Rozdział 34. Interes od panienki Black

1.9K 146 264
                                    

Dwa dni później Kathleen spotkała się ze swoim kuzynem w kuchni, by porozmawiać z nim o ostatnich wydarzeniach. Z całą trójką swojego kuzynostwa Kathleen miała naprawdę dobre relacje. Kyle, podobnie jak ona, był jedynakiem, jednak niespecjalnie mu to przeszkadzało, w przeciwieństwie do Kathleen.

Kyle miał za to swój pewien zwyczaj, który zawsze drażnił Kathleen. Uwielbiał zwracać się do niej imieniem "Katherina", które było dosyć podobne do jej imienia, a dodatkowo trochę ją irytowało.

— Nie przestraszyłaś się za bardzo tych lekcji z Moodym, Katherina? — spytał swoją kuzynkę, popijając sok dyniowy przez słomkę.

Kathleen spojrzała na niego z przekąsem.

Czternaście lat się znamy, a ty dalej zapominasz, jak mam na imię — westchnęła, po czym dodała: — A faktycznie, ty jesteś trochę młodszy... Ale to niepokojące, żeby w tak młodym wieku mieć zaniki pamięci.

Dyniowy sok, który Kyle sączył, zatrzymał się w słomce w połowie drogi, po czym spłynął z powrotem do szklanki, kiedy Kyle spojrzał na swoją kuzynkę z politowaniem.

— No naprawdę, Katherina, kpisz sobie.

— Tak samo, jak ty — odgryzła się ze śmiechem dziewczyna. — I odpowiadając na twoje pytanie: nie, nie przestraszyłam się na tyle, by uciekać przez okno.

— To dobrze, bo okna są wysoko, jeszcze byś sobie coś zrobiła, spadając — zauważył rozsądnie Kyle.

— Jak to dobrze, że chociaż ty myślisz rozsądnie — westchnęła Kathleen, na co Kyle wyszczerzył zęby.

— Któreś z nas musi.

Kathleen parsknęła śmiechem. W towarzystwie Kyle'a ciężko jej było być poważną.

— Malfoy ostatnio ostro przegina — rzucił Kyle, wracając do picia soku dyniowego przez słomkę.

— Ta, rzuciły mi się w oczy te jego przypinki — przytaknęła Kathleen z przekąsem. — Zastanawiam się, jaką satysfakcję daje mu ubliżanie innym.

Kyle wzruszył ramionami.

— Też się nad tym zastanawiam — odparł. — Ale powiem ci, że Malfoy nawet mnie zaproponował tę przypinkę.

— I wziąłeś? — zaciekawiła się Kathleen.

— Nie — odrzekł Kyle spokojnie. — Powiedziałem mu, że nie noszę byle czego.

Nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, brunetka aż się opluła sokiem, który akurat sączyła.

— Wyobrażam sobie, jak wtedy na ciebie spojrzał.

— Mhm, posłał mi tak wściekłe spojrzenie, że gdyby dało się mordować wzrokiem, to padłbym trupem — odparł ze śmiechem Kyle. Nie wyglądał na szczególnie przejętego tym, że jego kolega z dormitorium go nie lubi.

— Może porzućmy temat Malfoya — zaproponowała Kathleen.

— Słusznie, to niebezpieczny temat — przytaknął Kyle. — Jeszcze mi się tutaj zakrztusisz, Katherina.

Kathleen spojrzała na swojego kuzyna z przekąsem, na co on tylko się roześmiał.

— Właściwie ostatnio poznałem taką jedną dziewczynę. Przestań tak na mnie patrzeć, Kath — zaśmiał się Kyle, kiedy Kathleen uniosła brwi. — Po prostu jest przesympatyczna.

— Jak się nazywa?

— Luna Lovegood.

Kathleen kojarzyła Lunę. Nie żeby znała ją jakoś bardziej lub kiedykolwiek z nią rozmawiała - znała ją tylko z widzenia, ale młodsza od niej o troszkę więcej niż rok Krukonka sprawiała wrażenie naprawdę miłej osoby. Tyle że ludzie w Hogwarcie uważali inaczej i nazywali ją "Pomyluną" - tylko dlatego, że żyła w swoim świecie i wierzyła w istnienie zwierząt, które tak naprawdę nie istniały.

Pozory mylą • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz