LUKE
Do dzisiaj dokładnie pamiętam dzień, w którym poznałem Mayę. Miałem tylko szesnaście lat i nigdy wcześniej nie miałem żadnej dziewczyny. W czasie, kiedy wszyscy inni zaczynali randkować i chodzić na imprezy, ja wolałem skoncentrować się na szkole, mojej rodzinie i moich przyjaciołach. Byłem naprawdę odpowiedzialnym dzieckiem, dopóki nie spotkałem Mayi. Piękną szatynkę z czekoladowymi oczami, która od razu zawróciła mi w głowie. Była najpiękniejszą oraz pierwszą dziewczyną, na którą kiedykolwiek zwróciłem uwagę i której byłem gotowy oddać moje serce. Kiedy pierwszy raz ją przed sobą zobaczyłem, wiedziałem, że zakochałem się po uszy i już wtedy zdawałem sobie sprawę z tego, że będzie w moim życiu przez naprawdę długi czas. Na moje szczęście, także jej się spodobałem i naprawdę nie traciliśmy czasu, bo jeszcze tego samego dnia została moją dziewczyną. Już wtedy czułem, że jest tą jedyną i jeszcze bardziej utwierdziłem się w tym przekonaniu, kiedy oznajmiła mi, że jest w ciąży, a osiem miesięcy później urodziła się Claire. Byliśmy ze sobą zaledwie dwa miesiące i dopiero skończyliśmy pierwszą liceum, ale i tak bardzo ucieszyłem się na te wieści. Zawsze marzyłem o tym, by mieć dzieci i to marzenie spełniło się szybciej, niż oczekiwałem. Mimo że nie byłem gotowy na bycie ojcem w wieku siedemnastu lat, byłem szczęśliwy, że mamy córeczkę. Pokochałem tę małą kreaturę już od pierwszej sekundy i wtedy obiecałem sobie, że zrobię dla niej dosłownie wszystko. Byłem gotowy wziąć odpowiedzialność za moje czyny, ale niestety Maya miała z tym większe trudności niż ja. Nie chciała tego dziecka i nawet nie próbowała tego ukryć.
Miałem nadzieję, że jak nasz dzidziuś się urodzi, Maya zmieni swoje zdanie i że pokocha Claire tak bardzo, jak ja ją kocham. Jednak od czasu porodu, zdystansowała się od nas jeszcze bardziej. Z dnia na dzień, zajmowała się coraz rzadziej naszym maleństwem i nawet nie chciała spojrzeć na naszą córkę, która była tak bardzo podobna do swojej mamy. Bardzo mnie to bolało, ale wiedziałem, że to nie jest jej wina i że muszę jej w tym pomóc. Widziałem, jak patrzyła na Claire, kiedy pierwszy raz trzymała ją na rękach. Mimo że nie chciała tej ciąży ani tego dziecka, patrzyła na naszą córkę z miłością i to mi wystarczyło, aby wierzyć w to, że w końcu będzie lepiej.
I owszem, z czasem było lepiej. Maya zaczęła chodzić na terapię i z każdym dniem, coraz bardziej przekonywała się do naszej córki. Wspierałem ją w tym, jak tylko mogłem, bo cholernie ją kochałem i nie chciałem jej stracić. W tym momencie nie wyobrażałem sobie mojego życia bez niej i chciałem zostać z nią już na zawsze. Te trudne miesiące udowodniły mi, że nasza więź jest naprawdę silna i jedyna w swoim rodzaju.
Kiedy miałem już uczucie, że w końcu jesteśmy rodziną i obydwoje skończyliśmy po osiemnaście lat, oświadczyłem się mojej dziewczynie i jeszcze tego samego roku wzięliśmy ślub. Przez pierwsze parę lat byłem szczęśliwy, że mamy tylko Claire. Gdy obydwoje mieliśmy już dobrze płatną pracę, własny dach nad głową oraz uczucie stabilności, coraz częściej przyłapywałem się na myśleniu o rodzeństwie dla Claire. Wiele razy próbowałem namówić Mayę na to, żebyśmy postarali się o kolejne dzieci, ale ona zawsze była przeciw temu. Nie chciałem jej za bardzo o to męczyć, więc z czasem odzywałem się coraz rzadziej na ten temat. Jakaś część mnie nadal bała się, że przy kolejnym dziecku Maya będzie zachowywała się tak, jak przy Claire. Mimo że ich kontakt bardzo się przez ostatnie lata polepszył, moja żona i tak zawsze była nieco zdystansowana do naszej córki.
Kolejne lata mijały, a Claire coraz bardziej dorastała i przed nią została jeszcze krótka droga do dorosłości. Miała już osiemnaście lat i spędzała coraz mniej czasu w domu, a ja czułem się okropnie samotny i miałem w sobie jakąś pustkę. Czegoś mi brakowało i od razu wiedziałem, czego. Dlatego ponownie zacząłem prosić Mayę o następne dziecko, ale tym razem zaczęliśmy się z tego powodu tylko sprzeczać. Kiedyś nie prowadziło to do nieporozumień, ale teraz to był jedyny temat, który powodował między nami same kłótnie.
W ostatnim czasie kłóciliśmy się więcej niż przez cały nasz długi związek. Nie potrafiliśmy już ze sobą normalnie rozmawiać, a ja byłem tym zmęczony. Nawet jak udało nam się pogodzić, nie było to na długo, ponieważ parę dni później znowu się kłóciliśmy. Już nie miałem na to wszystko siły i coraz częściej myślałem nad tym, aby rozstać się z Mayą. Od miesięcy nie byłem szczęśliwy w tym małżeństwie i widziałem, że Maya też już nie jest szczęśliwa. Z jednej strony nie chcę tak po prostu wyrzucać tego, co mamy, ale już nie widzę innego rozwiązania. Nasze kłótnie stawały się coraz gorsze i nie raniliśmy tym, tylko siebie nawzajem, ale też naszą córkę, która tak bardzo to przeżywała.
Chciałem jeszcze ten ostatni raz spróbować naprawić nasz związek, dlatego zaprosiłem Mayę na romantyczną kolację, ale nawet nie zdążyliśmy dotrzeć do miejsca, w którym mieliśmy miło spędzić czas i znowu zaczęliśmy się kłócić. Nie wytrzymałem i powiedziałem jej, że chcę się z nią rozstać. Potrzebowałem przerwy od tego wszystkiego. Myślałem, że może Maya wtedy zrozumie, że tak już nie może być i że będzie walczyć o nasz związek. Tak bardzo chciałem, żeby pokazała mi, że jestem dla niej równie ważny, jak ona dla mnie i że razem pokonamy te trudności, ale ona ani trochę nie walczyła. Pogodziła się z moją decyzją, jakbym był jej kompletnie obojętny i jedynie zażądała, żebyśmy nie mówili o tym naszej córce.
Dlatego sięgnąłem tego dnia pierwszy raz w moim życiu po alkohol. Byłem zagubiony i nie wiedziałem, jak to wszystko przetworzyć. Nie byłem pijany, ale też nie byłem trzeźwy. Wróciłem do domu, włączyłem po cichu telewizor i próbowałem sprowadzić moje myśli na inny tor. Właśnie zakończyłem moje osiemnastoletnie małżeństwo oraz dziewiętnastoletni związek z jedyną osobą, którą kiedykolwiek kochałem. Mój pierwszy i jedyny związek. Nigdy nie czułem się aż tak marnie, jak w tym momencie i wtedy Alissa nagle się przede mną pojawiła i wszystko zmieniła.
Teraz będzie parę rozdziałów z perspektywy Luke'a 😊
Do następnego x
