Zaledwie po trzydziestu minutach bezczynnego siedzenia, do pokoju ponownie wrócił Jonathan. Na początku nie wydawał się chętny do rozmowy. Stanął przed nami, nerwowo kreśląc stopą okręgi na podłodze.
Chciałam krzyknąć „I co?!", ale się powstrzymałam. Zamiast tego pozwoliłam mu wziąć głęboki oddech, a potem, po naprawdę długiej chwili wyrzucić z siebie w końcu te długo oczekiwane przeze mnie słowa:
— Zgoda — wyglądało to tak, jakby wraz z wypowiedzeniem tego spadł z niego jakiś ciężar. Już po chwili zobaczyłam na jego twarzy delikatny uśmiech. Jonathan nigdy nie uśmiechał się od ucha do ucha, zamiast tego zdarzało mu się lekko unieść kąciki ust i nawet to należało do rzadkości. Osobiście nie uważałam, że oznaczało to, iż chłopak był nieszczęśliwy. Wiedziałam, że nie należał do osób głęboko przeżywających każdą emocję. Dlatego każdy jego uśmiech był niczym złoto. Rzadkie i cenne.
— To cudownie — odparłam. — Co cię przekonało?
— To wszystko. — Rozłożył ręce na boki. — Przez ostatnie miesiące byłem święcie przekonany, że nie mamy żadnych szans. Teraz jednak widzę, że jest inaczej i może warto zaryzykować.
Więcej nie trzeba było potrzeba, by Michael zabrał się do roboty. Od razu rzucił się do jednej z szuflad znajdującej się w biurku. Wyciągnął z niej średniej wielkości pudełko zamknięte za pomocą malutkiej kłódki. Nie widziałam dokładnie, skąd wziął klucz, ale najważniejsze było to, że już po chwili wyłożył nam całą zawartość skrzyneczki na blat. Wśród tych przedmiotów znajdował się jeden prosty telefon, niewielka mapa i kluczyki od auta.
Oboje z Jonathanem spojrzeliśmy na niego ze zdezorientowaniem. Na szczęście nie planował nas długo trzymać w niepewności.
— Mam tutaj kilka rzeczy, które mogą okazać się dla ciebie przydatne — spojrzał bezpośrednio na Jonathana. — Na początek... — Chwycił do ręki telefon i zamachał nim przed naszymi oczami, jakby chciał się upewnić, że wyraźnie go widzimy. — Żeby uniknąć wszelkich wątpliwości, co kilka godzin będziemy się kontaktować, a do tego uzgodnimy konkretne hasło, żeby nie było żadnych pomyłek i problemów. Kiedy ją zabierzesz, dasz nam o tym znać. — Teraz chwycił mapkę. — W telefonie powinien ci działać GPS, ale w razie jakby coś poszło nie po naszej myśli, daję ci mapę. Mam nadzieję, że publiczna szkoła średnia nauczyła cię jak z niej korzystać.
Biorąc pod uwagę, w jakich czasach żyliśmy, byłam pewna, że odpowiedź z jego strony brzmiałaby prawdopodobnie „nie". Jednak wolałam nie krytykować jego umiejętności, kto wie, może jeszcze by mnie zaskoczył.
Na koniec chłopak chwycił do ręki kluczyki.
— Na koniec najważniejsze. Powiedz mi, że przed Plagą zdążyłeś zrobić papiery na auto.
— Jasne, że tak.
— Ale na legalu?
Jonathan od razu się skrzywił.
— Stary, jeśli nie chcesz wiedzieć, to się nie pytaj. Postaram się nie zarysować ci auta.
Michael próbował się wytłumaczyć, że wcale nie o to mu chodziło. Chyba próbował stworzyć wokół siebie taką otoczkę, jakoby nie obchodziły go dawne przyziemne rzeczy. Jakoby nie dbał o dobra materialne, luksusy. Ja natomiast miałam ochotę powiedzieć mu wprost „Michael, jesteś człowiekiem i masz prawo czasem zachować się samolubnie, nikt nie będzie cię oceniać, a przynajmniej my nie będziemy".
Michael ostatecznie odłożył wszystkie wcześniej pokazane nam przedmioty do pudełka, po czym dokładnie zamknął. Zanim którekolwiek z nas zdążyło cokolwiek powiedzieć, przed naszymi oczami pojawiła się kolejna mapa, tym razem jednak większa.
CZYTASZ
Plaga II
Science FictionWtedy kiedy ty myślałeś, że to już koniec... oni wracają. Plaga oficjalnie dobiegła końca, ale świat nadal podnosi się po tej wielkiej tragedii. Tak samo jak czwórka naszych bohaterów: Lucy, Taia, Jonathan i Michael zostali rozdzieleni, teraz nie ty...