Postać spowitego mrokiem Corneliusa Moore'a od lat powodowała niezliczoną ilość pytań. Pytań na, które jak dotąd nikt nie był w stanie odpowiedzieć jednoznacznie. Jeszcze trzy lata temu dla świata był on jedynie jednym ze światowych biznesmenów, który jednak nie wydawał się mieć wystarczających wpływów, by dokonać większych zmian. Teraz, aczkolwiek każdy, kto kiedykolwiek spoglądał na niego z wyższością, mógł się schować. Cornelius Moore był władcą nowego porządku. Wizjonerem.
Kobieta w biurze odłożyła gazetę. Z pierwszej strony spoglądał na nią Cornelius Moore z zimnym i poważnym spojrzeniem. Powoli mężczyzna wychodził ze swojego cienia, by zebrać wszystkie laury.
Gdyby tylko mogła spotkać go osobiście. Recepcjonistka miała blond włosy i twarz pełną zmarszczek, które nieskutecznie próbowała zakryć niedopasowanym do jej cery podkładem. W budynku nigdy nic się nie działo, więc większość dnia spędzała, spijając kawę z biurowego ekspresu. Kawę, która zresztą jej zdaniem dawno powinni wymienić, bo ta pozostawiała u niej jakiś dziwny posmak. Co jednak miała zrobić? Nie potrafiła się obyć bez przynajmniej dwóch filiżanek dziennie. Kilka razy udało jej się wymknąć do kawiarni na rogu i kupić coś porządniejszego. Nie bała się, że ktoś ją zwolni. Liczba ludności zmalała od czasu kataklizmu, było za mało rąk do pracy. Nawet gdyby chcieli, nie znaleźliby nikogo na jej miejsce.
Teraz siedziała oparta o fotel. Próbowała sięgnąć po butelkę, którą miała ukrytą pod biurkiem. Kawa zawsze smakowała lepiej z dodatkiem brandy. Zresztą tyczyło się to wszystkiego.
Kiedy jednak była w trakcie przelewania trunku, zobaczyła, jak słońce odbija się od szkła w ruchomych drzwiach. Wiedziała, co to oznacza. Szybko wcisnęła butelkę, tak by nie była widoczna. Niestety przy okazji przechyliła ją trochę za mocno i kilka kropel wylało się na podłogę. „Kurwa" palnęła pod nosem, po czym wstała na równe nogi.
— Dzień dobry — przed nią stał mężczyzna. Wyglądał dosyć tajemniczo. Nie sądziła, żeby go kiedykolwiek tutaj wcześniej widziała.
— Dzień dobry — odparła zakłopotana, spoglądając kątem oka na powiększającą się plamę. — W czym mogę pomóc?
— Przyszedłem do pana Carlyle'a. Jest może?
Kobieta usiadła z powrotem na swoje miejsce i wyciągnęła telefon, po czym przyłożyła go do ucha i wstukała po kolei numer jeden dwa i jeden. W słuchawce rozległ się sygnał. Po krótkiej rozmowie przez telefon recepcjonistka skierowała się do gościa:
— Tak, pan Carlyle jest w swoim biurze. To trzecie piętro...
— Wiem, gdzie to jest, dziękuję. — Po tych słowach odszedł w kierunku windy.
Od miesięcy nie było w gazecie nowych gości. Wszystkie nowe artykuły dotyczyły osoby Corneliusa Moore'a. Dlatego ten tajemniczy jegomość wywołał takie zainteresowanie w kobiecie. Czyżby przyszedł jako zwykły znajomy, a może miał jakiś pikantny temat? Jeśli to było coś większego, to mogła poznać tajemnice jeszcze przed wszystkimi innymi. Na szczęście nie odłożyła słuchawki i, jeśli jej szef też tego nie zrobił, mogła usłyszeć, o czym będą tam u góry rozmawiać.
Odczekała kilka minut, a potem przyłożyła telefon do ucha.
Miała rację. Od razu usłyszała głos, który jak się domyśliła, należał do mężczyzny, który odwiedził jej szefa.
— Mam dla ciebie coś dużego. Musisz jednak poczekać z publikacją, bo mam jeszcze kilka niezałatwionych spraw.
— Jeśli to kolejny twój podstęp...
— Benjaminie, uwierz mi, to wstrząśnie naszym światem.
Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza. Kobieta przycisnęła telefon mocniej do ucha, jakby to miało sprawić, że będzie słyszeć wyraźniej.
Niestety mężczyźni musieli odsunąć się od telefonu, owszem słyszała ich głosy, ale nie potrafiła doszukać się w nich żadnego sensu.
W końcu jednak dobiegł ją dźwięk kroków. Co miało tak poruszyć społeczeństwo według tego tajemniczego jegomościa?
W końcu jednak udało jej się dosłyszeć fragment rozmowy. Rozpoznała głos przybyłego jegomościa.
— ... Lucy... — To było jedyne słowo, jakie była w stanie zrozumieć, zanim mężczyźni prawdopodobnie odsunęli się od telefonów i dźwięk ucichł.
Czym lub kim była Lucy? I dlaczego miała wywołać tak wielki wstrząs?
CZYTASZ
Plaga II
Science FictionWtedy kiedy ty myślałeś, że to już koniec... oni wracają. Plaga oficjalnie dobiegła końca, ale świat nadal podnosi się po tej wielkiej tragedii. Tak samo jak czwórka naszych bohaterów: Lucy, Taia, Jonathan i Michael zostali rozdzieleni, teraz nie ty...