Dwóch uczniów z Beauxbatons już odeszło, natomiast Marcella została, patrząc na Kathleen z uśmiechem na twarzy.
Wyglądała dokładnie tak, jak opisali ją bliźniacy - opalona cera, brązowe włosy z pasmami innego koloru (tym razem były jasnoróżowe), a do tego uśmiech nie schodzący z twarzy i oczy w ciepłym odcieniu brązu.
— Ty jesteś Marcella, zgadza się? — upewniła się nieśmiało Kathleen, na co Włoszka energicznie pokiwała głową.
— Zgadza się — odpowiedziała i uśmiechnęła się, błyskając zębami. W jej głosie słychać było zagraniczny akcent, jak Kathleen logicznie założyła, włoski.
— To dobrze — brunetka kiwnęła głową. Marcella patrzyła na nią tak ciekawskim wzrokiem, że aż czuła się lekko skrępowana. — Eee... Ja jestem Kathleen. Chciałam ci podziękować za pomoc w odnalezieniu mojego kota.
Włoszka przez chwilę milczała i wyglądało na to, że głęboko się nad czymś zastanawia. Kathleen już chciała wyjaśniać jej to konkretniej, kiedy ta pokiwała głową.
— Wybacz, Kathleen. Zapomniałam, co w angielskim oznacza słowo "kot" — wyjaśniła z uśmiechem. — Kompletnie nie mam głowy do nauki języków.
— Mówisz nieźle po angielsku — zauważyła Puchonka.
— Może i tak, ale często zapominam, jak coś powiedzieć po angielsku — zaśmiała się. — Wtedy dodaję włoskie słowa, i... Cóż, czasami przez to ludzie nie rozumieją, co do nich mówię.
Kathleen uśmiechnęła się. Marcella mówiła w taki sposób, że chciało się z nią rozmawiać, nawet jeśli zaczęłaby wplatać włoskie słowa do rozmowy.
— W każdym razie dziękuję, że pomogłaś go znaleźć — powiedziała brunetka. — Już traciłam nadzieję, że wróci...
— Non c'è di che, Kathleen — odparła, po czym uderzyła się w czoło, zdawszy sobie sprawę, że powiedziała to po włosku. — Miałam na myśli "nie ma za co"...
Kathleen roześmiała się.
— Nie szkodzi, Marcella.
Zaraz potem pożegnały się i udały się w swoje strony. Obie miały większą lub mniejszą nadzieję na to, że jeszcze się spotkają.
— I jak, znalazłaś Marcellę? — zainteresował się Caleb, kiedy jego przyjaciółka wróciła do pokoju wspólnego Hufflepuffu.
Artemis zamiauczał i zeskoczył z jego kolan, by podreptać do swojej właścicielki, która od razu go podniosła.
— Tak. Muszę ci powiedzieć, że to całkiem miła dziewczyna.
Caleb uśmiechnął się.
— Aż chce się ją poznać i o tym przekonać.
— Może jeszcze będziesz miał okazję — Kathleen wzruszyła ramionami i usiadła obok swojego przyjaciela, następnie sadzając sobie na kolanach kota, który z zadowoleniem zwinął się w kłębek i zaczął mruczeć.
Caleb wziął w dłonie kosmyk loków swojej przyjaciółki, który następnie nawinął sobie na palec.
— Wiem, co tam planujesz, Caleb — zastrzegła go Kathleen, po czym westchnęła. — I chyba dam ci pełne pole do popisu.
I w taki sposób spędzili trochę czasu w swoim towarzystwie - Kathleen przesiadła się na podłogę z kotem na kolanach, a Caleb tworzył na jej głowie istne dzieło sztuki.
— Kath, nie śpij — zaśmiał się Caleb, kiedy skończył tworzenie pięknej fryzury na głowie swojej przyjaciółki. — Ominie cię najlepsze...
CZYTASZ
Pozory mylą • George Weasley
FanfictionPracowitość, życzliwość, koleżeńskość, pokojowe nastawienie, cierpliwość, pomocność - oto cechy charakteryzujące typowego Puchona. Cierpliwość, wygadanie, nieufność, wierność, pracowitość i zamykanie się w wąskim gronie przyjaciół - te cechy charakt...