Dwa dni później Kathleen spotkała się ze swoim kuzynem w kuchni, by porozmawiać z nim o ostatnich wydarzeniach. Z całą trójką swojego kuzynostwa Kathleen miała naprawdę dobre relacje. Kyle, podobnie jak ona, był jedynakiem, jednak niespecjalnie mu to przeszkadzało, w przeciwieństwie do Kathleen.
Kyle miał za to swój pewien zwyczaj, który zawsze drażnił Kathleen. Uwielbiał zwracać się do niej imieniem "Katherina", które było dosyć podobne do jej imienia, a dodatkowo trochę ją irytowało.
— Nie przestraszyłaś się za bardzo tych lekcji z Moodym, Katherina? — spytał swoją kuzynkę, popijając sok dyniowy przez słomkę.
Kathleen spojrzała na niego z przekąsem.
— Czternaście lat się znamy, a ty dalej zapominasz, jak mam na imię — westchnęła, po czym dodała: — A faktycznie, ty jesteś trochę młodszy... Ale to niepokojące, żeby w tak młodym wieku mieć zaniki pamięci.
Dyniowy sok, który Kyle sączył, zatrzymał się w słomce w połowie drogi, po czym spłynął z powrotem do szklanki, kiedy Kyle spojrzał na swoją kuzynkę z politowaniem.
— No naprawdę, Katherina, kpisz sobie.
— Tak samo, jak ty — odgryzła się ze śmiechem dziewczyna. — I odpowiadając na twoje pytanie: nie, nie przestraszyłam się na tyle, by uciekać przez okno.
— To dobrze, bo okna są wysoko, jeszcze byś sobie coś zrobiła, spadając — zauważył rozsądnie Kyle.
— Jak to dobrze, że chociaż ty myślisz rozsądnie — westchnęła Kathleen, na co Kyle wyszczerzył zęby.
— Któreś z nas musi.
Kathleen parsknęła śmiechem. W towarzystwie Kyle'a ciężko jej było być poważną.
— Malfoy ostatnio ostro przegina — rzucił Kyle, wracając do picia soku dyniowego przez słomkę.
— Ta, rzuciły mi się w oczy te jego przypinki — przytaknęła Kathleen z przekąsem. — Zastanawiam się, jaką satysfakcję daje mu ubliżanie innym.
Kyle wzruszył ramionami.
— Też się nad tym zastanawiam — odparł. — Ale powiem ci, że Malfoy nawet mnie zaproponował tę przypinkę.
— I wziąłeś? — zaciekawiła się Kathleen.
— Nie — odrzekł Kyle spokojnie. — Powiedziałem mu, że nie noszę byle czego.
Nie mogąc powstrzymać się od śmiechu, brunetka aż się opluła sokiem, który akurat sączyła.
— Wyobrażam sobie, jak wtedy na ciebie spojrzał.
— Mhm, posłał mi tak wściekłe spojrzenie, że gdyby dało się mordować wzrokiem, to padłbym trupem — odparł ze śmiechem Kyle. Nie wyglądał na szczególnie przejętego tym, że jego kolega z dormitorium go nie lubi.
— Może porzućmy temat Malfoya — zaproponowała Kathleen.
— Słusznie, to niebezpieczny temat — przytaknął Kyle. — Jeszcze mi się tutaj zakrztusisz, Katherina.
Kathleen spojrzała na swojego kuzyna z przekąsem, na co on tylko się roześmiał.
— Właściwie ostatnio poznałem taką jedną dziewczynę. Przestań tak na mnie patrzeć, Kath — zaśmiał się Kyle, kiedy Kathleen uniosła brwi. — Po prostu jest przesympatyczna.
— Jak się nazywa?
— Luna Lovegood.
Kathleen kojarzyła Lunę. Nie żeby znała ją jakoś bardziej lub kiedykolwiek z nią rozmawiała - znała ją tylko z widzenia, ale młodsza od niej o troszkę więcej niż rok Krukonka sprawiała wrażenie naprawdę miłej osoby. Tyle że ludzie w Hogwarcie uważali inaczej i nazywali ją "Pomyluną" - tylko dlatego, że żyła w swoim świecie i wierzyła w istnienie zwierząt, które tak naprawdę nie istniały.
CZYTASZ
Pozory mylą • George Weasley
FanfictionPracowitość, życzliwość, koleżeńskość, pokojowe nastawienie, cierpliwość, pomocność - oto cechy charakteryzujące typowego Puchona. Cierpliwość, wygadanie, nieufność, wierność, pracowitość i zamykanie się w wąskim gronie przyjaciół - te cechy charakt...