13.

287 9 0
                                    

Po tym jak moje imię i nazwisko już się znajdowało w księdze nakazano mi iść do sali balowej. Albo inaczej miałam do niej iść, ale nie chciałam, ponieważ wtedy w księdze smoków pojawił się rozdział. Dlatego nie mogłam zrobić nic innego niż go przeczytać. A brzmiał on tak: 

Kilka tysięcy lat temu, kiedy nic jeszcze nie istniało na planetach, słońce wyrzuciło z siebie kamień. Jednak nie był on nim, ponieważ po kilku dniach zaczął się rozbijać na kawałki. Po jakimś czasie wykluł się z niego mały czerwono czarny smok. Anchal. Wiele lat później, gdy na ziemi pojawili się pierwsi ludzie łuskowaty gad spłodził dziecko jednej z kobiet. Z tego zajścia po kilku miesiącach pojawiła się mała istota. Nie była ona ani ludzkim dzieckiem, ani smoczątkiem. Było to skrzyżowanie dwóch ras, które nie spodobało się jego ojcu, więc go odrzucił. 

I to tylko tyle. Zaraz ja muszę się dowiedzieć co było dalej skoro my zmieniamy się w smoki, albo raczej na odwrót to gady zmieniają się w ludzi. A swoją drogą jak Anchal mógł porzucić swoje dziecko. Co z niego był za ojciec. Zachował się prawie tak samo jak mój. Tylko że mój zostawił moją mamę od razu po tym jak dowiedział się, że jest z nim w ciąży. Zamknęłam książkę i poszłam do sali balowej. A będąc już w jej środku i siedząc na swoim miejscu od razu stwierdziłam, że dobrze zrobiłam, że przyszłam dopiero teraz na tę uroczystość. Zmienni świętując moją koronację zaczęli wlewać w siebie przeróżne procentowe trunki, a po nich zaczęli gadać bzdury. Dlatego też po tym jak z jadłam kilka kawałków jakiegoś dobrego mięsa stwierdziłam, że ta impreza jest nie dla mnie. 

 "Zgadzam się z tobą" powiedziała Diana. 

Rozłożyłam swoje czarne skrzydła i już po chwili przeleciałam nad stołami i nad zdziwionymi na ten widok moimi poddanymi. I nagle stało się coś, czego nawet nie wyobrażałam sobie dzisiaj. Usłyszałam jakiś męski głos w mojej głowie. 

 "Dobrze zrobiłaś" powiedział ten mężczyzna na co ja pisnęłam. Ale to i tak nie odciągnęło choćby jednego z wojowników od stoły 

"Uspokój się Saro i posłuchaj mnie na chwilę "odezwał się tym swoim spokojnym głosem. 

Po tym jak się opanowałam poszłam do swoich komnat. Tam też usiadłam na swoim łóżku i ściągnęłam szpilki z moich lekko bolących nóg.

 "Kim jesteś? "zapytałam się tego kogoś, zaraz po tym jak wykonałam poprzednią czynność. 

"Nazywam się Darko-zaraz to imię mówiło mi coś...Tak! Diana powiedziała, że jest on moim przodkiem-i miło mi cię widzieć córko "że co?! On jest moim ojcem! No chyba nie! Mój ojciec zostawił mamę, kiedy się dowiedział, że będzie miał dziecko, a teraz nagle tak jakby się tu pojawia

 "Ty chyba sobie ze mnie żartujesz?" 

"Nie. A ty nie waż mi teraz przeszkadzać w rozmowie. Twoim przeznaczeniem nadanym ci przez Anchala jest połączenie ze sobą dwóch rodzajów smoków i połączenie jej w jedno" 

''Prostszego zadania się nie dało wymyślić?! Te złe zaatakowały niedawno ziemię, a jeden z nich chciał skrzywdzić niewinne dzieci, a ty mi teraz każesz stworzyć razem z nimi jedną rasę"

 "Nie ja tylko Anchal, a teraz pozwól, że zacytuję ci słowa jednej ze smoczych królowych,, Musimy dążyć do pokoju. Wiem, że wielu z was to się nie będzie podobać, ale wojna nic nie wniesie do naszego życia, wręcz przeciwnie tylko nas zrani. Musimy znaleźć inne rozwiązanie, które nie będzie skutkowało rozlewem krwi." Daję ci jeden dzień na przemyślenie wszystkiego, a później się do ciebie odezwę z pytaniem, czy wolisz pokój czy walkę" już po chwili nikt nieznajomy nie siedział w mojej głowie

584 słowa.


Hej witam się  z wami w Nowym roku. Co do Smoczej władczyni to powiem, że rok 2021 zaczęłam na bogato. A tak w ogóle każdy rozdział będzie miał minimum 400 słów.

Smocza władczyni (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz