Michael miał rację, gdy wcześniej mówił mi, że most Evergreen Point był naprawdę długi. Przez większość czasu wydawało się, jakby droga nie miała końca. Jednak kiedy w końcu dotarliśmy na drugą stronę, poczułam ulgę. Teraz już tylko pozostało mi powstrzymać się od tego, by nie upaść na twardą ziemię.
Chłopak zaproponował, że poszuka w najbliższych budynkach, czegoś ciepłego. Mimo długiej drogi, nasze ubrania dalej nie zdołały wyschnąć.
Poczułam, jak podmuch wiatru przechodzi przeze mnie na wylot, powodując kolejne drgawki.
W międzyczasie, gdy czekałam na powrót Michaela, zdjęłam z siebie ciężką bluzę. Może to głupie, że dopiero teraz postanowiłam to zrobić. Jednak bluza zaczęła mi coraz mocniej ciążyć, także byłam pewna, że pozostanie w niej, nie było dobrym wyjściem.
Michael już po chwili pojawił się przy mnie. Już z oddali widziałam, że trzymał coś w dłoniach, jakiś sporej wielkości materiał.
Pospiesznie mnie nim okrył i sam na siebie zarzucił identyczny.
— Gotowa? — pochwycił kawałek materiału i zakrył nim część twarzy, imitując znaną filmową postać Drakuli. — By wyruszyć w mrok świata? — zaśmiał się.
— Ty naprawdę nie potrafisz być poważny? — odpowiedziałam z wyrzutem, ale był to tak naprawdę kolejny z moich typowych uszczypliwych komentarzy. On je znał i widziałam na jego twarzy, że wcale się nie obraził.
Kiedy ponownie zebraliśmy się do drogi, czułam się już odrobinę lepiej. Na moment, z powodu znacznie ważniejszych spraw, zdołałam nawet zapomnieć o skręconej kostce. Jakby mój umysł nie był w stanie znieść aż tylu informacji na raz.
W trakcie pozostałej drogi zdołaliśmy jeszcze zrobić jeden przystanek. Chciałam dostać się na miejsce jak najszybciej, więc odrzucałam ciągłe propozycje Michaela, by jednak zrobić kolejny postój. W końcu jak mówił „nigdzie się nie spieszymy".
Może i nigdzie się nie spieszyliśmy, ale ja miałam już tak bardzo dosyć tego życia pełnego tułaczki, okropnego jedzenia i zimna. Chciałam położyć się na miękkim podłożu i zasnąć bez obawy, że ktoś przyjdzie w nocy i mnie wywlecze z mojego bezpiecznego miejsca. Miałam nadzieję znaleźć to na końcu tej trasy.
Przez większość czasu szliśmy tą samą wąską ścieżką z jednej strony oddzieloną zielenią, a z drugiej wysokim murem. Gdy przeszliśmy tę część, wyszliśmy na otwartą przestrzeń, a moim oczom ukazał się cudowny widok niczym niezmąconej natury. Oprócz jezdni znajdującej się pośrodku panowała tu tylko zieleń drzew i jasność chmur. Wydawało się, jakby człowiek nigdy nie zdołał splądrować tego miejsca.
W końcu trafiliśmy do miejsca, gdzie droga schodziła w dół. Szliśmy powolnym krokiem po zboczu. Rozpościerał się z niego piękny widok na niebieskie jezioro. Dopiero gdy zeszłam niżej, dostrzegłam coś innego. Domek. Idealnie ukryty między drzewami.
Dopiero z bliższej odległości dawało się go dostrzec. Był biały i zbudowany całkowicie w nowoczesnym stylu. Z ogromnymi oknami zajmującymi całe ściany. Zadziwiało mnie, że ktoś natrudził się tak bardzo, by ukryć ten dom przed przypadkowymi spojrzeniami, a potem zamontował tak niepraktyczne okna.
— Znaleźliśmy go przypadkiem — wyjaśnił chłopak, nie zatrzymując się ani na krok. — Został całkowicie opuszczony.
Chciałam go zapytać, dlaczego wybrali akurat to miejsce. Ten jednak zupełnie jakby czytał mi w myślach, już miał dla mnie gotową odpowiedź:
— Jak będziemy na miejscu, to się przekonasz — i wyszczerzył do mnie zęby najwidoczniej dumny ze swojego znaleziska.
Ciekawiło mnie, kto mógł tu mieszkać wcześniej. Przed Zarazą obowiązywał prosty podział: kto miał kasę, ten miał władzę. Teraz wychodziło na to, że taką willę mogła posiąść przypadkowa banda nastolatków uciekająca przed prawem.
CZYTASZ
Plaga II
Science FictionWtedy kiedy ty myślałeś, że to już koniec... oni wracają. Plaga oficjalnie dobiegła końca, ale świat nadal podnosi się po tej wielkiej tragedii. Tak samo jak czwórka naszych bohaterów: Lucy, Taia, Jonathan i Michael zostali rozdzieleni, teraz nie ty...