VIII.

299 25 8
                                    

Michael od razu do mnie podbiegł. Ukucnął przede mną i zmusił mnie, bym spojrzała mu w oczy.

— Ona tu była — wypaliłam.

— Kto?

Rozejrzałam się. Boże, co ja wyprawiałam. Odpłynęłam w stronę przeszłości i jeszcze dziwiło mnie, że moja matka postanowiła prześladować mnie zza grobu. To jasne, że głupotą było zaglądanie do tej szuflady.

— Nikt — powoli zaczęłam odzyskiwać oddech, a serce zaczynało bić mi normalnym tempem.

— Taia, czegoś mi nie mówisz. Ty... ty zaczęłaś nagle krzyczeć i opadłaś na ziemię. — W jego głosie dało się dosłyszeć szczere zmartwienie.

— Skaleczyłam się różą — wyjaśniłam. Kolec wbił mi się w palec. Taka ze mnie niezdara — zaśmiałam się sztucznie.

— Pokaż.

Wyciągnęłam palec wskazujący na taką odległość, by nie mógł nic zobaczyć i udałam, że coś z niego wyciągałam. Po czym pokazałam mu ponownie, nadal na pewną odległość, palec, by zapewnić go, że już po wszystkim.

— Widzisz, już go nie ma. Ale bolało, strasznie. Okej. Możemy już iść.

Przez krótką chwilę chłopak bacznie mnie obserwował, jakby spodziewał się, że zaraz piękne i rzucę „Okej, okej masz rację, kłamałam". Ale nie ze mną te numery. Nie miałam zamiaru opowiadać mu prawdy, bo nie miałam zamiaru już nigdy otwierać tej szuflady. To był jedyny sposób, żeby te sny, te wspomnienia przestały do mnie napływać. W końcu pamiętałam jeszcze, co stało się z Lucy, która rozpamiętywała swoją przeszłość.

— No już, podaj mi to ramię — zażądałam, wyciągając w jego kierunku rękę, by pomógł mi wstać.

W dalszej części naszej wędrówki Michael starał się opowiadać mi o jak największej liczbie szczegółów związanych z naszą trasą. Powiedział mi, że naszym aktualnym celem jest przedostać się do dzielnicy Eastlake. Tam będziemy mogli zrobić krótki przystanek, a potem będzie trzeba przejść przez most na drugą stronę miasta. Gdy już to zrobimy, reszta pójdzie jak z płatka.

Nie byłam pewna, dlaczego nagle teraz postanowił mnie w to wszystko wtajemniczyć. Może wolał zająć czymś moje myśli. Może bał się o mnie po tym ataku paniki, jaki przed chwilą miałam.

Tak naprawdę chciałam na niego nawrzeszczeć, że nie jestem jakąś kruchą lalką, którą trzeba się zaopiekować. Jednak za bardzo się obawiałam, że mogłaby z tego wyniknąć jakaś dyskusja, która natomiast mogłaby doprowadzić do tego, że musiałabym wymyślić jakieś kłamstwo na moje zachowanie.

Co bym mogła mu powiedzieć?

Michael, ja po prostu chciałam cię przestraszyć...

Nie, głupie.

Michael, ja grałam. To było aktorstwo. Prawda, że jestem dobra?

Ta, a do tego mam zarąbisty długi nos. Chcesz zobaczyć?

Mogłam też powiedzieć mu prawdę:

Michael, nie wiem co się ze mną ostatnio dzieje. Ciągle wracam myślami do okropnych wspomnień z życia przed zagładą. Zazwyczaj zdarza się to tylko, kiedy śpię, ale dziś było inaczej. Nie wiem co robić...

Nie, Taia, nie bądź taka żałosna. Boże, nie myśl o tym i tyle — poinstruowałam samą siebie.

Dwie godziny później — według zegarka w telefonie Michaela — dotarliśmy do Eastlake. Wyglądało na to, że trafiliśmy na obrzeża miasta. Jedyne co nas otaczało to duża ilość terenów zielonych i autostrada. Jednak kiedy zeszliśmy na moment z głównej trasy, udało nam się dojść do osiedla na, którym mieściły się same jednorodzinne domki i sklepy. Czułam się, jakbyśmy weszli do jakiegoś małego miasteczka, w którym każdy znał swojego sąsiada.

Plaga IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz