— Co tutaj robisz? — Niespodziewanie rzuciłam się chłopakowi na szyję. Najwidoczniej nie tylko mnie zdziwiła taka gwałtowna wylewność z mojej strony. Chłopak na początku wyburczał coś, ale po chwili niepewnie objął mnie w pasie. A raczej lekko dotknął mnie palcami, jakbym miała być zakażona. Może tak myślał, w końcu zachowałam się jak na mnie dość niekonwencjonalnie.
W końcu odsunęłam się od niego i dałam mu wziąć oddech.— Szukałem cię — powiedział, przeczesując ręką szare włosy. Tuż przy głowie dostrzegłam ciemne odrosty, były dłuższe niż wtedy, gdy widziałam go ostatnim razem. — W sumie to szukałem was wszystkich — spojrzałam na niego zdziwiona. Co miał na myśli przez „was wszystkich"? Dopiero po dłuższej chwili dotarło do mnie, że musiało mu chodzić nie tyle o mnie co również o Jonathana i Lucy. Po co miałby szukać tylko mnie?
— Ale skąd wiedziałeś, że tu będę?
— To wymaga trochę dłuższej rozmowy. Masz jakąś swoją kryjówkę?
— Na razie schowałam się w aptece, wcześniej...
— Dobrze, tam będzie idealnie. — Chłopak wydawał się jakby czymś zmartwiony, ciągle rozglądał się na boki. Widziałam, że przebywanie na widoku mocno go stresowało, więc ruszyłam powoli przodem. Chłopak jednak dostrzegł trudność, z jaką wykonywałam każdy kolejny ruch i bez namysłu podbiegł do mnie i złapał pod ramię. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością i poprowadziłam go do mojej „tajnej kryjówki".
Wolnym krokiem w końcu dotarliśmy na miejsce. Michael zachowywał się jak prawdziwy dżentelmen. Wcześniej chyba tego nie dostrzegłam albo chłopakowi zrobiło się mnie po prostu trochę szkoda. Nie lubiłam tego. Strasznie nie lubiłam jak ktoś traktował mnie z przymrużeniem oka z powodu jakiegoś urazu, zupełnie jakbym była gorsza. A przecież nie byłam. W końcu nie udało mi się przewrócić na schodach przez ponad dwadzieścia lat, aż do teraz.
Kiedy chłopak przepuścił mnie w przejściu, od razu rzucił się, by dalej mi pomagać, ale ja podziękowałam i uspokoiłam go, że teraz już sobie poradzę. Nie mogłam się przyzwyczaić do takiej wygody jak czyjeś ramię, musiałam sama przywyknąć do tej sytuacji. Z każdym dniem przecież stopa będzie bolała mnie coraz mniej.
Razem z Michaelem usiedliśmy naprzeciwko siebie na brudnej zakurzonej podłodze. Ja wyciągnęłam obolałą stopę, tak, że teraz znajdowała się koło uda chłopaka. Drugą nogę natomiast podwinęłam w kolanie i przycisnęłam sobie do piersi. Michael zajął swoje miejsce, również przyciągając do siebie nogi. Wydaje mi się, że tak samo, jak ja w tej pozycji czuł się bezpieczniej, jakby kolana miały stanowić swego rodzaju tarczę obronną.
— Więc jak? — zaczęłam, nie kryjąc zainteresowania. Dwa miesiące w samotności były istną katorgą, przypominały mi trudne czasy Plagi. Choć nawet najcięższe chwile wydawały się spokojniejsze w towarzystwie przyjaciół.
Ciekawiło mnie, co robił przez ten czas, jak mnie znalazł i czy wie, gdzie byli inni. Z innej strony czułam też lekkie zdenerwowanie. Nie zdołaliśmy z Michaelem dobrze się poznać. Kiedy już go spotkaliśmy, było na to za mało czasu, a ja raczej wolałam pozostać zamknięta w sobie. On był prawdopodobnie najbardziej różną ode mnie osobą. Był wesoły, optymistyczny i gadatliwy. Bałam się, że moją pierwszą reakcją na jego widok tak go speszyłam, że będziemy się zachowywać nienaturalnie w swojej obecności. A to było ważne, bo na ten moment miałam tylko jego.
CZYTASZ
Plaga II
Fiksi IlmiahWtedy kiedy ty myślałeś, że to już koniec... oni wracają. Plaga oficjalnie dobiegła końca, ale świat nadal podnosi się po tej wielkiej tragedii. Tak samo jak czwórka naszych bohaterów: Lucy, Taia, Jonathan i Michael zostali rozdzieleni, teraz nie ty...