, a moje ciało się spięło. Jestem z nią szczęśliwy, ale teraz wszystko legnie w gruzach.

— O czym? — Podniosła się i spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem. Dokładnie wiedziała, co się właśnie dzieje.

— Przez ostatnie trzy miesiące dawałaś mi ogromne szczęście i siłę, którą potrzebowałem, żeby poradzić sobie z tym wszystkim, co się ostatnio wydarzyło. Od pierwszej sekundy we mnie wierzyłaś i jestem ci za to naprawdę wdzięczny. Zawsze przy mnie byłaś, kiedy tego potrzebowałem i wiedz, że nie żałuję niczego, co się między nami stało... — Z każdym słowem, stawało się to dla mnie coraz trudniejsze, a ona mi tego nie ułatwiała. Praktycznie błagała mnie wzrokiem, żebym tego nie robił. Chcę, żeby wiedziała, że nie żałuję naszego związku. Gdybym ponownie miał tylko ten wybór, czy z nią być, czy nie, wybrałbym ją.

— Luke... Nie... — Zaczęła kręcić głową.

— Jesteś dla mnie cholernie ważna. Naprawdę. Chciałbym, żeby to wszystko było prostsze, ale przez ten związek obydwoje tracimy Claire. Nie wybaczyłbym sobie, gdyby całkiem się ode mnie odsunęła — Stwierdziłem, bo to moja córka jest najważniejszą osobą w moim życiu. Moim wyborem zawsze będzie Claire. Chociaż tym razem ten wybór nie należał do mnie, tylko do niej.

— Kocham cię. Kocham i podziwiam — Mówi tak, bo jeszcze nie wie, co tak naprawdę chcę jej powiedzieć.

— Muszę być z tobą szczery... — Zacząłem — Uwierz mi, chciałem pokochać cię tak bardzo, jak ty kochasz mnie. Owszem, pokochałem cię, ale nie tak, jak na to zasługujesz... — Szczerze ją pokochałem, ale to się już nie liczy, bo nie możemy być razem. Nie zasługuję na taką dziewczynę, jak Alissa — Nadal kocham Mayę — Okłamałem ją, bo widziałem, że Claire stoi na górze przy schodach i podsłuchuje naszą rozmowę. Czego nie wiedziałem, jest to, że Maya także znajdowała się w progu pomieszczenia i słyszała, co właśnie wypłynęło z moich ust. Słyszała kłamstwo, które wypowiedziałem, aby ochronić Alissę i teraz myśli, że nadal ją kocham.

Piwnooka już przestała powstrzymywać łzy i pozwoliła im opuścić jej oczy. Zrobiłem to. Zerwałem z nią i jeszcze nigdy nie czułem się gorzej niż w tej chwili. To będzie prześladowało mnie już do końca życia. Chciałem jej powiedzieć, że kocham ją i tylko ją, ale już nie ma powrotu.

— Rozumiem — Wydukała i wybiegła z salonu, a potem z domu. Co ja właśnie zrobiłem? Miałem ochotę za nią pobiec i powiedzieć jej całą prawdę, ale dla jej dobra tego nie zrobię. Mimo że moje serce właśnie zostało roztrzaskane na milion kawałków i tylko Alissa potrafiła złożyć je w całość.

Zamiast mnie, Claire postanowiła wybiec za swoją przyjaciółką i zostawiła mnie samego z Mayą. Najchętniej wyszedłbym stąd bez słowa, ale wiem, że będzie chciała wyjaśnień.

— Naprawdę nadal mnie kochasz? — Spytała z nadzieją i najlepiej będzie, jeżeli ją też okłamię. Jak będzie myślała, że jeszcze ją kocham, będziemy się chociaż dogadywali. Wiem, że gdyby wiedziała, że kocham Alissę, nie dałaby mi spokoju i na każdym kroku by mi to wypominała.

— Tak — Kiwnąłem głową.

— To znaczy, że do siebie wrócimy? — Kolejne pytanie, na które musiałem przytaknąć.

— Tak, ale mam jeden warunek — Westchnąłem, bo nie wrócę do niej tak po prostu bez żadnych żądań. Brązowowłosa spojrzała na mnie, dając mi do zrozumienia, że mam jej powiedzieć, czego od niej oczekuję — Żadnych kłótni. Jeżeli to między nami ma funkcjonować, nie możemy się już więcej kłócić — Jestem skazany na nią do końca mojego życia, więc chcę spędzić ten czas przyjemnie, a nie na samych kłótniach.

— Dobrze — Momentalnie się zgodziła — Wiedziałam, że ta mała w końcu ci się znudzi — Stwierdziła i tylko rozzłościła mnie tym, co powiedziała. Alissa mi się nie znudziła i nigdy mi się nie znudzi.

— Nie znudziła mi się, tylko, zrozumiałem, że moja rodzina jest dla mnie ważniejsza — Nie do końca kłamałem, ale czego Maya nie wie, jest to, że Alissa dokładnie tak samo stała się moją rodziną, jak ona i Claire.

— Teraz tylko trzeba przekazać naszej córce te fantastyczne wieści — Powiedziała cała w euforii, a ja tylko wymusiłem uśmiech. To jest najgorszy dzień w moim życiu. Po paru minutach nasza córka wróciła do domu i wyglądała na przybitą, a to może oznaczać tylko jedno: Jej przyjaźń z Alissą nie przetrwała.

— Claire, usiądź — Odparła Maya, a Claire spełniła jej prośbę  i chwilę później siedziała obok niej — Wiesz, że bardzo cię kochamy, prawda? — Mówiła tak, jakbyśmy właśnie do siebie nie wrócili, tylko postanowili się rozwieść.

— Wiem — Odpowiedziała lekko poddenerwowana — Wrócicie do siebie? — Zapytała wprost.

— Chcemy dać naszemu małżeństwu jeszcze jedną szansę — Bardziej zostałem do tego zmuszony, ale kogo obchodzą moje uczucia? Na jej ustach błyskawicznie pojawił się uśmiech. Nie próbowała ukryć swojego zadowolenia.

— Kocham was — Wpadła nam obydwóm w ramiona. Maya jest mi chyba jednak naprawdę przeznaczona.




Do następnego x

Still Want You | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz