Wyznanie - cz.1

2.4K 112 106
                                    

Hinata Shōyo

- Dajesz Shōyo! - dopingowałaś przyjaciela, który dawał z siebie wszystko na meczu przeciwko Dateko. Wiedziałaś, że dla całej drużyny to piekielny wysiłek, dlatego chciałaś im jak najbardziej pomóc. Przygotowałaś już wszystkie bidony i ręczniki. Przekąski na przerwę też były gotowe, a apteczka jak zwykle była gotowa do użycia na wszelki wypadek, gdyby Hinata znowu bawił się w Spider-Mana. 

Był już drugi set, a różnica punktów się znowu powiększała. Wszyscy byli już bardzo zmęczeni, a twój rudzielec nadal raz po raz strzelał niesamowite szybkie piłki, które niestety coraz częściej były blokowane przez drużynę przeciwną. Nawet ty czułaś narastającą presję i ciężar przeciwnika. 
Nagle w niespotykany sposób, Shōyo zafundował przepiękną szybką piłkę z drugiej linii ataku, czego nikt się nie spodziewał. Aż krzyknęłaś z radości, przytulając i podskakując razem z Sugawarą, który stał obok. Nagle wybrzmiał donośny głos Hinaty.

- Kocham cię [imie]-chan! Widziałaś? Widziałaś? To dla ciebie! Jak wygramy, wyjdź ze mną na lody! - radośnie skakał i dosłownie zdezorientował wszystkich obecnych na hali. 

- Oszczędzaj staminę, debilu! - krzyknęłaś jednocześnie z Kageyamą, upominając radosnego rudzielca, który nadal zadowolony z manewru skakał razem z Nishinoyą i Tanaką. Ty z wielkim uśmiechem nadal stałaś na pobocznym polu, a gdy mecz się skończył wygraną, przytuliłaś Hinatę, który jeszcze bardziej się ucieszył z tego jak to wszystko wyszło.

 Kageyama Tobio

Z tej okazji, że skończył się wyjazd sportowy Kageyamy, na którym cię nie było, Tobio postanowił wyznać ci pewną prawdę. Tak właściwie sam jej dotkliwie doświadczył, gdy nie mógł się z tobą kontaktować przez te dwa ostatnie tygodnie. Nie mógł wytrzymać bez ciebie. Siatkówka, siatkówką, ale gdy w nią nie grał brakowało mu czegoś.

Kogoś. 

Zaprosił cię więc do wesołego miasteczka, którego główną atrakcją był wielki rollercoaster. Bez większego namysłu zgodziłaś się na propozycję. Gdy się spotkaliście, był już wieczór.  Siedziałaś na ławce obok budki z biletami i jakiś czas później dołączył do ciebie Kageyama.

- Długo czekasz? - spytał niepewnie. Miał wielką nadzieję, że nie wyjdzie na głąba, który się spóźnia.

- Jakieś dziesięć minut. - no i wyszedł na głąba - mini głąba.

-To... Ja pójdę kupić bilety - szybko wstał i z małym mętlikiem w głowie, poszedł do budki. 

Ty za to siedziałaś nadal na wygodnej ławce z pewnym przeczuciem. Nie wiedziałaś o co chodzi, ale wiedziałaś, że na pewno nie masz się o co martwić. Chwilę potem zobaczyłaś Kageyame machającego do ciebie, żebyś do niego przyszła. Lekko do niego podbiegłaś i już zaraz szliście ku najbliższym atrakcjom.

Bawiliście się przednio. Tobio nawet spróbował wygrać dla ciebie wielkiego pluszaka na jednej ze strzelnic, tak jak w filmach robią, ale mu się nie udało i został z białą kaczką w niebieskie plamy, na którą narzekał. No bo przecież : ,,Kaczki to nie krowy. Dlaczego więc ona ma te plamy? Kaczki mleka nie dają". Śmiałaś się z tego jak taki genialny setter może mieć tak głupi i jednocześnie słodki tok myślenia. 

Wreszcie nadszedł ten czas - rollercoaster. 

Po przestaniu kolejki, byliście wdzięczni, że mogliście na chwilę usiąść, mimo że zaraz będziecie jechać z taką prędkością, że zgubicie płuca. 

- [imię]-chan, jesteś pewna, że to właśnie tu chcesz pójść na koniec?

- Tak, czemu nie? Nie ma to jak zdrowa dawka adrenaliny na koniec dnia. A co? Boisz się? - uśmiechnęłaś się zaczepnie i dałaś mu mini kuksańca w bok.

Haikyuu!! scenariuszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz