Lucy
Tak jak zdołałam po czasie, przywyknąć do życia w Pladze, tak też po pewnym czasie nauczyłam się żyć w Nowym Porządku. Każdego kolejnego dnia zauważałam u siebie coraz wyraźniejsze oznaki braku oporu. Chciałam dalej walczyć, ale codziennie coraz mocniej przekonywałam się, że nie ma to najmniejszego sensu.
Tak naprawdę, jakby spojrzeć na to z perspektywy ostatnich trzech lat, nie było wcale tak źle. Miałam własny dom, życie i Buckiego.
Wyjrzałam przez okno. Dzień powoli dobiegał końca. Jesień zawsze wywoływała u mnie mieszane uczucia. Z jednej strony kolorowe liście wyglądały naprawdę niezwykle i coś w tym obrazie wywoływało u mnie uśmiech, jednak w tym okresie zdarzały się też mniej kolorowe dni, pełne szarości. Tak było też dzisiaj, gdy ciemność zaczęła nadchodzić, zanim dzień zdołał się na dobrze skończyć.
Skierowałam się w stronę łazienki, na umywalce znalazłam gumkę, po czym schyliłam się, by związać swoje potargane blond włosy w luźnego kitka. W tym samym momencie prawie podskoczyłam zaskoczona słysząc jak Bucky kompletnie bez powodu zaczyna szczekać. Pies rzucił się w stronę drzwi wejściowych. Nie wiedząc czego się spodziewać, ale czując, że muszę zaufać intuicji mojego psiaka, chwyciłam miotłę stojącą na przedpokoju i wyciągnęłam przed siebie tę stronę zakończoną kijem. Kilka sekund później rozległo się pukanie do drzwi, a zaraz potem kolejne szczekanie Buckiego. Kto mógł się znajdować po drugiej stronie?
— Lisa, już ci mówiłam, że nie chcę od ciebie żadnych kośc...
To, jednak, a raczej kogo, zastałam na moim ganku, wywołało u mnie większy szok niż Hilda szyjąca buty ze skóry, Ron ze swoją wymyśloną kochanką, Lisa i jej kości, czy chociażby cała trójka razem wzięta.
Musiał minąć rok od kiedy wszystko się skończyło, a moja codzienność stała się monotonna. Rok, który spędziłam w samotności, próbując nie zwariować, choć gdzieś w głębi duszy czułam, że klamka już dawno zapadła.
— Co cię tu przywiało? — skierowałam kij na wysokość jego twarzy.
Przede mną stała dobrze znana mi postać. Kiedyś myślałam, że przejdziemy przez wszystko, o ile tylko będziemy razem. Jednak po tym jak nas rozdzielono, wszystko się zmieniło. Mimo iż widziałam go kilka miesięcy po tym jak mnie tu osadzono, nie zmieniło to nic.
— Luc — głos mu się załamał, gdy wymówił moje imię. Jonathan zmienił się znacznie od ostatniego spotkania. Zdawał się być bardziej przygaszony. Bardziej zmęczony, jakby pomiędzy naszym ostatnim spotkaniem wydarzyło się wiele złego. Jego czarne włosy, poprzednio i tak dość długie zdołały jeszcze bardziej urosnąć.
— Zadałam ci pytanie!
— Możesz opuścić tę miotłę? Wyglądasz z nią niedorzecznie — zaśmiał się z własnej uwagi. Mnie jednak nie było do śmiechu, zacisnęłam więc dłonie mocniej na kiju.
Nagle na Jonathana wybiegł Bucky, który jak dotąd trzymał się z tyłu. Zaczął na niego szczekać, jeszcze bardziej zajadle niż wcześniej.
— Bucky, dość — próbowałam go uspokoić, ale bez skutku.
— Super, masz psa. Bucky, tak?
— Możesz skończyć ten teatrzyk i przejść do rzeczy. Gadaj! CZEGO CHCESZ?!
Chłopak spojrzał na mnie ze zdziwieniem. Najwidoczniej nie spodziewał się, że będę na niego zła. Jak mógł tak sądzić, po naszym ostatnim spotkaniu?
— Spokojnie, chciałem jakoś zagaić rozmowę. Mogę? — Wskazał wnętrze domu, a ja opuściłam moją prowizoryczną broń na dół i wpuściłam go.
CZYTASZ
Plaga II
Science FictionWtedy kiedy ty myślałeś, że to już koniec... oni wracają. Plaga oficjalnie dobiegła końca, ale świat nadal podnosi się po tej wielkiej tragedii. Tak samo jak czwórka naszych bohaterów: Lucy, Taia, Jonathan i Michael zostali rozdzieleni, teraz nie ty...