Rozdział 14. Skazaniec

3.7K 250 175
                                    

Nadszedł dzień, którego najbardziej obawiali się Hagrid i Elise - Ministerstwo skazało Hardodzioba na śmierć. Kathleen i Caleb od razu zostali o tym poinformowani, w związku z czym poszli odwiedzić Hagrida. Zabrała ich tam Elise, uprzednio poinformowawszy o tym profesor Sprout.

Gajowy był zrozpaczony - czuł się tak, jakby zawiódł Elise, która dała mu Hardodzioba w opiekę, choć ona ciągle powtarzała, że to był niefortunny wypadek i żadna w tym wina Hagrida.

— Co najwyżej Malfoya — dopowiedziała Kathleen. — Robił z siebie taką ofiarę, że aż musieli w to uwierzyć.

— Głupi ma zawsze szczęście — skwitował Caleb.

— W przypadku Malfoya ta zasada się sprawdza.

Elise nawet nie próbowała karcić córki za takie wyrażanie się o swoim koledze, bo sama uważała, że ma rację - Draco miał swój wkład w skazanie Hardodzioba na śmierć.

Kilka dni później Kathleen i Caleb byli świadkami, jak Hermiona pod wływem impulsu uderzyła Malfoya w twarz. Caleb aż zagwizdał z podziwem.

— Imponujące — skomentował i zerknął na swoją przyjaciółkę - na jej bladej twarzy malował się triumf.

— I bardzo dobrze, należało mu się — dodała Kathleen.

Słysząc ich słowa, Hermiona spojrzała na nich i uśmiechnęła się, czego nie zauważyli Harry i Ron, bo byli zbyt zajęci rozkoszowaniem się widokiem uciekającego Malfoya.

▪︎ ▪︎ ▪︎

Dosyć szybko nadeszły ferie wielkanocne, w czasie których Elise i Kathleen odwiedziły między innymi Andrewa i Siennę Mayersów, czyli brata i bratową Elise.

Dla Kyle'a i Kathleen tradycją było granie na pianinie, jeśli spędzali jakieś święta razem. Tak było i tym razem - z salonu niosły się dźwięki pianina oraz melodyjny głos Kathleen.

— Nie ma świąt bez naszej tradycji, Kath — zaśmiał się Kyle po zakończeniu grania piosenki.

— To jedna z lepszych tradycji — uśmiechnęła się Kathleen i przycisnęła jeden z klawiszy pianina, przez co instrument wydał z siebie długi dźwięk. — Jeszcze raz?

— Nie musisz nawet pytać — odparł Kyle, po czym ułożył palce na klawiszach i zaczął grać tę samą piosenkę.

Nie udało im się doprowadzić melodii do końca, bo siedzący na ramieniu brunetki nieśmiałek zeskoczył na pianino i nieco chwiejnie przebiegł po klawiszach, jakby chciał zagrać po swojemu. Kyle parsknął śmiechem, kiedy Scarlett wskoczyła na jego wyciągniętą dłoń na samym końcu klawiatury.

— Nie wiedziałem, że nieśmiałki są takie muzykalne — powiedział, podając zwierzaka Kathleen.

— Cóż, ja sama dopiero się o tym dowiaduję — odparła i uśmiechnęła się. — Scarlett, mała łobuziaro — zachichotała, sadzając ją sobie na udzie. — Może zagramy jeszcze raz, a końcówkę zagra Scarlett?

— Nigdy nie grałem na pianinie z nieśmiałkiem — zauważył Ślizgon z rozbawieniem. — Warto spróbować.

Jak postanowili, tak zrobili. Głos Kathleen ponownie niósł się z salonu, podobnie jak melodia grana przez Kyle'a. Ich rodzice, wcześniej siedzący w kuchni, pojawili się u progu salonu, z rozczuleniem patrząc na swoje dzieci, które łączyło upodobanie do muzyki.

Koniec piosenki pozostawili do dyspozycji Scarlett. Opuszczony na klawiaturę pianina nieśmiałek zaczął żwawo skakać po klawiszach, tworząc nie do końca spójną melodię, ale widocznie mu się to spodobało.

Pozory mylą • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz