Rozdział 35. Poprzez kominek

1.7K 138 235
                                    

Następnego dnia wredny Ślizgon, który miał czelność podpaść Kyle'owi Mayersowi, dostał za swoje. Bliźniacy z czystą przyjemnością wymierzyli mu sprawiedliwość.

— Wykonaliśmy swoją powinność — powiedział poważnie jeden z bliźniaków, kiedy spotkali się na korytarzu z Kathleen i Calebem, po czym gestem dali im znać, że chcą pogadać.

— Ten cały Gosling miał niezłą minę, kiedy jego kubek zaczął go gryźć w nos podczas śniadania, a potem podrzuciliśmy mu perfumy, które okropnie cuchnęły — dodał drugi z nich, chichocząc. Kathleen oczywiście nie miała pojęcia, który z nich to powiedział, ale był to George.

Brunetka uśmiechnęła się triumfująco.

— No to spisaliście się na medal — stwierdziła. — Kyle też tak uważa. Widział to poranne zajście i prawie udusił się ze śmiechu.

— Hej, nie chcemy mieć go na sumieniu — zaprotestował Fred.

— Bez obaw, był z nim jego przyjaciel. W razie czego mógł go reanimować.

— Uspokoiłaś nas — zaśmiał się George. — A tak swoją drogą, to zaczęliśmy pracować nad naszym wynalazkiem. Wymyśliliśmy go dzięki tobie.

Dziewczyna uniosła brwi. Tego się raczej nie spodziewała.

— O, poważnie? Co takiego wymyśliliście?

— Magiczną szczotkę do włosów, która sama prostuje albo kręci włosy — wyjaśnił George.

— I dążymy do tego, by była jak najbardziej skuteczna — dodał Fred.

Kathleen ze zdumieniem spojrzała na Caleba. Ten również był zaskoczony, po czym powiedział:

— Hej, to w takim razie macie już stałą klientkę — zauważył, szturchając Kathleen łokciem.

— O, nie — zaprotestowała Kathleen. — Ja chyba poczekam, aż ten wasz wynalazek przejdzie milion testów. — Wzięła do ręki ciemne pasmo włosów i bezmyślnie zaczęła się nim bawić. — Mimo wszystko nie chciałabym zostać łysa.

— Chyba czeka nas sporo roboty, Georgie — zauważył Fred.

— Jeśli nie chcemy stracić stałej klientki, to na pewno — przytaknął George.

— Jeśli uda wam się to rozprostować — powiedziała, unosząc w górę czarny lok — to możecie nazywać się cudotwórcami.

Według niej miało to sporo sensu, bo Kathleen pamiętała, że ilekroć jej mama próbowała czarami wyprostować jej włosy, te po krótkim czasie wracały do swojej naturalnej struktury. Dlatego uważała, że wyprostowanie ich musi być nie lada wyczynem.

— Dla nas nie ma rzeczy niemożliwych — zapewnił ją Fred.

Kathleen posłała im uśmiech, jednocześnie unosząc brwi.

— No, zobaczymy.

▪︎ ▪︎ ▪︎

Gdzieś w listopadzie Kathleen dostała list od swojego taty, który zaproponował jej rozmowę przez kominek. Dziewczyna chętnie się na to zgodziła - możliwość rozmowy z tatą była dla niej naprawdę nieoceniona. Pomimo że przecież wymieniali się listami, nie było to przecież to samo, co rozmowa z nim. Nawet ta przez kominek.

Zanim jednak nastąpił ten czas, okazało się, że pierwsze zadanie turnieju ma odbyć się dwudziestego czwartego listopada. Wszyscy byli naprawdę ciekawi, jak to się zakończy, jednak by się tego dowiedzieć, należało czekać.

Akurat w sobotę przed pierwszym zadaniem odbyło się wyjście do Hogsmeade. Tym razem Amy stwierdziła, że ona i Kathleen zrobią sobie "babski wypad", więc tym razem chodziły po sklepach we dwie. Caleb nie miał nic przeciwko temu i poszedł ze swoimi kolegami z dormitorium. Kathleen uważała, że w sumie dobrze mu to zrobi, bo praktycznie zawsze są we dwójkę, więc czasami przydawała im się zmiana towarzystwa choć na chwilę.

Pozory mylą • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz