Rozdział 2. Byle dalej od Weasleyów

6.3K 384 241
                                    

— No to jak ci minęły wakacje, Kath? — zapytał Caleb, nie opuściwszy brunetki nawet po tym, jak dementorzy opuścili pociąg.

— Cóż, jak co roku się nie nudziłam, bo mama przywiozła kilka zwierząt, które wymagają opieki, więc jej pomagałam — odpowiedziała Kathleen,  przytrzymując Artemisa, który próbował wyjść z jej objęć. — Nie, Artemis, nie ma opcji, żebyś gdziekolwiek poszedł.

Kocur miauknął przeciągle i z powrotem umościł się na kolanach właścicielki.

— A tobie jak minęły wakacje? — zapytała, głaszcząc kota po pręgowanym grzbiecie.

Caleb wzruszył ramionami.

— W porządku, jak byliśmy w górach, to nawet widzieliśmy aetonana, czy graniana, sam już nie wiem...

— To musiał być aetonan, graniany żyją w krajach skandynawskich — wyjaśniła, na co Caleb roześmiał się.

— Widzę, że rozmawiam z profesjonalistką.

— Czy ja wiem, czy z profesjonalistką... Mama koniecznie chce znaleźć takiego konia i często mi o tym mówi, dlatego wiem coś o nich — odparła Kathleen, również się śmiejąc.

W trakcie roku szkolnego Elise wyjeżdżała, by badać magiczne stworzenia i zająć czymś myśli od męża, niesłusznie osadzonego w Azkabanie, oraz by uciec od samotności, która czekałaby ją w domu. Wracała na święta i wakacje, by spędzić trochę czasu z córką. W tym roku wyjątkowo uznała, że zostanie w domu i podsumuje swoje badania. Kathleen nie musiała dopytywać, by wiedzieć, że mama po prostu ma nadzieję na spotkanie Syriusza, który uciekł z Azkabanu.

Puchon pokiwał głową ze śmiechem.

Kiedy w końcu przyjechali na stację w Hogsmeade, Kathleen i Caleb ruszyli w kierunku powozów, by zająć miejsca w nich.

Weszli do jednego z powozów, w którym siedziały już trzy osoby - Fred i George Weasley'owie, a także ich przyjaciel, Lee Jordan. Kathleen usiadła naprzeciwko nich, spoglądając na nich obojętnie.

— No proszę, proszę, znów się spotykamy — zauważył jeden z bliźniaków, wyszczerzając zęby.

Dziewczyna wywróciła oczami, wyglądając przez okno powozu. Nie miała zanadto ochoty na rozmowę z bliźniakami, którzy poniekąd ją irytowali.

Caleb natomiast od razu złapał temat do rozmów z nimi, przez co Kathleen poczuła się opuszczona przez przyjaciela.

— Przynajmniej tyle, że w tym roku twój tata będzie nas uczył obrony przed czarną magią, w końcu nauczymy się czegoś pożytecznego — powiedziała do niego w pewnym momencie, utkwiwszy wzrok w suficie.

— A ja mam nadzieję, że w tym roku Puchar Quidditcha będzie nasz! — wtrącił Fred, a Kathleen spojrzała na niego z irytacją.

— Prosił cię ktoś o zdanie, Weasley?

Trójka Gryfonów popatrzyła po sobie z uśmiechami na twarzach. Jak żyli, byli pewni, że Puchoni są mili i nigdy nie powiedzieliby o nikim złego słowa. A tu zaskoczenie, jednak istnieje ktoś, kto na pierwszy rzut oka nie jest jak stereotypowy Puchon, a jednak należy do Hufflepuffu.

Cechami, które pozwalały Kathleen być w Hufflepuffie, była cierpliwość, lojalność i pracowitość. Jej upodobanie do samotności, a także opryskliwość i nieufność sprawiały, że uczniowie Hogwartu byli zdania, że Tiara Przydziału musiała się pomylić. Elise, tak samo jak Caleb, Delilah i Remus, uważała, że Tiara nie mogła się pomylić, bo według niej Kathleen miała cechy pasujące do Puchona. Powtarzała, że nawet gdyby Kathleen byłaby charłakiem, nie zmieniłoby to faktu, że kocha ją najbardziej na świecie, co znaczyło bardzo wiele dla dziewczyny.

Niedługo potem dojechali do Hogwartu, a Kathleen z radością opuściła powóz, bo powoli obecność Weasleyów zaczęła ją irytować. Mimo że wydawali się być mili, to ona nie potrafiła im zaufać - przez dwa lata spędzone w Hogwarcie, gdzie mało kto chciał się z nią zadawać, nie wiedziała już komu ufać. Podczas gdy jej kuzynka, która prawie kończyła szkołę, przeważnie otaczała się gromadką przyjaciół, to Kathleen miała jednego najlepszego przyjaciela i jej to odpowiadało. Jak zwykła mawiać, lepiej mieć jednego prawdziwego, niż dziesięciu fałszywych.

Zarówno Caleb, jak i jego młodsza siostra, Carina, byli dla Kathleen jak rodzeństwo, którego ta nie miała. Według niej bycie jedynaczką było najgorsze, bo pomimo że poza Elise miała też innych członków rodziny i nie była sama na tym świecie, to jednak to nie było to samo, co posiadanie rodzeństwa, na które można liczyć.

Puchonka szybkim krokiem zmierzała w kierunku szkoły, a podążający za nią Caleb z trudem dotrzymywał jej kroku.

— Gdzie się tak spieszysz, Kath? — spytał ze śmiechem, równając swój krok z nią.

— Byle jak najdalej od Weasleyów — odparła, nie zwalniając kroku.

Caleb obejrzał się za siebie, by spojrzeć na Gryfonów.

— Wydają się być w porządku — zauważył, na co Puchonka prychnęła.

— Nie potrafię im zaufać.

— A mnie ufasz? — spytał blondyn, uśmiechając się lekko.

Kathleen zatrzymała się. Jej twarz złagodniała, a na ustach zagościł uśmiech.

— Tobie jak najbardziej.

Pozory mylą • George WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz