Taia
Poczułam jak palce Michaela puszczają moją dłoń. Wiedziałam co to oznaczało, choć nie byłam na to gotowa.
— Nie! — krzyknęłam nie przejmując się tym, że ktoś może mnie usłyszeć. Przytuliłam się do niego, jakby to miało cofnąć czas.
— Kurwa, nie, proszę nie, wróć! Kurwa!
Z oddali usłyszałam kroki. Słyszałam jak się zbliżają. Miałam to gdzieś. Krzyczałam i płakałam na przemian. Jedyne co byłam w stanie z siebie wydusić to kolejne przekleństwa.
Gdyby mógł mnie teraz zobaczyć...
Ale nie może.
Poczułam jak czyjeś ręce mnie chwytają.
— Nie! Odwalcie się! — próbowałam się wyrwać. Trzymałam się kurczowo Michaela. — Nie, nie zostawię go! Nieeee!
Poczułam jak mocniej na mnie napierają. W końcu moje palce puściły dłoń Michaela. Wydzierałam się coraz głośniej. Nie dbałam o nic. Chciałam zabić wszystkich tutaj, tak jak oni zabili Michaela.
Zaczęłam się rzucać uderzając jednego z mężczyzn w twarz. Po chwili poczułam jak jego kolega chwyta mnie za nadgarstek. Inny zakrył mi usta próbując nade mną zapanować, ale ja nie miałam zamiaru dać się tak łatwo. Ugryzłam go w wewnętrzną stronę dłoni, a tan puścił mnie i jęknął z bólu.
Usłyszałam z ust innego „Dobra, mam tego cyrku dosyć". Wtedy poczułam jak ktoś chwyta mnie w pasie. Kolejna dłoń ścisnęła mnie za gardło, a potem poczułam coś ostrego wbijającego mi się w rękę.
Świat wokół mnie zaczął się rozmazywać. Po krótkiej chwili obraz przede mną zamienił się w wielką plamę.
Zemdlałam.
***
Lucy
Kiedy po paru długich godzinach Jonathan powiedział, że jesteśmy już prawie na miejscu, dopadło mnie długo oczekiwane uczucie ulgi. W końcu mieliśmy znaleźć się bliżej końca niż kiedykolwiek wcześniej. Kryjówka jak się okazało znajdowała się w... dość nowoczesnym domu rodzinnym. Tego na pewno się nie spodziewałam.
Jonathan opowiedział mi o ukrytej piwnicy przerobionej na schrony atomowy. Słuchałam każdego jego słowa uważnie, jednak nadal coś mi tutaj nie pasowało. Mimo, iż chłopak zapewniał mnie, że miejsce jest całkowicie bezpieczne. Nie! Musiałam przestać zaprzątać swoją głowę takimi myślami. Przecież skoro ani Taia ani Jonathan na nic nie narzekali, ani nic nie podejrzewali, to czemu ja miałabym to robić? Nie byłam przecież bardziej sceptyczna od nich.
Spoglądałam jak chłopak otwierał drzwi wejściowe i nakazując mi nic nie dotykać, pokierował mnie w stronę małego pokoju w, którym to kryło się przejście w dół.
Zeszliśmy po drabinie do kryjówki.
— I oto nasza siedziba. Widzisz? Niezła „miejscówka", nie ma powodów do sceptycyzmu.
Prychnęłam i wywróciłam oczami.
— Powiedziałam tylko, że coś mi tu nie gra...
— W sumie nie jesteś w błędzie. — Oboje odwróciliśmy się słysząc czyjś głos.
— Bernadette! — zawołał brunet. Najwidoczniej rozpoznał tę osobę. Ja jednak spoglądałam na stojącą przed nami blondynkę ze zdezorientowaniem. Miała odrobinę jaśniejsze włosy ode mnie, jednak jej były proste i idealnie przycięte nad obojczykiem. Ubrana była cała na czarno, co przy jej jasnej karnacji dawało wrażenie, jakby jej skóra lśniła w słońcu.

CZYTASZ
Plaga II
Ciencia FicciónWtedy kiedy ty myślałeś, że to już koniec... oni wracają. Plaga oficjalnie dobiegła końca, ale świat nadal podnosi się po tej wielkiej tragedii. Tak samo jak czwórka naszych bohaterów: Lucy, Taia, Jonathan i Michael zostali rozdzieleni, teraz nie ty...