Rozdział 41 cz.2

53.2K 2.8K 445
                                    

-Dokąd mnie zabierzesz ?

- Do Nowego Jorku...

A co z Carmen ?

Nic nie mówię. W milczeniu przekraczam próg pokoju, wychodząc na hotelowy korytarz. Jestem gotowa. Nie chcę się cofać, chcę iść do przodu. Ufam Zayn'owi i być może popełniam kolejny wielki błąd, ale chcę w to wejść. Nie mogę nic stracić, przecież nie mam nic.

Mężczyzna wymeldowuje mnie w recepcji i oddaje obydwie nasze karty. Prowadzi mnie do samochodu, a kiedy upewnia się, że moje pasy są zapięte, włącza się w londyński ruch.

- Zostaniesz u mnie w mieszkaniu na dwie noce. Muszę dopiąć ostatnie sprawy, zanim wyjedziemy. Ty również.

Ściągam razem brwi w zdezorientowaniu. 

- Ja nic...

- Porozmawiamy na miejscu.

Włącza kierunek i skręca na Oxford St. jedną z najbardziej znanych ulic. Często tędy przechodzę, słynie ze sklepów. Nie ma metra kwadratowego, który nie byłby zajęty przez sklep, albo restauracje. Prawdziwy raj dla zakupoholików. To śmieszne, że nigdy nie byłam w żadnym z tych lokali handlowych albo domu towarowym, a mieszkam tu. Ludzie jeden za drugim wchodzą i wychodzą z rękoma obładowanymi torbami. Mimowolnie uśmiecham się na ich widok, kiedyś też tak wejdę i nie wyjdę bez niczego. Wybiorę sobie co tylko będę chciała i zapłacę za to bez obawy, że nie starczy mi na jedzenie. Ustatkuję się, a to życie będzie tylko odległym wspomnieniem. Marszczę nieładnie nos, przypominając sobie, że nigdy nie odwiedziłam Camden Town. Kto nie chciałby przejść między ogromnymi bazarami, które słyną z kreatywnych pomysłów na modę ? Setki młodych ludzi, chętnych do rozmów, bezwstydnie pokazujących swoje style. Jeszcze bardziej żałuję, że nigdy nie stanęłam na chodniku New Bond Street i nie przeszłam nim choć kilka kroków. Ulica dla milionerów. Prada, Chanel, Dior, Donny Karan czy Miu Miu...  kto nie marzy o wejściu do któregoś z najbardziej ekskluzywnych sklepów i nie wyniesieniu z niego czegoś. Mi wystarczyłaby sama świadomość, że byłam tam. Będę tęsknić za Londynem, za domami z czerwonej podpalanej cegły albo białej, za codziennym widokiem oblanego złotem Big Bena i za tymi palmami przed domem jednego z miliarderów. To absurdalne, ale i szalone i kochałam widok tych tropikalnych drzew. Czy w Nowym Jorku też są ? Będę tęsknić za wszystkimi marmurowymi budynkami, mieszającymi się z zabytkowymi budowlami i ciągnącą się w nieskończoność kolejką do London Eye. Za oficjalną ceremonią zmiany warty pod Buckingham Palace, która mimo iż wygląda tak samo za każdym razem przyciąga na tą krótką chwilę tłumy. Będę tęsknić za każdą uliczką Londynu, bo nie których rzeczy nie da zobaczyć się na żadnym zdjęciu. Będę tęskniła za mini plażą przy Tamizie i tylko za tym wszystkim. Będę tęskniła za samym Londynem, miastem i tylko za tym. Bo może i te wszystkie rzeczy wydają się być przereklamowane, są po prostu wyjątkowe. 

- May ? Jesteśmy.

Odrywam wzrok od okna i spoglądam na Zayna. Patrzyłam, ale nie zwracałam uwagi na to gdzie jesteśmy. Rozpinam pasy i jak posłuszne dziecko wychodzę z samochodu, trzaskając lekko drzwiami. Znam drogę do mieszkania, ale daję się poprowadzić do lobby, a później do windy.

- Zayn ?

- Tak ?

- Czy.. czy Carmen.. ona też jest..

- Nie May. Nie ma jej i nie będzie. Wyjechała do Michigan na pewien czas.

Kiwam głową.

- Nawet nie wiem czy kiedyś wróci.

Dopowiada, ale mówi to na tyle cicho, że jestem pewna iż kieruje te słowa sam do siebie. Sprawnie odblokowuje drzwi i otwiera je na oścież, robiąc miejsce bym weszła pierwsza.

NiewiernyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz