55

72 2 0
                                    

Gdy już skończył, opowiada się tę interesującą historię, zbytnio nie zastanawiałam się nad żadnym słowem jego wypowiedzi. Stwierdziłam, że zrobię to jak tylko odpocznę a miałam tu na myśli spanie, ponieważ gdy tylko stworzyciel skończył mówić i wyszedł z pokoju, a ja znalazłem się w objęciach Morfeusza.

On tak jak szybko się zaczął tak też szybko się skończył w momencie, w którym usłyszałam ryk jakiegoś smoka, który znajdował się dosyć blisko mnie. Momentalnie otworzyłam oczy. Nigdy nie spodziewałabym się złego smoka w mojej sypialni, a to właśnie miało miejsce. Dodatkowo on był o wiele większy od złych, z którymi miałam wcześniej okazję walczyć. Jednak nadal ja w smoczej formie trochę go przewyższałam. Zmienny był cały czarny, także gdyby na dworze panowała ciemność, na tle nocy odznaczałyby się jego krwistoczerwone źrenice, w których można było zobaczyć pokłady wściekłości.


Leżąc jeszcze w łóżku, pozwoliłam, aby moje ciało zmieniło się wy ognistego gada. A gdy byłam już smoczycą — nie czułam żadnego bólu — podniosłam się z miejsca. Smok, który jeszcze chwilę temu był spokojny, teraz zaczął na mnie ryczeć.


Tak oto ledwo co obudzona zaczęłam szykować do ataku. Nim przeciwnik zdążył zrobić chociaż jeden krok, ja już znajdowałam się przy nim i zaczęłam używać niego mocy ognia. Zorientował się, co robią za późno, a mimo tego, że cierpiał, a jego szare łuski były we krwi i tak walczył. Gdyby był po mojej stronie, cieszyłabym się, że mam takiego sprzymierzeńca jednak teraz bardzo mi to przeszkadzało, ponieważ kiedy ja zionęłam ogniem, on coraz to bliżej się do mnie przesuwał. Po chwili byłam unieruchomiona przy ścianie, a smok wgryzł się w moją szyję, na której jak prawie u każdego smoka znajdowały się bardzo mało łusek.


" Już po nas" powiedział zrezygnowany Dziedzic. Nie!!! Nie zgadzam się na to. Jestem smoczą władczynią i nie chcę umrzeć w taki sposób, chcę jeszcze żyć!!!


" Fanghor nie znasz Sary tak dobrze jak ja więc nie wiesz, że ona za wszelką cenę dąży do zwycięstwa." powiedziała Diana. A ja mogłam się cieszyć, że chociaż jeden smok jest po mojej stronie.


" Może i nie znam, ale widzę, że ona zaraz umrze "


" Nie znasz chyba do końca pokładu jej sił, a poza tym dobrze wiesz, że truposza tak łatwo nie można zabić "


Moje myśli jak i słowa Diany sprawiły, że zebrałam w sobie wszystkie siły i na szybko ułożyłam w głowie plan.


" Diana ma rację. To jeszcze nie koniec tego pojedynku" krzyknęłam do obydwu w myślach. 


406 słów.

Smocza władczyni (Zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz