Rozdział 7. Malfoy nie jest szychą

4.3K 318 185
                                    

Dzień przed Nocą Duchów po ulicach Hogsmeade spacerowało sporo uczniów Hogwartu. Po raz pierwszy byli tam również trzecioklasiści, z zainteresowaniem chodząc od jednego sklepu do drugiego, najwięcej swoich oszczędności zostawiając jednak w Miodowym Królestwie.

— Zastanawiam się, jak ta gorzka czekolada jeszcze ci się nie przejadła — zaśmiał się Caleb, patrząc, jak Kathleen spokojnie przeżuwa gorzką czekoladę.

Dziewczyna wzruszyła ramionami.

— Cóż, mama zawsze preferowała gorzką, to i mi jakoś posmakowała — wyciągnęła tabliczkę w jego stronę — Może jednak?

Caleb westchnął i odłamał dwie kostki, po czym zajął się jedzeniem.

Idąc dalej, Kathleen zauważyła Freda, George'a i ich kumpla, Lee, którzy zanosząc się śmiechem, wyszli ze Sklepu Zonka. Wiele osób zazdrościło im tego, że mieli tak wielu przyjaciół, ale Kathleen nie miała potrzeby przyjaźnienia się z całym Hogwartem.

Odwróciła wzrok i odrzuciła do tyłu swoje niesforne loki, które wiatr przywiał na jej twarz, mimo że były związane w kucyk.

— Chcesz jeszcze gdzieś iść? — zapytała Kathleen przyjaciela.

Caleb zastanowił się.

— Tak po prawdzie to nie byliśmy jeszcze w Trzech Miotłach — zauważył, na co brunetka roześmiała się.

— Racja, zakończenie wycieczki ciepłym piwem kremowym musi być.

Niedługo potem siedzieli już przy jednym ze stolików w Pubie pod Trzema Miotłami. Nieopodal Caleba i Kathleen siedział Ron Weasley wraz ze swoją przyjaciółką, Hermioną Granger i raz po raz posyłał Puchonce wrogie spojrzenia. W towarzystwie dwójki Gryfonów brakowało tylko Harry'ego.

Kathleen ignorowała spojrzenia Gryfona, bo uznała, że nie będzie zniżała się do jego poziomu i posyłała mu takich samych, dopóki ten nie przesadzi. Bo kiedy zacząłby gadkę o tym, kim jest (według większości czarodziejów) Syriusz Black, to prawdopodobnie puściłyby jej nerwy.

Jednak mimo tego irytującego szczegółu dwójka przyjaciół spędziła miło czas w Trzech Miotłach, popijając piwo kremowe.

Ledwo Puchoni zdążyli wrócić do swojego pokoju wspólnego, musieli z powrotem iść do Wielkiej Sali, jak zarządził Dumbledore. Syriuszowi Blackowi udało się dostać do Hogwartu i nauczyciele musieli zająć się przeszukiwaniem całego zamku. W końcu okazało się, że będą musieli spędzić noc w Wielkiej Sali.

— Ale się wściekł ten Syriusz Black — powtórzył Irytek, przelatując nad uczniami.

Przez całą noc Kathleen ciężko było zasnąć, chociaż miała ze sobą Artemisa. Długo pogrążała się w marzeniach, jak by to było móc spotkać tatę. Spała tak mało, że następnego dnia pod jej oczami widać było spore cienie.

Tego dnia cały Hogwart żył rozmowami o Syriuszu i o tym, w jaki sposób dostał się do Hogwartu. Kilka razy Kathleen usłyszała rozmowy innych uczniów, dotyczące nie tylko jej ojca, ale także jej samej.

— Myślicie, że chciał się z nią zobaczyć?

— Jeszcze od razu zabrać ją ze sobą.

— Przynajmniej miałby towarzystwo na własnym poziomie w tym Azkabanie.

Także Draco Malfoy nie szczędził dziewczynie drwin.

— Hej, Black, co ty tu jeszcze robisz? Dementorzy jeszcze cię nie sprzątnęli razem z twoim ojcem mordercą?

Po każdej jego zaczepce Kathleen wykłócała się z nim, że jej tata nie jest mordercą, a kłótnie te były uciszane przez nauczycieli. Przeważnie dostawali też szlabany za kłótnie na korytarzu, zwłaszcza po tym, jak prawie doszło do pojedynku. Brunetka była zadowolona, kiedy dostawali jakikolwiek szlaban, bo dzięki temu czuła satysfakcję z tego, że jednak Draco dostanie jakąś karę za to, jakie bzdury opowiadał. Nawet jeśli ona również została ukarana. Profesor Snape nie odpuszczał szlabanu Ślizgonowi, jak miał w zwyczaju, ale dawał i jemu, i Puchonce łatwiejsze zadania. Prawdopodobnie dlatego, że od zawsze faworyzował wychowanków domu węża, ale jako że matka Kathleen była jego kuzynką, to chciał utrzymać przyjazne relacje z nią. Faworyzowanie jednego z uczniów i nękanie córki Elise ciężkimi zadaniami raczej by w tym nie pomogło.

Po jednej z jego drwin, dotyczących jej ojca, Kathleen nie miała już siły na głośnie wykłócanie się, więc spokojnie odpowiedziała:

— Cóż, mój tata był w Azkabanie za niewinnóść, a twój to nawet będąc odpowiedzialnym za pomoc Sam-Wiesz-Komu wolał się wymigać od sprawiedliwości.

Po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła, natomiast Draco dobył różdżki i rzucił na Kathleen zaklęcie Flipendo. Dziewczyna zdążyła go uniknąć, bo słysząc formułę zaklęcia z ust Ślizgona, spojrzała w jego stronę i w porę zrobiła unik, w ten sposób nie obrywając tą klątwą. Rzucone przez niego zaklęcie pomknęło dalej, przewracając jakiegoś Krukona. Idąca z tyłu Malfoya profesor McGonagall podeszła do niego i odchrząknęła.

— Co to ma znaczyć, panie Malfoy? Nie słyszał pan, że na szkolnych korytarzach obowiązuje zakaz pojedynkowania się?

— To wszystko jej wina! - odpowiedział Ślizgon, wskazując na Kathleen. — Sprowokowała mnie!

— Nie zauważyłam, żeby panna Black rzuciła jakiekolwiek zaklęcie — odrzekła nauczycielka. Malfoy próbował dalej protestować, ale McGonagall go uciszyła. — Proszę za mną, panie Malfoy.

Draco posłał brunetce wściekłe spojrzenie, natomiast ona uśmiechnęła się triumfująco i odeszła w kierunku piwnicy, gdzie mieścił się pokój wspólny Puchonów.

Fred i George byli świadkiem również i tego starcia dwójki trzeciorocznych, bo akurat znaleźli się w pobliżu.

— I znów pokazała Malfoyowi, że nie jest szychą w Hogwarcie — skwitował George, a jego brat tylko mu przytaknął.

Kiedy Kathleen minęła bliźniaków na korytarzu, ze zdziwieniem zauważyła, że ci patrzą na nią w taki sposób, jakby dokonała czegoś naprawdę niemożliwego. Do tego uśmiechnęli się i przez chwilę bili jej brawo, po czym poszli w swoją stronę. Brunetka patrzyła na to z uniesionymi brwiami, bo dla niej nie było to nic wielkiego - jedyne, co zrobiła, to odwróciła zaczepki Malfoya przeciwko niemu, jakkolwiek ryzykowne to było.

Pozory mylą • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz