XXIX.

127 14 1
                                    

Taia

Zgrabnie ominęłam leżące na ziemi szkło i skierowałam się w stronę drzwi. Znajdowaliśmy się w łazience. Była dość przestronna, ale jednocześnie wydobywał się z niej okropny smród. Dotarło do mnie, że musiała nie być sprzątana od wielu lat.

Zakryłam nos ręką, starając się nie zwymiotować i w ten sposób wydostałam się na korytarz.

Był dość wąski i ciemny, ale dzięki dostępowi do odrobiny naturalnego światła, byłam w stanie widzieć przynajmniej tyle, by nie wywalić się po drodze na twarz.

Na ścianie dostrzegłam zdjęcia przedstawiające szczęśliwą rodzinę składającą się z czterech osób. Na kolejnych zdjęciach widniały osobne zdjęcia portretowe. Ojciec z poważną miną, matka z lekkim uśmiechem, mała dziewczynka w dwóch blond kucykach i twarzą aniołka. Na końcu wisiało zdjęcie chłopca, na oko dziesięcioletniego, z ciemnymi rozczochranymi włosami. W ręce trzymał zabawkowy samochód, nie byłam jednak w stanie odczytać jego emocji. Wydawało mi się, jakby na raz był smutny, przerażony, ale w pewnym sensie również szczęśliwy.

— Michael... — Chciałam zwrócić uwagę chłopaka na zdjęcie, ale ostatecznie się powstrzymała. To przecież nie było ważne. Nie będę się tym zajmować w takim momencie. — Rozejrzyj się wszędzie, musimy znaleźć przejście na dół.

W ten sposób zaczęło się przeszukiwanie wszystkich drzwi, jakie ten stary dom posiadał. Na parterze udało nam się odkryć gabinet pełen stosów papierów piętrzących się nie tylko na biurku, ale również na podłodze.

Podchodząc bliżej, dostrzegłam leżącą na ziemi wizytówkę, a gdy skierowałam się w stronę biurka, okazało się, że była ich cała masa. Stos małych karteczek, całych zamazanych czarnym markerem. Szał w jakimś ktoś musiał tego dokonać, wskazywał jedynie, że osoba ta naprawdę nienawidziła jej właściciela.

Oprócz tego pokoju znaleźliśmy również schowek na buty ukryty pod schodami, salon, i kuchnię.

Podczas gdy ja skierowałam się do tego ostatniego pomieszczenia, Michaela posłałam na górę. Jednak już po niedługiej chwili dotarło do mnie, że to tu musiała znajdować się moja odpowiedź. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy to to, że ten pokój wydawał się pod wieloma względami bardziej uporządkowany od poprzednich, w których panował, krótko mówiąc, chaos.

Zaczęłam chodzić w tę i z powrotem rozglądając się na boki. Dopiero po dłuższej chwili dotarła do mnie moje własna głupota. Szukałam wejścia do piwnicy. Czy nie było to nierozsądne z mojej strony, że szukałam jej u góry, zamiast przeszukać podłogę.

Sporą część kafelek zajmował dywan. Bez namysłu podniosłam go do góry, zwijając go i odkładając obok lodówki. Wtedy dopiero to zobaczyłam.

Pośrodku pokoju między białymi kafelkami znajdowała się szklana wstawka, przez którą byłam w stanie dostrzec wijące się w dół schody.

— Michael, chodź! Musisz to zobaczyć. — Na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.

***

Bernadette

Od momentu, gdy Taia uciekła, a Michael wyruszył za nią, w siedzibie zrobiło się straszliwie pusto. Nic dziwnego, Michael był przywódcą, a Taia zawsze robiła wokół siebie sporo zamieszania. Także logiczne było, że nieobecność tej dwójki nie przejdzie niezauważona. Minęło zaledwie kilka godzin, a zaczęły w moim kierunku napływać pytania dotyczące ich tematu.

Miałam już tego serdecznie dosyć.

Zajęłam miejsce przy biurku i chwyciłam tablet do ręki. Po kilku kliknięciach w pulpit na ekranie pojawiły się trzy kropki. Jedna z nich była dużo mniejsza i co najważniejsze jako jedyna z nich, poruszała się. Przybliżyłam obraz jednym ruchem palców. Teraz na ekranie pozostały już tylko dwie kropki. Ta mała, ciągle poruszała się w kierunku tej większej.

Plaga IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz