Prolog

11.6K 483 358
                                    

Trzeci listopada zapowiadał się deszczowo i pochmurno, jakby niebo postanowiło opłakiwać czyjąś stratę. Dla większości ludzi był to dzień jak co dzień, ale dla Elise Black był o wiele bardziej wyjątkowy, bo tego dnia urodziny obchodził jej mąż. Niestety, nie mogła spędzać z nim tego wyjątkowego dnia, gdyż Syriusz Black od trzech lat przebywał w Azkabanie.

Blondwłosa kobieta siedziała w salonie z kubkiem gorącej herbaty w dłoni, cicho pociągając nosem. Jeszcze kilka lat temu zarówno swoje urodziny, jak i jego, spędzała z mężem, a teraz została sama z pięcioletnią córeczką.

Na stoliku tuż obok niej stał w wazonie bukiet herbacianych róż, który miała w dniu ślubu z Syriuszem. Bardzo dobrze pamiętała ten dzień i wiedziała, że tak łatwo nie umknie z jej pamięci.

Cicho podniosła się z miejsca, po czym stanęła u progu pokoju swojej córki, Kathleen. Dziewczynka siedziała przy stoliku, skupiona na rysowaniu, nawet nie zauważyła, kiedy jej mama stanęła przy drzwiach.

Rysując, Kathleen cicho śpiewała urodzinową melodię, zapewne dedykując ją ojcu.

Gdy skończyła rysować, wstała i przysunęła sobie krzesło do okna, by je otworzyć. Wiatr rozwiał jej ciemne loki, a ona spojrzała po raz ostatni na laurkę.

— Wszystkiego najlepszego, tatusiu — powiedziała na głos, po czym wypuściła rysunek z dłoni. Wiatr poniósł kartkę daleko przed siebie, a dziewczynka na klęczkach wpatrywała się w dal, aż laurka zniknęła jej z oczu.

Elise ze łzami w oczach podeszła do córki, by ją przytulić. Kathleen odwzajemniła uścisk, przytulając się kurczowo do matki, a blondynka bez słowa podniosła córkę i przeniosła do salonu. Usiadła w fotelu z dziewczynką na kolanach i zaczęła kołysać się z nią na boki, gładząc ją po plecach. Z oczu Kathleen zaczęły powoli płynąć łzy, spadając na sweter Elise.

— Chciałabym, by tatuś był tutaj z nami — powiedziała cicho, dalej wtulona w mamę.

— Jestem pewna, że tata również chciałby tu z nami być — odpowiedziała Elise, całując Kathleen w mokry od łez policzek. — I na pewno bardzo nas kocha.

Popatrzyła na bukiet róż, który pomimo czasu ani trochę nie wyglądał na zwiędnięty. Tuż po ślubie Syriusz powiedział, że róże te nie będą więdły tak długo, jak będzie ją kochał. Wtedy Elise uznała to za żart ze strony męża, ale teraz wiedziała, że w jego słowach mogło być ziarno prawdy.

Pozory mylą • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz