Rozdział 25. Gadająca czapka umie zaskoczyć

2.6K 200 141
                                    

W Norwegii Elise i Kathleen zobaczyły graniany, które tak chciała zobaczyć magizoolożka. Przywiozły ze sobą wiele zdjęć, na których były uwiecznione te skrzydlate konie, a Elise dodatkowo zebrała notatki o nich.

— Możemy już odebrać Artemisa? — zapytała Kathleen od razu po powrocie. Na czas ich nieobecności Artemisem zajęły się jej kuzynki, a ona zdążyła się już stęsknić za swoim pupilem.

— Możemy, Katie — zgodziła się Elise. — Przy okazji odbierzemy twoją szatę...

Tak więc zaraz po tym, jak rozpakowały swoje rzeczy, przeniosły się do domu Fowlerów, a raczej w jego okolice, by mugolscy sąsiedzi nie zdziwili się widokiem pojawiających się znikąd Elise i Kathleen.

Drzwi otworzyła im Samantha, przeciągając swoje okulary do szycia z nosa na głowę.

— Jak było w Norwegii? — zainteresowała się, kiedy obie weszły do środka.

— Widziałyśmy graniany — odparła z uśmiechem Elise, podając jej zdjęcie.

Samantha obejrzała graniana ma zdjęciu i też się uśmiechnęła.

— Czyli misja zakończona sukcesem — skwitowała. — Artemis ma się dobrze, a ja skończyłam już twoją sukienkę, Katie.

— Dziękuję, ciociu — podziękowała Kathleen, na co Samantha machnęła ręką.

— To drobiazg. Tylko będziesz musiała ją jeszcze przymierzyć, tak dla pewności, że wszystko w niej pasuje.

Kathleen rzadko miała okazję robić za manekin, ale ponieważ było to konieczne, nie narzekała.

W salonie siedziała akurat Evangeline z Artemisem na kolanach. Zauważywszy swoją właścicielkę, wchodzącą do pomieszczenia, kot zeskoczył z kolan Evangeline i podbiegł do Kathleen.

— Cześć, łobuzie — zaśmiała się Puchonka, po czym wzięła go na ręce.

— Ja wiem, czy taki łobuz — parsknęła Evangeline. — Był całkiem grzeczny.

Kathleen podrapała kota za uchem, na co ten zaczął mruczeć. W tym samym momencie do salonu weszła Samantha z przewieszonym przez ramię strojem, uszytym z czerwonego materiału. Rozłożyła go, ukazując sukienkę, którą zażyczyła sobie Kathleen - niezbyt przesadnie rozkloszowana, z rękawami sięgającymi łokci, bez wymyślnych ozdób. Jedyną ozdobę stanowiły czarne wstążeczki na końcach rękawów, związane w kokardki.

— Jest piękna — zauważyła Kathleen, a jej ciotka kiwnęła głową.

— Na tobie z pewnością będzie wyglądała jeszcze lepiej — zapewniła ją, po czym podała sukienkę siostrzenicy. — Musisz koniecznie ją przymierzyć, bo muszę sprawdzić, czy nie trzeba zmniejszyć dekoltu.

Okazało się, że poprawki nie będą konieczne, bo sukienka pasowała idealnie. Na całe szczęście nie ciągnęła się po ziemi, bo Kathleen raczej nie chciałaby zamiatać podłóg szkolnych własnym ubraniem.

— To najmniej intensywna czerwień, jaką udało mi się znaleźć — powiedziała Samantha. — Mam nadzieję, że ci odpowiada.

— Bardzo, ciociu — przytaknęła Kathleen. Nie zrobiła tego z uprzejmości - sukienka szczerze jej się podobała.

— Wyglądasz ślicznie, Katie — skomplementowała ją Elise, a Kathleen tylko podziękowała cicho. Nie żeby przeszkadzała ciotce w upewnianiu się, czy wszystko pasuje, ale nie chciała za długo stać i zbierać komplementów.

Artemis zamiauczał kilka razy, jakby zgadzał się z blondynką.

— To prawda — dodała Evangeline. — Ty i Amy na pewno zrobicie furorę na balu, Kath — zachichotała.

Pozory mylą • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz