Powietrze wokół nas staje się ciężkie, na tyle ciężkie, że wdychane ciąży mi w płucach. Nie mogę odnaleźć się w sytuacji, kiedy padam ofiarą ostrego spojrzenia Carmen. Muzyka grając cicho w tle nagle przestaje brzmieć, a wszystko pochłania bez dźwięk. Niepewnie spoglądam na Zayna, który patrzy na Carmen i tylko na nią, natomiast Carmen patrzy na mnie i tylko na mnie. Czuję, że powinnam coś powiedzieć, wytłumaczyć się, ale nie wiem jak. Jedyne co wiem to to, że na własne życzenie tkwię w tym wszystkim. I żałuję. Czuję teraz ogromną siłę żalu. Żałuje, każdego pocałunku z Zaynem, każdej chwili w jego pobliżu. Żałuję przyjętych od niego pieniędzy. Żałuję poznania go, a najbardziej żałuję, że żałuję. Właśnie tego żałuję... że żałuję, ponieważ gdybym teraz nie znała Zayna, a on stałby przede mną, wiem, że moje zachowanie względem niego byłoby dokładnie takie samo jak wcześniej. Bałabym się go, ale pozwalałabym mu się zbliżyć. Pozwalałabym się całować i odpowiadałabym na to. Żałuję, bo nie świadomie wciągnęłam się w to wszystko i wcale nie chcę kończyć. Żałuję, bo muszę to zakończyć. Dzisiaj, teraz, na zawsze.
- Kim ona jest ?
Pyta Zayna, ale jej głos nie jest surowy, jak jej spojrzenie. Jest spokojny i po prostu ciekawy.
- To jest May, May to jest Carmen.
Uśmiecham się do niej, a ona to odwzajemnia. Nienawidzę siebie z całego serca. To popieprzone, kochanka i dziewczyna jednego faceta w jednym pomieszczeniu.
- Miło cię poznać.
Mówi miło i podaje mi dłoń. Zmuszam się do podania swojej, nie potrafię patrzeć jej w oczy, kiedy na moim sercu ciąży wszystko czego się dopuściłam.
- Kim jesteś May ?
Wypuszcza moją dłoń, a ja natychmiast ją zabieram i zerkam na nią, szybko spuszczając wzrok na blat. Kim jestem ? Jestem nikim.
- Sekretarką Zayna.
Mówię pierwsze co przychodzi mi do głowy. Spoglądam na mężczyznę, a on uśmiecha się pokrzepiająco.
- Nie za dużo masz tych sekretarek ?
Zwraca się do Zayna, a w jej głosie słychać rozbawienie. Jest tak pełna spokoju i pozytywnej energii. Pełna gracji, kobieta biznesu. Idealne odzwierciedlenie jego. Przesuwa się do Zayna i siada obok łącząc ich dłonie razem na blacie. Można pomyśleć, że robi to, by pokazać co należy do niej, ale w jej gestach jest miłość i coś jeszcze, coś czego nie umiem zdefiniować.
- Co cię tu sprowadza ?
Zwraca się do mnie, a ja jestem pewniejsza niż zwykle.
- Przyszłam się zwolnić. Przepraszam, że naruszam waszą prywatność, ale to ważne.
Spuszczam wzrok, ale zaraz podnoszę go na Malika. Patrzy na mnie wyczekująco z grymasem na twarzy, jakby wiedział, że to co powiem mu się nie spodoba.
- Chcę wszystko zakończyć. Tu i teraz.
Mruży groźnie oczy. Zrozumiał.
- Oh.
Carmen wzdycha.
- Widzę, że Zayn zadbał o twoje potrzeby.
Spogląda na mój talerz, a ja podążam za jej wzrokiem i kiwam.
- Chcesz coś jeszcze do picia ?
- Nie, dziękuję.
- May, przejdźmy do mojego gabinetu, omówimy parę spraw.
Zayn wstaje ze stołka, a blondynka za nim. Obdarza go pocałunkiem, co łamie mi serce raz drugi. Naprawdę nie wiem czemu czuję ten ból w klatce. Mimowolnie podnoszę dłoń i pocieram bolące miejsce.
- Chodźmy.
Mężczyzna wskazuję długi korytarz i prowadzi mnie do drzwi po lewo. Wpuszcza mnie pierwszą i wchodzi za mną, zakluczając masywne, dębowe drzwi.
- May ?
Próbuje złapać mnie za dłoń, jednak w porę się odsuwam.
- Nie chcę już tego wszystkiego. Pozwól mi odejść Zayn i zakończmy to.
Mój głos nadal jest odważny.
- Nie.
Ponawia swoją próbę złapania mnie i tym razem mu się udaje. Trzyma mocno mój nadgarstek i nawet armia brytyjskich żołnierzy nie dałaby rady mnie uwolnić.
- Nie krzywdź mnie.
Przez jego twarz przebiega szok, a za nim powaga, która pozostaje na dłużej.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził. Dlaczego właśnie to powiedziałaś ?
- Właśnie mnie krzywdzisz. Nie potrafię żyć z poczuciem winy i tym całym bagażem, a ty mnie do tego zmuszasz.
Nie tylko ja jestem zaskoczona swoją pewnością. W jednej sekundzie popycha mnie na ścianę, a później przywiera do moich ust w pocałunku pełnym agresji. Nie odpowiadam ani razu, chociaż wewnątrz tego pragnę.
- Odpowiedz May.
Zaciska palce na moim biodrze i ponownie całuje. Jestem dumna z siebie, że strach mnie nie obezwładnił, a łzy nie szukają ujścia. Jestem duma z tego, że mam kontrolę nad sobą. Coś, czego tak długo szukałam od ostatniego gwałtu. Umiem opanować strach i swoje uczucia. Jestem spokojna, a on zdesperowany.
- Spójrz mi w oczy i powiedz, że nie chcesz mnie więcej widzieć, a obiecuję, że nie zobaczysz.
Patrzę w jego oczy i otwieram usta. Słowa grzęzną w moim gardle na długą chwilę. Chcę go widzieć, chcę by był blisko. Nie ważna jak bardzo jest to nienormalne, przy nim czuję się naprawdę bezpiecznie i silnie.
- Nie chcę cię więcej widzieć.
A jednak słowa opuszczają moje usta. Nie zawsze to czego pragniemy jest odpowiednie. Czasem trzeba swoje potrzeby schować w kieszeń i zadbać o to, by inni nie ucierpieli. To nie ja byłam pierwsza. To Carmen. Ona jest jego dziewczyną. Ja jestem jedynie przeszkodą w ich związku i mądre będzie jeśli sama się usunę. Nie chcę krzywdzić ludzi, zbyt wiele razy sama zostałam źle potraktowana.
Mała dziwka z ciebie.Nigdy więcej nie chciałam słyszeć tych słów, a jednak słyszę. Powróciły wspomnienia i głos ojca, który cały czas je powtarzał. Zgadzam się z nim. Zayn odsuwa się ode mnie i otwiera drzwi przede mną. Przez chwilę wokół panuje cisza, ale odzywa się w końcu szorstkim głosem.
- Nie zobaczysz mnie więcej, obiecuję. Znajdziesz drzwi.
Kiwam głową i właśnie wtedy zbierają się w moich oczach łzy. Nie mogę się ruszyć i po prostu stoję.
- Pośpiesz się.
Jego głos jest wyprany ze emocji, zupełnie chłodny. Czuję wilgoć ściekającą po moim policzku, aż po brodę. Decyduję się spojrzeć na Zayna, ten ostatni raz, ale jego wzrok jest utkwiony zupełnie gdzie indziej. Właśnie go straciłam. Płaczę, ponieważ on nie będzie mój.
- Idź już, nie mogę na ciebie patrzeć.
Wycieram łzy i wychodzę na korytarz, a później z mieszkania, nie odpowiadając na pożegnanie Carmen. Wchodzę do windy i ot co się dzieje.
Kolejny raz rozbija się mój świat, chociaż nie powinno tak być, nie powinnam tak się czuć.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mój Boże, dziękuję wam za tyle komentarzy i te wszystkie gwiazdki. Nie miałam dostępu do Wattpada, a gdy dzisiaj weszłam przeżyłam nie mały szok. Dziękuję jeszcze raz.
I dajcie jeszcze troszkę czasu May, nie stanie się silna i odważna z dnia na dzień, ale wkrótce zaskoczy was :D
CZYTASZ
Niewierny
FanfictionOn- konsekwentny, poważny, ustatkowany, 26-letni biznesmen. Nazywają go rekinem Nowego Jorku. Ona- dziewczyna, której życie zafundowało prawdziwe piekło. Wcale nie chciała stanąć na jego drodze, nie chciała stanąć na drodze żadnego mężczyzny. Zwycz...